Zamieszczamy opis pewnej sytuacji, której doświadczyła jeden z naszych Czytelniczek:
Chciałam opisać sytuację, która miała dzisiaj miejsce około godziny 12 na drodze łączącej Wieprz z Inwałdem (Wronowiec). Kiedy jechaliśmy tamtą drogą z posesji wybiegła grupa dzieci z wiatrami wody i zachlapała tak nasze auto, że nic nie było widać. Poprosiliśmy aby zawołali rodziców. Sytuacja była dość niebezpieczna, ponieważ totalnie straciliśmy widoczność jadąc w aucie z dwójką małych dzieci.
Po sekundzie z domu wybiegła kobieta i ani myślała zwrócić uwagę dzieciom. Wykrzyczała, że to jest droga prywatna i mamy sobie objechać krakowską, Że to jest jej teren i może nas zastrzelić teraz jeśli będzie miała na to ochotę. Na trasie nie ma żadnego znaku który świadczyłby o tym że droga jest prywatna, codziennie przejeżdżają tamtędy dziesiątki aut oraz maszyny rolnicze. Słyszałam to ja, mój mąż, nasze dzieci (synka musieliśmy jeszcze długo uspokajać bo był przerażony ) oraz mąż tej kobiety który ewidentnie nie dowierzał co słyszy.
Druga strona tego sporu twierdzi, że sytuacja absolutnie nie wyglądała tak dramatycznie, jak przedstawia to czytelniczka w liśźcie do nas przesłanym. Dzieci co prawda polewały przejeżdżające samochody, ale nie z wiaderek, tylko z butelek. Nikomu nie zrobiły krzywdy. Rzeczywiście doszło do sprzeczki słownej, ale nikt nikomu nie groził. Droga jest prywatna, ale nie jest to oznakowane.
zdjęcie ilustracyjne
Brak komentarzy