reklama
reklama

Dantejskie sceny w Domu Pomocy Społecznej. Zakonnice pastwią się nad podopiecznymi? [AKTUALIZACJA]

Na sygnale, Wiadomości, 13.06.2022 19:00, eł

Bicie, wiązanie, zamykanie w klatce, wulgarne słowa i obelgi – wedle relacji niektórych matek i byłych pracownic to wszystko jest tam na porządku dziennym.

Dantejskie sceny w Domu Pomocy Społecznej. Zakonnice pastwią się nad podopiecznymi? [AKTUALIZACJA]

Zakonnice z reguły budzą zaufanie. Wydają się nie tylko pobożne, ale też łagodne, cierpliwe, chętne do pomocy innym. Okazuje się jednak, że niektóre z nich bywają dużo gorsze od ludzi, którzy żyją na pozór znacznie dalej od Boga niż one. Wirtualna Polska opublikowała wstrząsający artykuł o tym, jak siostry prezentki traktują pensjonariuszy prowadzonego przez nie Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie. Podczas lektury włos staje dęba na głowie.

DPS w Jordanowie przeznaczonych jest dla niepełnosprawnych intelektualnie osób w różnym wieku, zarówno dzieci, jak i młodzieży oraz dorosłych. Niektóre z nich pochodzą z patologicznych rodzin, a ich matki i ojcowie niespecjalnie przejmują się losem swoich pociech. Ale są też takie, które do placówki trafiły dlatego, że opieka nad nimi przerastała ich rodziców. Tak było z panią Martą, z którą rozmawiali dziennikarze Wirtualnej Polski. Jej dorosła już córka Nastka cierpi na zespół Draveta – ciężką postać padaczki, która nie reaguje na większość leków. Dziewczyna ma także zaburzenia osobowości. Do DPS-u w Jordanowie trafiła, ponieważ jej mama nie radziła już sobie z napadami agresji dziewczyny, jej krzykami, niespodziewanymi ucieczkami przez okno. Jordanowską placówkę wybrała, bo siostra dyrektorka zrobiła na niej bardzo dobre wrażenie. Wydawała się taka ciepła, serdeczna, troskliwa...

Pewnego dnia jej córka, po weekendowym pobycie w domu, rękami i nogami zaczęła bronić się przed powrotem do ośrodka w Jordanowie. Gdy się uspokoiła, opowiedziała dlaczego – otóż (wedle jej relacji) zakonnice i opiekunki zamykały ją w klatce, biły miotłą, wyzywały słowami, które nie nadają się do druku. Marta z początku sceptycznie odnosiła się do słów córki, która i na nią samą rzucała nieraz nieprawdopodobne oskarżenia. Ale potem zaczęła zauważać wiele spraw, które potwierdziły relację Nastki. Gdy po rozmowie telefonicznej jej córka nie rozłączyła telefonu, matka usłyszała mrożącą w żyłach wymianę zdań w DPS-ie. Potem, w czasie odwiedzin w placówce, rozmawiała z inną podopieczną, która również skarżyła się na bicie.

Dziennikarze Wirtualnej Polski dotarli także do kilku byłych pracownic DPS-u. Trzy z nich odeszły z placówki w maju tego roku, po pewnej szczególnie brutalnej akcji, do której tam doszło. Jedna z sióstr skopała wówczas i pobiła trzynastoletnią Basię, ponieważ dziewczynka w widoczny sposób okazywała zniecierpliwienie, oczekując na rozpoczęcie spektaklu teatrzyku, który przyjechał do ośrodka. Kobiety zachowały nagrania i zdjęcia obrazujące traktowanie innych dzieci w DPS-ie. Widać na nich dziewczynki przywiązane do łóżek, słychać dramatyczne apele o pomoc jednej z podopiecznych.


Rozmowy z nimi potwierdzają opowieści Nastki i jej matki. Z uzyskanych od nich informacji wynika, że podopiecznych biją dwie siostry, a jedną z nich jest sama dyrektorka placówki. Używają do tego ręki, miotły lub kija od mopa. Klatka służy do zamykania 33-letniej upośledzonej kobiety, która jest nie tylko agresywna, ale też załatwia pod siebie potrzeby naturalne, a potem ma zwyczaj smarować kałem siebie i innych. Dlatego na noc umieszczana jest w otoczonym prętami łóżku. Jednak w tej klatce zamykani byli też inni. Na kilka godzin, czasem cały dzień, trafiały tam za karę te dzieci, które siostry uznały za zbyt niegrzeczne. Inne bywają przywiązywane na noc do łóżek – paskami, szalikami, chustami.

- Dzieci są bite przez siostry zakonne, natomiast pracownicy świeccy stosują przemoc poprzez wykonywanie ich poleceń. Dotyczy to m.in. wsadzania do klatki czy wiązania. Najczęściej wiązała jednak Alberta. Myśmy z Olą odmawiały. Dzieciom zostają czerwone ślady, a raz opiekunka zacisnęła sznurek tak mocno, że nie mogłam Emilki rozwiązać. Zrobił się węzeł i musiałam pomagać sobie łyżką – mówiła dziennikarzom WP Monika, była terapeutka z DPS-u w Jordanowie. Inna powiedziała, że po awanturze, którą urządziła w DPS-ie mama trzynastoletniej Basi, dyrektorka zabroniła zamykać dzieci w klatce, ale bicie i wiązanie nadal popierała...

Dziennikarze WP rozmawiali z siostrą Bronisławą, szefową placówki. Ta jednak wszystkiemu zaprzeczyła. Pokazała im tę samą poczciwą twarz, która kiedyś tak zmyliła mamę Nastki Z jej słów wynika, że w placówce nie ma przemocy, nikt nie jest wiązany, a klatka to tylko łóżko z kratkami przeznaczone dla jednej, szczególnie agresywnej podopiecznej...


Jednak mama bitej Basi zgłosiła sprawę na policję. Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej wszczęła śledztwo dotyczące znęcania się nad podopiecznymi DPS-u. Po zebraniu dowodów śledczy wystąpili do sądu o przeniesienie jednej z dziewczynek do innej placówki – dla jej bezpieczeństwa. Ponadto dwie zakonnice usłyszały zarzuty. Jedna odpowie za znęcanie się nad dziećmi i naruszenie nietykalności cielesnej pensjonariuszki, druga (dyrektorka) – za utrudnianie śledztwa. Siostry nie przyznają się do winy. Zastosowano wobec nich dozór policyjny i zakaz kontaktu z podopiecznymi ośrodka.

Wojewoda małopolski Łukasz Kmita w poniedziałek wieczorem wydał oświadczenie w tej sprawie:

"Dom Pomocy Społecznej powinien być bezpieczną przystanią. Szczególnie, jeśli przebywają w nim dzieci z niepełnosprawnościami, w tym niepełnosprawnościami intelektualnymi. Dom Pomocy Społecznej powinien być domem. Tego oczekują rodzice i bliscy osób, które tam przebywają. Takie jest oczekiwanie każdego z nas.

Obrazki, które obiegły dziś media, przedstawiające zachowania i sytuacje, które mogły mieć miejsce w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie, są dla nas wszystkich głęboko poruszające. Poruszające i nieakceptowalne.

Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Jordanowie prowadzony jest na zlecenie Powiatu Suskiego przez Zgromadzenie Panien Ofiarowania NMP z siedzibą w Krakowie. Nadzór nad działalnością domu pomocy społecznej prowadzonego na zlecenie powiatu sprawuje starosta przy pomocy powiatowego centrum pomocy rodzinie.

Kontrolę nad domem pomocy społecznej realizują również inne podmioty/organy, m.in. sąd.

Niezależnie od tego, Wydział Polityki Społecznej Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie od początku czerwca prowadzi w tej placówce własne czynności kontrolne. Sprawa została zainicjowana w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie w związku z sygnałem Sądu Opiekuńczego, na podstawie którego niezwłocznie rozpoczęliśmy czynności kontrolne.

Kontrola jest wielowątkowa. Sprawdzane są kwestie związane ze standardem zatrudnienia, jakością usług, a także m.in. stosowaniem przymusu bezpośredniego. Częścią tej kontroli są niezapowiedziane wizje lokalne, analiza materiału, przesłuchanie świadków.

Ponieważ czynności kontrolne są niezapowiedziane, dla dobra kontroli nie będziemy podawać szczegółów do momentu jej zakończenia. Wizja lokalna – niezapowiedziana – odbywa się np. dzisiaj, a pierwsza odbyła się 3 czerwca.

Niezależnie od postępowania Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego swoje postępowanie prowadzi Prokuratura.

Wojewoda małopolski Łukasz Kmita podkreśla, że jest wstrząśnięty materiałem pokazanym dziś w mediach. Do placówki została skierowana dodatkowa pomoc psychologiczna. Zgodnie z poleceniem wojewody, prowadzona od początku czerwca kontrola zostanie rozszerzona tak, aby objęła jak największy zakres. Analogiczne czynności kontrolne zostaną przeprowadzone też w innych takich placówkach. Kontrole będą niezaplanowane i będą prowadzone także w godzinach nocnych i w dni wolne od pracy.

Zależy nam na dogłębnym wyjaśnieniu sprawy i wyciągnięciu konsekwencji. Od momentu sygnału, jaki otrzymaliśmy od Sądu Opiekuńczego, sprawie został nadany szczególny priorytet. Dołożymy wszelkich starań, aby kompleksowo wyjaśnić wszystkie wątki. Takie placówki jak Domy Pomocy Społecznej muszą spełniać określone standardy. Nie ma zgody na to, by te standardy – w tym, co najbardziej rażące – prawa podopiecznych były łamane, a ich podstawowe potrzeby – w tym ta szczególna: potrzeba bezpieczeństwa – nie były zaspokajane"

- napisał wojewoda Łukasz Kmita.

Z kolei politycy Platformy Obywatelskiej zorganizowali wieczorem konferencję prasową przed DPS w Jordanowie.


Foto: Google Street View

reklama

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy