Holding Steinhoff International, który posiada 72 proent akcji Pepco, bankrutuje. Na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu przegłosowano uchwałę o rozwiązaniu spółki. Co to znaczy dla sklepów popularnej sieciówki, których sporo jest również w naszym regionie?
Decyzja akcjonariuszy to pokłosie skandalu księgowego, który wybuchł w 2017 roku. Wyszło wówczas na jaw, że w Steinhoff International dochodziło do gigantycznych nadużyć. Były CEO (chief executive officer) spółki Markus Jooste jest obecnie ścigany przez niemiecki wymiar sprawiedliwości. Nakaz jego aresztowania został wydany, gdy mężczyzna nie stawił się na rozprawie sądowej w kwietniu tego roku.
Jak jednak twierdzi biuro prasowe Pepco w oświadczeniu dla mediów, kłopoty holdingu nie mają wpływu na sieć popularnych sklepów. „Pepco działa jako samodzielna, odnosząca sukcesy spółka giełdowa, dysponująca własnym finansowaniem i silnym bilansem” - informuje. Biuro prasowe spółki zapewnia, iż może się ona pochwalić dużym wzrostem przychodów, napędzanym strategią ekspansji sieci sklepów, których w samej Polsce jest już ponad 1000. Przychody za 9 miesięcy bieżącego roku obrotowego wzrosły o 19,3 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym, osiągając kwotę 4,2 mld euro.
W naszym regionie powstało już sporo sklepów Pepco – znajdują się w Andrychowie, Wieprzu, Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej, Kętach, Zatorze, Suchej Beskidzkiej, Makowie Podhalańskim i Jordanowie. A szykuje się kolejny, o czym napiszemy w osobnym artykule... Ich powodzenie wynika z niskich cen sprzedawanych tam towarów. W Pepco można się tanio ubrać, kupić wiele przedmiotów codziennego użytku i elementów wyposażenia wnętrz.
Brak komentarzy