W środę po południu strażacy zostali zaalarmowani przez sąsiadów z bloku nr 44 przy ul. Lenartowicza w Andrychowie. Wezwali pomoc, bo z mieszkania na drugim piętrze zaczęły wydobywać się kłęby dymu. W mieszkaniu – jak się okazało – nikogo nie było.
Na miejsce przyjechali też policjanci i pracownicy spółdzielni mieszkaniowej. Odcięto dopływ gazu. Nie wiadomo było co się pali w mieszkaniu, ani jak duży jest pożar. Początkowo strażacy chcieli wyważyć drzwi. Ostatecznie je oszczędzili. Jeden ze strażaków wszedł w asyście policjanta do mieszkania przez okno, które było otwarte.
Na szczęście okazało się, że to tylko duże zadymienie z powodu palącej się na kuchence potrawy. Różnie jednak mogło być. Przed wyjściem z mieszkania trzeba sprawdzić, czy wszystko jest wyłączone. Właściciela mieszkania odszukała po południu policja.
magdziunia2, 24.05.2012 13:40
nie strażak i policjant tylko 2 STRAŻAKÓW!!! wiem bo widziałam na własne oczy. nawet bliżej niz cały ten redaktor tego tematu:P