Cały czas docierają do nas nowe informacje w tej sprawie i mnożą się pytania: czy służby zrobiły wszystko, aby w ten mroźny dzień jak najszybciej odnaleźć zaginioną 14-letnią Natalię.
Było tak. We wtorek rano 14-letnia Natalia wyszła z domu do szkoły. Miała udać się na przystanek autobusowy przy ulicy Krakowskiej. Około godziny 8:15 dziewczyna zadzwoniła do swojego taty, przekazując informację, że źle się czuje i nie wie gdze się znajduje. Prawdopodobnie znajdowała się wtedy w okolicach marketu Aldi w Andrychowie. Przystanęła na chwilę przy słupie, a następnie siadła na ramie znajdującej się w pobliżu tablicy reklamowej, gdzie przebywała do około godziny 13:30.
W tym czasie nikt ją nie zapytał, co tam robi, czy potrzebuje pomocy itp., choć w okolicy przechodziły setki osób. To centrum miasta, w pobliżu supermarketu.
Jeszcze przed południem ojciec dziewczynki poinformował policję o zaistniałej sytuacji. Pojechał na komisariat, złożył zawiadomienie o zaginięciu.
Z naszych informacji wynika, że cała procedura na komisariacie trwała długo. Zbyt długo. A czas naglił, bo było zimno i nie wiadomo było, co się z dzieckiem dzieje, a ojciec wiedział, że jej życie jest zagrożone.
Co zrobiła w tym czasie policja? Wiadomo, że o godzinie 13:35 do mediów rozesłany został komunikat o zaginięciu 14-latki. Kilka minut później komunikat został odwołany z informacją, że zaginiona została odnaleziona.
Kto ją odnalazł? Nie policja. Z naszych ustaleń wynika, że około godziny 13:30 zareagował pewien mężczyzna. Podszedł do nastolatki, a widząc jej fatalny stan, że nie reaguje, wziął ją na ręce i szybko przeniósł do pobliskiego supermarketu. - Tam od razu po wejściu podjęto reanimację. Z tego co usłyszałem będąc tam, w pobliżu była akurat pielęgniarka, która również pomagała w reanimacji, później przyjechał zespół ratownictwa medycznego – mówi nam mieszkaniec.
Około godziny 14:00 karetka z dzieckiem wyruszyła na sygnale do szpitala w Wadowicach. Trwa walka o życie dziewczynki. Przebywająca kilka godzin na zewnątrz nastolatka była wychłodzona, w stanie hipotermii (temperatura ciała ok. 20 st C). Z Wadowic została przewieziona do szpitala w Prokocimiu.
Czy policja odpowiednio szybko i w adekwatny do warunków sposób zareagowała na informację o zaginięciu? Czy od razu wszczęto poszukiwania zaginionej wiedząc od ojca, że prawdopodobnie dziewczynce coś się stało, że nie wie gdzie przebywa.
Czy wykorzystano dostępną służbom technikę, jak choćby lokalizację telefonu. Czy szybko wszczęto poszukiwania w terenie, na podstawie wskazówek od rodziców (dziewczynka szła w kierunku przystanku). Dlaczego tak późno rozesłano komunikat do mediów o zaginięciu, a jak wiadomo dzięki publikacjom takie informacje błyskawicznie docierają do ludzi i zwiększają szanse na odnalezienie zaginionej osoby. Czy sprawdzono nagrania z monitoringu ulic?
Pytań nie brakuje. Będziemy szukać na nie odpowiedzi. Czekamy też na stanowisko policji w tej sprawie. Do tematu powrócimy.
Policja wyjaśnia sprawę
Asp. sztab. Dariusz Stelmaszuk z Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach potwierdza, że we wtorek w godzinach rannych mieszkaniec Andrychowa złożył zawiadomienie, że jego córka wyszła rano z domu i nie dotarła do szkoły. Przekonuje, że policja „podjęła wszystkie możliwe czynności na podstawie posiadanych danych” w celu odnalezienia dziecka, w trakcie tych działań badając różne wątki.
Wobec pojawiających się pytań, asp. szt. Dariusz Stelmaszuk informuje, że aktualnie cała sytuacja jest przedmiotem analiz i ustalania dokładnego przebiegu. Dlatego policja nie chce na razie komentować pojawiających się w tej sprawie spekulacji i pytań.
- Zabezpieczyliśmy monitoring, przesłuchujemy świadków, wyjaśniamy okoliczności tej sprawy, aby mieć pełen obraz sytuacji – mówi nam.
