reklama
reklama

Dramat andrychowianki. Straciła władzę w nogach i rękach, przestaje mówić...

MAGAZYN, Wiadomości, 27.07.2023 19:30, eł

Kobieta cierpi na chorobę tak rzadką, że zapadają na nią najwyżej 2 osoby na 100 000.

Dramat andrychowianki. Straciła władzę w nogach i rękach, przestaje mówić...

Lucyna Kowalczyk z Andrychowa zawsze była osobą pełną wigoru, ruchliwą, wiecznie czymś zajętą. Miała tyle energii, że nieustannie zadziwiała tym swe córki. Śmiały się, że mogłaby nią obdzielić całą rodzinę. Niestety, to już przeszłość. Teraz kobieta jest przykuta do wózka inwalidzkiego, jej ręce odmawiają posłuszeństwa, nawet mięśnie przełyku osłabły tak bardzo, że pani Lucyna z trudem cokolwiek połyka. A będzie jeszcze gorzej...

Pierwsze symptomy choroby były niepozorne. W grudniu 2021 roku andrychowianka Lucyna Kowalczyk zaczęła odczuwać ból w lewym barku. Gdy zgłosiła się z tym problemem do lekarza, ten skierował ją na badania, z których wynikło jedynie, że kobieta ma zmiany zwyrodnieniowe stawu barkowego. Ale w kilka miesięcy później do problemów z barkiem dołączyły kolejne, coraz bardziej niepokojące. Nogi kobiety zaczęły drętwieć, czuła, jakby przechodziły przez nie prądy, miała bolesne skurcze. Co gorsza, jej mięśnie wyraźnie słabły. Rezonans magnetyczny wykazał spondylozę szyjną oraz dyskopatię lędźwiową, czyli zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Wtedy wydawało się oczywiste, że to właśnie one są przyczyną objawów dręczących panią Lucynę.

- Ale kolejna wizyta u lekarza neurochirurga w Krakowie odwróciła wszystko do góry nogami - to nie zmiany w kręgosłupie były głównym winowajcą szeregu problemów u mamy, a jakaś współistniejąca choroba układu nerwowego. Mama dostała skierowanie do szpitala na oddział neurologii. Masa bolesnych badań, wątpliwości, ale wciąż brak jednoznacznej diagnozy. Po wielu miesiącach poszukiwań i wykluczeniu innych chorób lekarze wreszcie orzekli – SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne – opowiadają córki pani Lucyny, Wiola i Angelika. - Szok, niedowierzanie, przerażenie - takie odczucia towarzyszą nam od momentu postawienia diagnozy aż do dzisiaj.

Stwardnienie zanikowe boczne jest rzadką, nieuleczalną i nieubłaganie postępującą chorobą układu nerwowego, prowadzącą do utraty kontroli nad mięśniami Charakteryzuje się stopniowym uszkadzaniem włókien nerwowych oraz neuronów, które znajdują się w mózgu i pomagają nam się poruszać. Cierpią na nią 1-2 osoby na 100 000. Dotyka głównie osoby pomiędzy 50. a 65. rokiem życia. Lucyna Kowalczyk ma teraz 57 lat.

- Nasza mama, która przez całe życie bardzo ciężko pracowała, była pełna energii i wigoru, ruchliwa i żywiołowa, musiała nagle usiąść na wózek inwalidzki. W tej chwili nie potrafi już samodzielnie zjeść, podnieść kubka z herbatą, a nawet się podrapać - jej ręce są na to zbyt słabe. Mama zaczyna mieć również coraz poważniejsze problemy z połykaniem oraz mową. W ostatnim czasie zakupiliśmy komunikator umożliwiający jej kontakt z otoczeniem. Tak ciężko wyobrazić sobie, że wkrótce już przestaniemy słyszeć jej głos... Z jakim bólem i cierpieniem - zarówno fizycznym, jak i psychicznym - przyszło zmierzyć się naszej mamie, nie jesteśmy w stanie nawet opisać, bo serce nam pęka... – mówią córki kobiety.

Przyczyny powstawania stwardnienia zanikowego bocznego nie są do końca jednoznaczne. Są przypuszczenia, że może się ono rozwinąć w wyniku różnego rodzaju schorzeń immunologicznych, działania wolnych rodników tlenowych czy toksyn lub na skutek infekcji wirusowych. Dlatego nie opracowano dotąd żadnej skutecznej metody leczenia. Jedyne stosowane metody terapii mają na celu łagodzenie występujących objawów i poprawianie jakości życia pacjenta.

Te, które wypróbowano do tej pory u pani Lucyny, nie przyniosły widocznych rezultatów, za to pochłonęły sporo pieniędzy. - Nie chcemy się jednak poddawać i zaakceptować wyroku śmierci, na jaki została skazana nasza mama i nadal zamierzamy próbować wszystkiego, co możliwe, aby jej pomóc. Propozycji jest kilka, jednak metody te są bardzo kosztowne i długotrwałe, dlatego też postanowiliśmy otworzyć zbiórkę i prosić o pomoc. Mama, w całym dramacie, jaki ją spotkał, nigdy się nie poddała, zawsze była i nadal jest silną kobietą i chociaż czasem ma naprawdę bardzo ciężkie dni, pełne łez, bólu i zwątpienia, to po chwili znów wraca do siebie i z nadzieją patrzy w przyszłość. Prosimy - pomóżcie jej w walce z tą straszliwą chorobą, która chce zabrać jej dosłownie wszystko i uwięzić ją we własnym ciele - apelują o pomoc córki Lucyny Kowalczyk.

Pieniądze są potrzebne nie tylko na leki i rehabilitację, ale i na sprzęt medyczny, który ułatwi rodzinie opiekę nad kobietą. Pani Lucyna mieszka bowiem na trzecim piętrze bloku, w mieszkaniu, które nie jest przystosowane do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Jej mąż pracuje, ale jego zarobki wystarczają jedynie na pokrycie bieżących wydatków. Zbiórka na terapię i niezbędny sprzęt dla kobiety odbywa się tutaj.

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

FeelFree, 28.08.2023 16:03

https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/olsztyn/7271-jak-uwm-zarabia-na-smiertelnie-chorych-na-sla-najnowsze-slajd-kafelek.html

FeelFree, 28.08.2023 15:32

https://www.mp.pl/pacjent/neurologia/aktualnosci/169662,duze-zainteresowanie-chorych-na-sm-programem-z-komorkami-macierzystymi

Saturn, 28.07.2023 05:35

Może to niemądre pytanie, ale czy lekarze sprawdzili boreliozę? U mnie było trochę podobnie.