reklama
reklama

Boją się własnej córki. Kobieta ma w sądzie sprawę o znęcanie się nad nimi, ale to nie koniec...

MAGAZYN, Wiadomości, 09.02.2024 20:00, eł

Nie wiedzą już, gdzie apelować o pomoc.

Boją się własnej córki. Kobieta ma w sądzie sprawę o znęcanie się nad nimi, ale to nie koniec...

Starsze małżeństwo z miejscowości w gminie Zator od lat żyje w strachu przed jedną ze swoich córek. Kobieta już w maju usłyszała zarzuty psychicznego znęcania się nad rodzicami, ale jak na razie nie została za ten czyn skazana. Sprawa sądowa czeka jeszcze na finał, a tymczasem matka i ojciec twierdzą, że ich gehenna bynajmniej się nie zakończyła. Ba, mówią nawet, że córka posunęła się do rękoczynów.

Państwo Maria i Jerzy* mają już po ponad 80 lat. Swój dom przepisali na jedną z córek, zastrzegając sobie przy tym prawo dożywotnego mieszkania w jego części. Zajmują piętro, a młodsza kobieta parter. Niestety, od tamtej pory przebywanie z nią pod jednym dachem stało się dla nich trudne do zniesienia. Między rodzicami a córką trwa bowiem konflikt o pewne składniki majątku. Tak zaogniony, że w ubiegłym roku kobieta została zatrzymana przez policję za znęcanie się psychiczne nad Marią i Jerzym. Wkrótce usłyszała też zarzuty. Prokurator zastosował wobec niej nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania, zakaz zbliżania się do rodziców i kontaktu z nimi oraz policyjny dozór.

- Jednak po upływie półtora miesiąca wróciła do domu i wszystko zaczęło się od nowa. Siostra nadal pije i w karygodny sposób traktuje rodziców. A w październiku ubiegłego roku wtargnęła do ich mieszkania z córką i zięciem. I razem dotkliwie pobili mamę. Do tego stopnia, że straciła przytomność. Miała po tym potężne siniaki i ogromnego guza na głowie. Tata nie mógł jej pomóc, bo przytrzasnęli go drzwiami – opowiada siostra oskarżonej, Alina*.

Jej ojciec wspomina, że do napaści doszło w sobotę. - Posprzątałem, odkurzyłem, powycierałam podłogi, a kiedy wynosiłem mopa, oni nagle skoczyli na mnie i przycisnęli mnie drzwiami do ściany, na której jest półka z telefonem. Potem zaczęli mnie nimi uderzać. Żona stała przy oknie w kuchni i jak zobaczyła, co się dzieje, zaczęła iść w naszą stronę. Rzucili się na nią i ją przewrócili, a ja nie mogłem nic zrobić, bo przytrzymali mnie drzwiami – mówi pan Jerzy.

Pani Maria po tym zdarzeniu trafiła do szpitala. Choć wyszła z niego po niespełna dwóch tygodniach, jej stan zdrowia i forma fizyczna bardzo się od tego czasu pogorszyły. - Przed pobiciem chodziła i wszystko robiła w domu. Teraz jest jedna wielka tragedia – martwi się pani Alina. Pan Jerzy dodaje: - Stale boli ją głowa, jedno oko ma uszkodzone, źle słyszy, spać nie może. Szkoda gadać... Kto nie przeżyje tego, co my, nie wie, jak to jest. Zięć mówił, że jak zadzwonię na policję, to nas wszystkich zaj*bie.

Jednak pan Jerzy czuje, że nie ma żadnego wsparcia ze strony stróżów prawa. Choć po październikowym zdarzeniu wezwał policję, a ta wszczęła dochodzenie, po kilku miesiącach je umorzyła. Jak czytamy w wyjaśnieniu, powodem jest "brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego".

- Do tej sprawy został powołany biegły z zakresu medycyny sądowej. Specjalista ten nie stwierdził jednoznacznie, że obrażenia, których doznała pokrzywdzona, powstały w wyniku uderzenia jej przez inną osobę, a nie innego zdarzenia, na przykład upadku. Relacje świadków są odmienne. Była tam jakaś przepychanka przy drzwiach, w której brało udział kilka osób. I wtedy powstały te obrażenia. Ale czy doszło stricte do pobicia, tego nie da się stwierdzić. Faktem jednak jest, że w tej rodzinie jest konflikt i dochodziło do znęcania się nad seniorami. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu – wyjaśnia asp. szt. Małgorzata Jurecka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu.

Jak dodaje, obrażenia, których doznała pani Maria były stopnia lekkiego, a w takiej sytuacji sprawca powinien być ścigany z oskarżenia prywatnego. - Ale ponieważ sytuacja tej rodziny jest znana, policjanci wraz z prokuraturą postanowili objąć to sprawdzeniem, czy doszło do pobicia – podkreśla Małgorzata Jurecka. - Ta starsza para potrzebuje wsparcia, ale do tego jest powołany zespół interdyscyplinarny. Ci ludzie do niego powinni zgłaszać każdy nowy fakt. Mogą też złożyć zażalenie na postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Wystarczy napisać do Prokuratury Rejonowej, że nie zgadzają się z takim zakończeniem sprawy.

Pani Maria miała potężne siniaki:


*imiona bohaterów artykułu zostały zmienione

Foto: nadesłane

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy