reklama
reklama

Walczymy o polskie mienie–mówi prezes Wizanu. Nie traci nadziei na sukces w sporze z Gminą Żydowską

Gospodarka, Wiadomości, 06.11.2023 19:30, eł
Jego zastępca ma nawet gotowe rozwiązanie. Problem w tym, że druga strona go nie akceptuje...
Walczymy o polskie mienie–mówi prezes Wizanu. Nie traci nadziei na sukces w sporze z Gminą Żydowską

Spółdzielnia Wizan miała do 31 października wydać Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej użytkowane przez siebie nieruchomości w Andrychowie. Ale bynajmniej tego nie zrobiła. Zarząd spółdzielni ponad 2 miesiące temu wystąpił na drogę sądową, z nadzieją, iż uda mu się obronić swój majątek. Oprócz działek i jednego budynku, które niegdyś należały do Żydów, znajdują się tam bowiem obiekty wybudowane przez Wizan.

Jak już niejednokrotnie pisaliśmy, około pół roku temu zakończyło się postępowanie w sprawie pożydowskich nieruchomości położonych w centrum Andrychowa, przy ulicy Legionów, prowadzone przez Komisję Regulacyjną do Spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich. To działki o powierzchni 12 arów oraz zachowany stuletni budynek mykwy (łaźni do rytualnych kąpieli). Mieściły się w nim również jatki koszerne, szkoła i mieszkanie rabina. Nieruchomości po II wojnie światowej przejął Skarb Państwa, a później dostała je gmina Andrychów. Ta zaś przekazała je w użytkowanie lokalnej Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska, która później przekształciła się w Małopolską Spółdzielnię Handlową Wizan.

Wspomniana komisja orzekła, że własność wspomnianych działek przechodzi na Gminę Wyznaniową Żydowską w Bielsku-Białej. Szkopuł w tym, że oprócz przedwojennego obiektu stoją tam również wybudowane w latach 90. ubiegłego wieku budynki Wizanu, warte, jak twierdzi prezes zarządu spółdzielni Jerzy Chylewski około 4 mln zł. Tymczasem wartość samych działek, na których one stoją, to – według jego szacunków – najwyżej 240 tys. zł…

Dlatego Wizan walczy o zachowanie swego mienia. Skłonny byłby odkupić od gminy żydowskiej grunty, ta jednak absolutnie nie chce ich sprzedać. Próbowała przejąć je razem budynkami już 2 października, jednak zarząd spółdzielni w porozumieniu z pracownikami i dzierżawcami skutecznie jej to uniemożliwił. Wobec tego gmina żydowska za pośrednictwem swego adwokata przesłała do Wizanu przedsądowe wezwanie do wydania nieruchomości, o czym pisaliśmy tutaj. Spółdzielnia miała je przekazać do godziny 10.00 ostatniego dnia październka.

Ale pismo przyszło do nas dopiero drugiego czy trzeciego listopada. Nasz radca prawny powiedział, abyśmy dalej robili to, co robimy. Na razie czekamy zatem na wyrok sądu w sprawie o przesunięcie terminu przekazania nieruchomości – mówi Jerzy Chylewski. Co spółdzielni da to opóźnienie? Czas na udowodnienie, że gmina żydowska ma prawo do gruntów i stuletniego budynku mykwy, ale niekoniecznie do obiektów Wizanu. – 24 sierpnia radca prawny Bartłomiej Król z Krakowa skierował do sądu administracyjnego w Warszawie skargę na orzeczenie Komisji Regulacyjnej do Spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich – podkreśla prezes zarządu Wizanu. W Polsce udało się wygrać niektóre podobne sprawy, właśnie w sytuacji, gdy w grę wchodziły budynki postawione na pożydowskich gruntach.

Szefowie Wizanu są oburzeni słowami Doroty Wiewióry, przewodniczącej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej, które zacytowaliśmy w poprzednim artykule. Twierdziła ona, jakoby spółdzielnia ponosiła teraz konsekwencje złych decyzji podjętych wiele lat temu. – Mówiła, że nie wystąpiliśmy o uzyskanie prawa wieczystego użytkowania tych działek, co jest nieprawdą. Mamy wniosek z 23 czerwca 1995 roku, który Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska skierowała w tej sprawie do Urzędu Miejskiego w Andrychowie. Dotyczy on nie tylko oddania spółdzielni gruntu w wieczyste użytkowanie, ale też przeniesienia na nią prawa własności znajdującego się na nim starego budynku. Nie wiem, z jakiego powodu, ale gmina się na to nie zgodziła. Ze swojej strony jednak zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy uczynić – podkreśla Jerzy Chylewski, pokazując wspomniany dokument.

Wynika z niego, że spółdzielnia przejmując w użytkowanie pożydowskie działki, uiściła sześćdziesięciokrotność opłaty rocznej, wynoszącą według cen z 1988 roku prawie 7,5 mln zł. Jest tam również informacja o wartości obiektu dawnej mykwy, którą oszacowano wówczas na 4,6 mln zł. – Czyli myśmy zapłacili dużo więcej niż wynosiła wartość tego budynku. Jest tam również opisane, że był on „nadmiernie zużyty” pod względem technicznym i spółdzielnia dokonywała jego remontów. Wtedy prezesem był pan Karkoszka, a ja akurat zaczynałem pracę głównego księgowego i pamiętam jeszcze, w jakim stanie był ten budynek. To już była ruina, nie nadająca się do użytku. Zakład Gospodarki Komunalnej, który wcześniej go wykorzystywał, zostawił go na pastwę losu i urząd zwrócił się do nas z prośbą, żebyśmy to zagospodarowali. Myśmy to zrobili ze względu na dobrą współpracę z magistratem – zapewnia Jerzy Chylewski.

Wiceprezes zarządu Wizanu Stanisław Smaza ma pomysł, jak rozwiązać problem spornych nieruchomości tak, by wilk był syty i owca cała. Niestety, społeczność żydowska odbiera sprawę zupełnie inaczej. – Do tego starego budynku bezdyskusyjnie my nie mamy nic. Czyli trzeba oddać go gminie żydowskiej. Natomiast w przypadku budynków, które myśmy wybudowali i na które mamy pozwolenia na budowę, należałoby wydzielić przynależne do nich działki i za nie Wizan zapłaciłby gminie żydowskiej, a one przeszłyby na naszą własność. Oni dostaliby swój budynek oraz pieniądze za grunt, wedle wyceny sądu czy rzeczoznawcy i sprawa byłaby załatwiona bez szkody dla nikogo. My bylibyśmy zadowoleni, a oni bez strat. Natomiast ta komisja poszła w kierunku, żeby oddać im te działki i wszystko, co nich stoi – mówi Stanisław Smaza.

Wizan jednak nie musiałby stracić swoich budynków, gdyby nie brak chęci współpracy ze strony Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej. Komisja Regulacyjna wystąpiła do wojewody małopolskiego i starosty wadowickiego o przygotowanie wykazu nieruchomości zamiennych, jakie gmina mogłaby przejąć zamiast tych, których prawo własności zyskała. – I taka lista została sporządzona, ale okazało się, że pani Dorocie Wiewiórze nic z niej nie odpowiada. Tam było ponad 30 działek, jednak jej zdaniem żadne nie były dość dobre. Wiemy, dlaczego. Tu ma za darmo budynki, a tam puste grunty… - denerwuje się Jerzy Chylewski. A jego zastępca dodaje: - Od razu mogą czerpać z tego zyski.

Prezes wyznaje, że z powodu całej tej sprawy budzi się co noc około drugiej lub trzeciej, a kłębiące się w jego głowie myśli nie pozwalają mu ponownie zasnąć.


Foto: Edyta Łepkowska

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Burakz wiejskiej , 07.11.2023 11:37

Się okaże że moja działka też jest w izraelu

buli, 07.11.2023 09:22

Nieruchomość oraz ziemia była kiedyś kupiona i zainwestowana. Sprawa jest prosta, niech martwi się ten co sprzedał... Jak można w sposób bezprawny odbierać komuś własność którą kiedyś kupił i zainwestował ? ? ? ? ? ? ? ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! Nagle znaleźli się właściciele...! ! ! ! ! ! Co oni robili przez tyle lat ? ? ? ! ! ! Spali ? ! ! ! Sprawa powinna być szybko rozwiązana na korzyść Pana Chylewskiego ! ! ! ! ! ! !

Zakolog, 07.11.2023 08:50

Jurek, masz więcej takich Staszków Strategów na składzie ? Przecież to jest genialne rozwiązanie. Należy określić wielkość działek i zamiast się wykosztowywać na ich zakup, możecie sobie z nich wszystko zabrać do ostatniej cegły. Wtedy odzyskacie dokładnie tyle ile zainwestowaliście. Ba nawet jak będziecie wyciągać fundamenty i trochę ziemi się do nich przylepi, to przecież pani Dorota za tę polską ziemię na pewno wam nie policzy. Możecie wyczyścić wszystko, nawet te rury ciepłownicze od Mirka Nowaka, w końcu te rury są nasze polskie za które myśmy zapłacili.

Zibi33, 07.11.2023 07:18

fakty są takie że tzw "wolne sądy" podobno polskie wydały taki nie inny wyrok nie wiem konkretnie kto orzekał aczkolwiek mam wątpliwości czy reprezentują polskie rację. Ciekawe co by powiedział sąd w USA gdybyśmy wystąpili o majątek jakiegoś Polaka z korzeniami andrychowskimi który zmarł bez pozostawienia spadkobierców że on przecież pochodził z Andrychowa to gmina dziedziczy? Ja myślę że ten amerykański sąd powiedział by nam na drzewo.

Jank Chanowski, 07.11.2023 03:00

Można by się też nie przywiązywać do tego co "myśmy wybudowaliśmy" tylko wybić jaka jest szacowana wartość inwestycji poczynionych przez spółdzielnię. Oddać im te działki ale pod warunkiem że zapłacą za wartosc dodaną należąca do spółdzielni. Zamiast się cieszyć, że przy okazji odzyskanie terenu dodatkowo otrzyma się wszytko co na nim stoi pomi tego że ma wlasciciela.