Wszyscy i wszędzie płacą podatki, haracz, który nikogo nie ominie. Z tych podatków – teoretycznie przynajmniej – utrzymywane powinny być m.in. drogi. I owszem, w większości są utrzymywane, ale niestety zdarzają się miejsca, gdzie łaska wójta nie sięga…
Jest sobie w nie tak odległym miejscu w naszym powiecie sołectwo, zapomniane chyba przez wszystkich. A przynajmniej częściowo. Jest też wspaniała skądinąd Gmina Mucharz, leżąca tuż obok Wadowic nad równie pięknym Jeziorem Mucharskim.
W Kozińcu, uroczym zupełnie sołectwie w mucharskiej gminie są miejsca, które dróg nie przypominają nawet. Są to pozostałości po kiedyś istniejącym czymś, co miało przypominać asfalt. Aktualnie drogi te są praktycznie nieprzejezdne, koła wpadają w koleiny, ślizgają po spływającej lawie kamieni aż spod samego lasu, dziury pozostałe po katastrofalnej jakości „asfalcie” mordują zawieszenie. Koszmar.
W zimie oczywiście są również całkowicie ignorowane, kierowcy pługa nawet powieka nie drgnie, żeby skierować swoją wielką maszynę w taką drogę…
Żaden pług tam nie przejedzie. Mieszkańcy biegają z łopatami skoro świt i odśnieżają, bo przecież muszą funkcjonować, dojechać do pracy czy lekarza.
Przy takich drogach – o czym najwyraźniej nie wszyscy w gminie pamiętają (nie chcą?) - mieszkają ludzie, którzy również płacą podatki i chcą jakoś normalnie żyć a nie tylko egzystować
w tak trudnych warunkach.
W końcu żyjemy w XXI wieku… czy na pewno?
- pisze mieszkanka gminy Mucharz;
Brak komentarzy