Po ustaleniu informacji, policja ma przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie.
Do tematu powrócimy.
AKTUALIZACJA:
Niestety życia dziewczynki nie udało się uratować. Zmarła w szpitalu
AKTUALIZACJA:
Do policji skierowaliśmy w środę (29.11) kilka pytań:
- Czy policja odpowiednio szybko i w adekwatny do warunków sposób zareagowała na informację o zaginięciu? Czy od razu wszczęto poszukiwania zaginionej wiedząc od ojca, że prawdopodobnie dziewczynce coś się stało, że nie wie gdzie przebywa.
- Czy wykorzystano dostępną służbom technikę, jak choćby lokalizację telefonu. Czy szybko wszczęto poszukiwania w terenie, na podstawie wskazówek od rodziców?- Dlaczego tak późno rozesłano komunikat do mediów o zaginięciu?- Czy po otrzymaniu informacji o zaginęciu sprawdzano nagrania z monitoringu ulic?
W czwartek (30.11) otrzymaliśmy odpowiedź:
"W odpowiedzi na maila informuję, że w tej sprawie zostanie wszczęte śledztwo przez Prokuraturę Rejonową w Wadowicach. W pierwszej kolejności zostanie zlecona sekcja zwłok celem ustalenia przyczyny śmierci dziewczynki. Następnie będą ustalani i przesłuchiwani świadkowie, po to by odtworzyć przebieg zdarzeń od momentu wyjścia z domu 14-latki do miejsca jej ujawnienia.Informacje o zaginięciu 14-latki Policja otrzymała kilka godzin po tym, jak ojciec dziewczynki stracił z nią kontakt telefoniczny. W tym czasie rodzina szukała jej na własną rękę. W momencie otrzymania zawiadomienia o zaginięciu policjanci niezwłocznie uruchomili wszelkie procedury związane z poszukiwaniami. Dziewczynka została odnaleziona na terenie Andrychowa około godz. 13.30. O bliższych informacjach na ten moment nie informujemy dla dobra postępowania.Z wyrazami szacunkust. asp. Agnieszka PetekRzecznik Prasowy KPP w Wadowicach"
sew, 30.11.2023 22:15
Ogladałem w uwadze jak teraz mataczą zakrywają się dobrem śledztwa .Chyba prędzej swoim dobrem. Wszystkich WON
sew, 30.11.2023 22:13
Policjanci grzali się na stołkach a dziecko zamarzło bo nikomu nie chciało się ruszyć d... bo przecież zimno. Gdyby nie przetrzymywali ojca w komisariacie przez tyle godzin to pewnie szybciej by ją sam odnalazł bo na policje i tak nie miał co liczyć, tylko, że on wtedy jeszcze o tym nie wiedział. A teraz już wie. I tak jak powiedział Cejrowski wszystkich won z tego komisariatu bo są niepotrzebni, niech se grzeją d... gdzie indziej.
Natalia , 30.11.2023 11:13
Policja w Andrychowie słaba i wolna reakcja!!!!!!
sebastian, 30.11.2023 09:03
Krótko ... Bo pies nie dostał komendy szukaj. Tyle godzin i nikt nie zareagował - to świadczy o tym jak ludzie stali się obojętni ????. Można obarczać i zadawać pytanie - dlaczego policja. Ale tyle przechodniów i co? Dzisiejsze świat ????
zandrychowa, 29.11.2023 22:27
brawo za tekst i wyciągnięcie tych nieprawidłowości
buli, 29.11.2023 14:41
Ciekawe co się stało z dziewczynką że nagle tak źle się poczuła... Jeżeli przyjęła preparat inżynierii genetycznej, opracowanego w "czasach plandemii" to współczuję....
maxrzop, 29.11.2023 09:56
Cień nie wiesz jak było nie wypowiadaj się. Rodzina podjęła natychmiast poszukiwania! Nie tylko przeszukując drogę ale i dalej całą trasę do szkoły. Zanim coś napiszecie przemyślcie czy to nie uderza w bliskich. Dziewczyna walczy o życie. Moim zdaniem służby zawiodły po całości... Brak słów.
maxrzop, 29.11.2023 09:55
Cień nie wiesz jak było nie wypowiadaj się. Rodzina podjęła natychmiast poszukiwania! Nie tylko przeszukując drogę ale i dalej całą trasę do szkoły. Zanim coś napiszecie przemyślcie czy to nie uderza w bliskich. Dziewczyna walczy o życie. Moim zdaniem służby zawiodły po całości... Brak słów.
