Pochodzi z Bystrej Podhalańskiej koło Jordanowa, ale z wyboru jest andrychowianką. Tak zżyła się z Andrychowem, że nie wyobraża sobie, by mogła wrócić na stałe rodzinne strony. Wiele jej wierszy zrodziło się z obserwacji tego miasta i jego mieszkańców. Inspiruje ją również jesień, jej absolutnie ulubiona pora roku.
Zofia Koczur trafiła do Andrychowa za sprawą swego męża Jakuba. Poznała go jeszcze jako uczennica liceum w Suchej Beskidzkiej, gdy szukała partnera na studniówkę. Chłopak jej przyjaciółki zaproponował jej wtedy towarzystwo swojego kolegi. Zosia i Kuba szybko znaleźli wspólny język, a czas spędzony na balu przedmaturalnym okazał się początkiem wielkiej miłości. Pobrali się w dwa lata później. Z początku mieszkali w Nowym Targu, później w Kętach, aż w końcu, osiem lat temu, osiedli w rodzinnym mieście Jakuba, którym jest właśnie Andrychów. – Teraz czuję już całkiem andrychowska – wyznaje Zofia Koczur.
Poezja wyciągnięta z szuflady
To właśnie przeprowadzka do tego miasta sprawiła, że Zosia opublikowała pierwszy tomik swoich wierszy. Poezję pisała od czasów licealnych, ale z początku robiła to tylko dla własnej przyjemności, aby wyrazić swoje emocje i przemyślenia. Niekiedy dzieliła się wierszami z koleżankami, jednak większość z nich zostawiała dla siebie.
- Z czasem zaczęłam jednak marzyć o tym, żeby wydać je drukiem. I spełniło się to właśnie po naszej przeprowadzce tutaj. Pewnego dnia przeczytałam ogłoszenie o stypendium kulturalnym gminy Andrychów. Napisałam więc wniosek i – ku mojej wielkiej radości - udało mi się je zdobyć. Dzięki temu w 2015 roku ukazał się tomik „Droga, którą idziesz” - opowiada poetka.
Potem poszła za ciosem i złożyła wniosek o kolejne stypendium, co znów zakończyło się sukcesem. Wydała wtedy drugi tomik poezji, zatytułowany „Obserwacje/Tylko patrzę...”. W tym samym roku - 2017, napisała swoją pierwszą książkę prozą. Był to „Pamiętnik andrychowski”, który powstał z okazji 250. rocznicy uzyskania przez Andrychów praw miejskich. Zofia Koczur zebrała w nim opowieści starszych mieszkańców miasta, pamiętających jeszcze, jak się w nim żyło przed laty. Opisała między innymi historię andrychowskiej porodówki, która działała od 1964 do 1994 roku. Materiałów na ten temat dostarczyła jej była kierowniczka placówki, Stefania Fiszebrandt.
Duet doskonały
Kilka miesięcy temu Zofia Koczur opublikowała trzeci tomik wierszy - „Zamyślenie”, a niebawem ukaże się kolejny, zatytułowany „Jesiennie nastrojona”. Na jego wydanie poetka również zdobyła stypendium kulturalne gminy Andrychów. - Jesień to moja najukochańsza pora roku. Lubię nawet deszczowe, zimne listopady, za ich melancholijność. To dla mnie czas, by zastanowić się nad życiem, wartościami i zrobić podsumowanie. Ale przede wszystkim uwielbiam jesień za jej bajeczne kolory – złoto, żółć, czerwień – mówi Zofia Koczur.
Tomik będzie można kupić w sklepie muzycznym Mikrus w Andrychowie, lecz dziesięcioro naszych czytelników zdobędzie go za darmo. Konkurs, w którym nagrodami będą egzemplarze „Jesiennie nastrojonej”, ogłosimy w grudniu.
Zebrane w książeczce wiersze ilustrują piękne zdjęcia męża Zofii, który jest bardzo utalentowanym fotografem. Swego czasu poświęcał tej pasji dużo czasu, ale trochę zaniedbał ją z powodu innej, której oddaje się razem z żoną. W 2013 roku para stworzyła bowiem projekt muzyczny Kraina Wolności. On gra w nim na gitarze i komponuje muzykę, ona pisze większość tekstów i śpiewa. Ich twórczość nie jest jednorodna stylistycznie, ponieważ łączy w sobie to wszystko, czego sami lubią słuchać. Rozrzut ich inspiracji jest spory, oscyluje od poezji śpiewanej po rhythm and blues.
Występują w różnych miastach, ale rzadko w samym Andrychowie. Znacznie częściej koncertują w Bielsku-Białej, tam bowiem najczęściej są zapraszani. - Gramy i śpiewamy dla własnej przyjemności. Nie pchamy się na świecznik, nie zależy nam na rozgłosie – podkreśla Zofia Koczur. – Muzyka jest tym, co najbardziej nas ze sobą scala. Dzięki niej spędzamy ze sobą dużo czasu. I to dla nas liczy się najbardziej – że robimy to, co kochamy i robimy to razem.
Blog przeistoczy się w książkę
Grają czasem w dość nietypowych lokalizacjach. Pierwszy ich koncert odbył się w Domu Pomocy Społecznej Braci Albertynów w Bulowicach. Występowali też w kilku kościołach, w Muzeum Energetyki w Łaziskach Górnych, a w najbliższym czasie zagrają w miejscu jedynym w swoim rodzaju – bielskim klubie „Ósme niebo”, w którym odbywają się różne artystyczne przedsięwzięcia, a jednocześnie mieszkają… przygarnięte z ulicy koty.
Razem z przyjaciółmi Zofia Koczur zrealizowała też ciekawą inicjatywę „Zawierszujmy Bielsko”, która miała na celu promowanie podbeskidzkich poetów. W ramach tej akcji udało się zorganizować szereg wydarzeń kulturalnych. Zofia Koczur próbowała później przenieść je również na andrychowski grunt, ale bez powodzenia. Jak twierdzi, zabrakło tutaj osób, które mogłaby zarazić swoją pasją. – Ale będę jeszcze próbowała, bo pomysłów i energii do działania mi nie brakuje. Znajomi pytają, jak ja znajduję czas na występy, pisanie wierszy i inne artystyczne zajęcia, skoro mam trójkę dzieci i pracę. Ja jednak bez problemu potrafię to wszystko pogodzić - mówi.
Teraz Zofia Koczur zamierza skupić się na pisaniu prozy. Od ponad roku prowadzi na Facebooku blog „Mama na biegunach”, na którym zamieszcza anegdoty związane ze swoim macierzyństwem. Jest się z czego pośmiać, zwłaszcza gdy autorka relacjonuje zdarzenia z udziałem pięcioletniej Magdy i przytacza jej zabawne wypowiedzi. Ale sam blog już jej nie wystarcza. Postanowiła przekuć go na książkę. Na razie jeszcze nie zaczęła jej pisać, bowiem dotychczas pochłaniała ją praca nad czwartym tomikiem poezji, jednak zapewne wkrótce się to zmieni. – To będzie fajna pamiątka dla moich dzieci – uważa.
Zdjęcie poetki: Edyta Łepkowska, reprodukcja okładki: wydawnictwo Ridero
Brak komentarzy