Są pary, przed którymi los zdaje się złośliwie piętrzyć wszelkiego rodzaju przeszkody. Jedna z nich to Agnieszka i Marcin Młodzińscy z Zawoi. Najpierw na zdrowiu podupadł on, a niedawno ciężką chorobę zdiagnozowano u niej – nauczycielki w jednej z zawojskich szkół podstawowych. Para bardzo się boi, co będzie z ich dziećmi, bo dwójka z nich to jeszcze malcy.
Agnieszka i Marcin Młodzińscy mają w sumie czwórkę pociech, ale dwoje starszych jest już samodzielnych. Młodszym jeszcze jednak sporo brakuje do tego, by mogli sobie sami w życiu poradzić. Anielka ma dopiero osiem lat, a jej braciszek Władek - jedenaście. Tymczasem zarówno ich tata, jak i mama chorują. Pan Marcin już od lat zmaga się z chorobą Parkinsona. Choć to schorzenie najczęściej dotyka osoby starsze, bywa, że występuje ono nawet u takich przed czterdziestką. Sprawność chorych bardzo się pogarsza, z czasem dochodzi między innymi do zaburzeń równowagi i pamięci, wzrostu napięcia mięśniowego oraz wielu innych objawów.
Marcin Młodziński kilka lat temu przeszedł skomplikowany zabieg wszczepienia stymulatora DBS, czyli urządzenia wysyłającego impulsy elektryczne do określonej części mózgu, dzięki czemu może w miarę normalnie funkcjonować. Musi jednak pozostawać pod stałą kontrolą lekarską i regularnie zażywać leki. Nie może też pracować, toteż rodzina utrzymuje się tylko z jego skromnej renty inwalidzkiej i pensji nauczycielskiej pani Agnieszki.
Dopóki ona była zdrowa, radzili sobie bez problemów. Teraz jednak kobieta zmaga się z nowotworem złośliwym piersi, którego zdiagnozowano u niej na początku listopada ubiegłego roku. Wykryto u niej też dodatkowe ognisko nowotworowe na węźle chłonnym. A dalsze badania wykazały, że rak szybko się rozwija, ogarniając kolejne rejony... Od grudnia kobieta jest na chemioterapii. Przeszła już cztery sesje. - Jak wiadomo, chemioterapia jest bardzo inwazyjna i wyczerpująca dla organizmu, dlatego lekarze zalecają terapią towarzyszącą, wzmacniającą system immunologiczny. Jednak takie działania, jako dodatkowe, niestety nie są refundowane - koszt wynosi od 16 do 24 tys. zł za jedną dawkę (a w sumie potrzebne są cztery) – martwi się jej mąż.
Te kwoty są zupełnie poza ich zasięgiem, dlatego pan Marcin założył dla żony zbiórkę na portalu zrzutka.pl. - Prosimy o wsparcie w tych trudnych chwilach. Ze swojej strony deklarujemy wdzięczność naszych serc, codzienną modlitwę za darczyńców oraz przeznaczenie stu procent pozyskanych środków na terapię Agnieszki – podkreśla mężczyzna. Zbiórka odbywa się tutaj.
Brak komentarzy