Złośliwi nazywają Wadowice Korkowicami, bowiem w godzinach szczytu przejazd przez to miasto trwa niemiłosiernie długo. Co więcej, sytuacja pogarsza się z roku na rok. Wjazd do miasta od strony Zatora ma odblokować kolejna obwodnica, ale są poważne problemy, żeby dopełnić formalności, bez których nie sposób planować budowę...
Jesienią ubiegłego roku doszło do hucznego otwarcia nowej drogi do terenów inwestycyjnych za Maspexem. Od początku jej budowy burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński zapowiadał, że ma ona stanowić zalążek północnej obwodnicy Wadowic, która pomoże rozładować korki na wjeździe do miasta od strony Zatora. Zgodnie z zamysłami, będzie się ona w przyszłości łączyła z ulicą Krakowską w Tomicach.
Na podstawie porozumienia zawartego przez gminy Tomice i Wadowice, ta druga wzięła na siebie obowiązek uzyskania decyzji środowiskowej dla nowej obwodnicy. Ogłosiła już trzy przetargi, aby wyłonić firmę, która się tym zajmie. I wszystkie zakończyły się w taki sam sposób – unieważnieniem...
Jedyna złożona w pierwszym z nich oferta została odrzucona, ponieważ nie spełniała wymogów. Do drugiego przystąpiły trzy firmy, z których wszystkie zbyt wysoko wyceniły zakres prac niezbędnych do wykonania. Rozrzut w cenach był ogromny – od 219,5 do 959,4 tys. zł! Jednak nawet ta najniższa przekraczała kwotę, którą władze Wadowic zarezerwowały na ten cel. Wynosi ona 150 tys. zł.
W trzecim przetargu oferty złożyły cztery firmy. Tym razem najtańsza opiewała na przystępną kwotę 148 tys. zł, ale po jej przeanalizowaniu okazało się, że podlega odrzuceniu. A pozostałe znów były zbyt drogie. Koszty prac, które trzeba wykonać, aby opracować materiały do wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, a także ją pozyskać, firmy wyceniły na kwoty od 301,3 do 489,5 tys. zł.
Co dalej? Prawdopodobnie ogłoszony zostanie kolejny przetarg...
Foto: Edyta Łepkowska
Brak komentarzy