Mieszkający w Kętach przy ulicy Bulowskiej kotek Mruczek został skrzywdzony podczas eskapady poza ogród. Jego właścicielka, pani Danuta, przypuszcza, że ktoś go mocno kopnął... Efekt jest taki, że kocurek ma poważny problem z prawą tylną łapką, a w związku z tym kłopoty z chodzeniem. O skakaniu może teraz tylko pomarzyć...
Mruczek to zaledwie półtoraroczny domowy pupil, wykastrowany i zadbany. Jest ulubieńcem całej rodziny, zwłaszcza córek pani Danuty. - Są z nim bardzo związane. Dlatego chcemy, żeby nasz kotek był zdrowy i mógł swobodnie się poruszać – podkreśla kobieta.
Lekarz weterynarii, specjalista chorób psów i kotów uznał, że kocurkowi trzeba w trybie natychmiastowym wykonać dekapitację głowy kości udowej. - Niestety nie stać mnie na pokrycie w tym momencie kosztów zabiegu i leczenia Mruczka. Mam jakieś 1,5 tygodnia, żeby uzbierać potrzebną kwotę. Dlatego założyłam zbiórkę na ten cel – wyjaśnia pani Danuta.
Na operację Mruczka potrzeba około 2000 zł. Niby niedużo, ale nie każdy może od ręki wysupłać taką kwotę. Gdyby ktoś chciał pomóc rodzinie z Kęt w zebraniu tych pieniędzy, może to zrobić tutaj.
Burakz wiejskiej , 08.08.2023 17:38
co za bydle kopie kota ? niech tygrysa w zoo spróbuje kopnąć