Polityk, 29.11.2023 09:51
Janek_korba muszę przyznać rację co do korby oczywiście czy wyczuwam solidaryzacjie z Pacanami śmieci mnie nie interesują ale Dramat rozegrany proponuje czytać uważnie bo rozumiem że korba dlatego w tym przypadku można wolniej czytać czytać ʘ‿ʘ
Cień , 29.11.2023 09:41
A ojciec od 8:15 nie mógł podejść w okolice przystanku ? Jak córka dzwoniła o 8:15 - ciężko było przejść i sprawdzić miejsce którędy chodzi na przystanek. Podobno siedział tyle godzin na widocznym miejscu
Jan_Korba, 29.11.2023 09:40
@Polityk. Weź ty zainwestuj w słownik ortografii i poprawnej polszczyzny. Tą twoją pisaniną to nawet jest ciężko kogoś obrazić. A gdy wpuszczą tak jak piszesz ciapatych, to twoja córka spokojnie do sklepu nie przejdzie.
Polityk, 29.11.2023 09:33
Nie pisz już o tej komendzie bo Pacany nic nie robią w posiadaniu mam swoje Dzieci ile kroć razy się dzwoniło w sprawie dobra Dziecka że ktoś robi tak i tak to Pacany Zlewie mają przetocze słowa Pacanów ale ale my nic nie możemy możemy tylko pouczyć znaleźli się Pacanowi uczyciele<( ̄︶ ̄)>Bardzo Bardzo współczuję Rodzicom Zaginionego Dziecka to Dramat nie wyobrażalny dlatego Gnoje Pacanów poczekajcie aż wpuszcza ciapatych będzie to samo co w Francji w Londynie tacy to Pacanowi Uczyciele <( ̄︶ ̄)>
Jan_Korba, 29.11.2023 09:13
W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie znajduje się specjalny oddział, który ma możliwość alarmowego kontaktu z operatorami komórkowymi. W sytuacjach awaryjnych takich jak zaginięcia, porwania, próby samobójcze, może na podstawie danych z nadajników GSM ustalić położenie telefonu komórkowego poszukiwanej osoby. Na to są odpowiednie procedury, wystarczy, żeby dostali informację. Poczekamy na rozwój sytuacji, na wyjaśnienia służb. Tak czy inaczej, to wszystko trwało stanowczo za długo. Szkoda dziecka. A tutaj mój komentarz do tych, którzy pod poprzednimi artykułami ochoczo zaczęli rozliczać Andrychowian za ich chrześcijańskie miłosierdzie. Tydzień wcześniej odbieraliśmy ze stacji kolejowej w Bielsku-Białej naszego syna. Pociąg z Warszawy przyjechał planowo około 21. Czekając na peronie zauważyliśmy na peronowej ławce siedzącego mężczyznę, który drzemał. Wtedy temperatura oscylowała w okolicach 0, padał pierwszy śnieg. Gdy żona obudziła tego człowieka i zapytała czy wszystko z nim w porządku, usłyszała, żeby się odpier*oliła. Tak jak pan prosił, moja żona przestała się interesować jego stanem.
Jan_Korba, 29.11.2023 09:06
W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie znajduje się specjalny oddział, który ma możliwość alarmowego kontaktu z operatorami komórkowymi. W sytuacjach awaryjnych takich jak zaginięcia, porwania, próby samobójcze, może na podstawie danych z nadajników GSM ustalić położenie telefonu komórkowego poszukiwanej osoby. Na to są odpowiednie procedury, wystarczy, żeby dostali informację. Poczekamy na rozwój sytuacji, na wyjaśnienia służb. Tak czy inaczej, to wszystko trwało stanowczo za długo. Szkoda dziecka. A tutaj mój komentarz do tych, którzy pod poprzednimi artykułami ochoczo zaczęli rozliczać Andrychowian za ich chrześcijańskie miłosierdzie. Tydzień wcześniej odbieraliśmy ze stacji kolejowej w Bielsku-Białej naszego syna. Pociąg z Warszawy przyjechał planowo około 21. Czekając na peronie zauważyliśmy na peronowej ławce siedzącego mężczyznę, który drzemał. Wtedy temperatura oscylowała w okolicach 0, padał pierwszy śnieg. Gdy żona obudziła tego człowieka i zapytała czy wszystko z nim w porządku, usłyszała, żeby się odpier*oliła. Tak jak pan prosił, moja żona przestała się interesować jego stanem.