reklama
reklama

Dziś mija 45. rocznica tragicznego wydarzenia w Wadowicach

MAGAZYN, Wiadomości, 01.02.2024 16:10, eł

Czwórka więźniów podjęła wówczas próbę ucieczki z zakładu karnego. Dwóch ze strażników, którzy próbowali ich zatrzymać, straciło życie...

Dziś mija 45. rocznica tragicznego wydarzenia w Wadowicach

Ta próba ucieczki z więzienia w Wadowicach, choć nieudana, wspominana jest bodaj najczęściej. Okazała się bowiem najbardziej tragiczna w skutkach. Od ran zadanych im przez uciekinierów zginęli wówczas dwaj strażnicy. Zdarzenie upamiętnia tablica umieszczona na murze obok bramy zakładu karnego. Doszło do niego 1 lutego 1979 roku.

Pomysłodawcą ucieczki był wielokrotnie karany za kradzieże i włamania Janusz T. Do pomocy wybrał czterech innych więźniów o kryminalnej przeszłości. Mężczyźni postanowili sterroryzować strażników przy pomocy broni palnej, którą samodzielnie wykonał jeden z nich – Piotr B., ślusarz pracujący w gospodarstwie pomocniczym zakładu karnego.

Miał dzięki temu dostęp do materiałów i urządzeń, które pozwoliły mu skonstruować trzy rewolwery i odlać pociski do nich. Wykonywał też noże, które sprzedawał innym więźniom za papierosy lub herbatę. W broń białą własnej roboty wyposażył również swoich kompanów, z którymi miał uciec z więzienia.


Niemalże w ostatniej chwili jeden z nich zrezygnował z udziału w akcji, co okazało się decyzją znacznie rozsądniejszą niż ta, którą podjęli jego koledzy. Żaden nie miał bowiem przed sobą odsiadki dłuższej niż 3,5 roku. Natomiast po nieudanej próbie ucieczki i zabiciu dwóch strażników, dwaj z czwórki uciekinierów zostali skazani na karę śmierci, a pozostali wrócili za kartki na długie lata...

Realizację planu rozpoczęto pod koniec dniówki, około 18.00. Piotr B. poprosił strażnika Ryszarda Tatarę, który pilnował drzwi prowadzących z warsztatu na dziedziniec, o umożliwienie pobrania oleju z beczek stojących na zewnątrz. Gdy strażnik wyszedł z więźniem, pozostali uczestnicy ucieczki próbowali go sterroryzować. Strażnik stawiał opór, co poskutkowało tym, że Piotr B uderzył go w głowę kolbą rewolweru. Prawdopodobnie Roch P. zadał mu kilka ciosów w klatkę piersiową trójgraniastym sztyletem. Więzień ten już wcześniej wspominał o chęci zabicia Tatary, który miał go niesłusznie oskarżyć o jakieś przewinienie dyscyplinarne. Drugi ze strażników - widząc, co się stało - odstąpił, co umożliwiło uciekinierom przedostanie się na dalszą część dziedzińca, w kierunku bramy. Równocześnie w ich kierunku nadbiegli wartownicy z pistoletami maszynowymi, co spowodowało, że inicjator ucieczki Janusz T. poddał się i oddał posiadaną broń” - opisuje zdarzenie na podstawie akt sprawy z Sądu Wojewódzkiego w Bielsku-Białej Rafał Kwarciak, detektyw z Lgoty w gminie Tomice.

Wówczas trzej pozostali uciekinierzy sforsowali drzwi dyżurki. Gdy im się to udało, usiłowali otworzyć bramę główną dorobionymi kluczami, a następnie podjęli próbę rozwiercenia zamka. Zanim im się to udało, do dyżurki przedostali się strażnicy. Zaczęła się szamotanina, w czasie której dwa ciosy w brzuch dostał st. sierż. Władysław Stopa. Rany, których doznał, okazały się śmiertelne.

Więcej o tych tragicznych wydarzeniach można przeczytać tutaj, w obszernym opisie Rafała Kwarciaka.


Foto: Służba Więzienna (www.sw.gov.pl)

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy