Tata chorego na rdzeniowy zanik mięśni Oliwierka Komana z Wadowic zaapelował do wszystkich, którzy pomogli w zbiórce ogromnej kwoty na leczenie chłopczyka, aby wsparli również ośmioletnią wadowiczankę Wiktorię. To córeczka jego sąsiadki Weroniki Lasek. Dziewczynka potrzebuje drogiego sprzętu wspomagającego chodzenie.
Pochodząca z Wadowic Weronika Lasek to młoda kobieta, która zaskakuje wszystkich, którzy mają z nią kontakt. Samotnie wychowuje niepełnosprawną córkę Wiktorię Jarmuziewicz, a mimo to nie jest zgorzkniała ani nie użala się nad swoim losem. Wręcz przeciwnie – na facebookowym blogu Cała Naprzód nieustannie pokazuje innym kobietom w podobnej sytuacji, jak pokonywać trudności i cieszyć się życiem.
Choć sama zdana jest na finansową pomoc ludzi dobrej woli, by zapewnić małej Wiki jak najlepszą rehabilitację, nie zapomina o tych, którzy również potrzebują podobnego wsparcia. Organizuje akcje charytatywne na rzecz innych niepełnosprawnych dzieci, a w czasie pandemii prowadziła też zbiórkę pieniędzy na zakup maseczek i fartuchów ochronnych oraz środków dezynfekujących dla szpitala w Wadowicach. W 2020 roku za swą działalność dobroczynną dostała jeden z odlanych z brązu medali, które władze miasta ufundowały na setną rocznicę urodzin Jana Pawła II. Weronika wystawiła go potem na internetową aukcję, by pozyskane z jego sprzedaży pieniądze przeznaczyć na rehabilitację córeczki.
Wiki przyszła na świat 10 tygodni przed terminem. Była malutka, ważyła zaledwie półtora kilograma, ale poza tym wydawało się, że wszystko jest z nią w porządku. Dostała 10 punktów w skali Apgar. Każda mama się cieszy, gdy jej maleństwo uzyska taką ocenę. Lecz ta najwyższa możliwa nota oznacza jedynie, iż organizm noworodka wykonuje podstawowe funkcje życiowe. A to nie gwarantuje prawidłowego rozwoju dziecka w przyszłości… W przypadku Wiktorii dopiero z czasem wyszło na jaw, że niedotlenienie mózgu w trakcie narodzin spowodowało u niej ubytki w tkance nerwowej. Ich efektem jest mózgowe porażenie dziecięce, które jednak zdiagnozowano u dziewczynki bardzo późno, bo dopiero w wieku dwóch lat.
– Dużo wcześniej widzieliśmy niepokojące objawy. Wiki nie podnosiła głowy, nie zaczynała siadać i raczkować. Jednak neurolodzy mówili, żeby poczekać, bo wcześniaki mają trudny start, rozwijają się wolniej niż inne niemowlęta. Mam o to do nich żal, bo im wcześniej byłaby postawiona diagnoza, tym szybciej można by było rozpocząć intensywną rehabilitację. Takie oszczędzanie rodziców nie prowadzi do niczego dobrego. Lepiej zafundować im terapię wstrząsową, powiedzieć, że z dzieckiem jest źle, niż uspokajać – uważa Weronika Lasek.
Obecnie Wiki ma 8 lat. Po skomplikowanej operacji obu bioder i dzięki dotychczasowej rehabilitacji dziewczynka potrafi utrzymać tułów oraz głowę w pozycji pionowej, a nawet stać. Wprawdzie tylko wtedy, gdy jest podtrzymywana, ale jednak. Jeszcze kilka lat temu to wszystko wydawało się nierealne. Wiktoria późno nauczyła się mówić, za to niemal od razu w dwóch językach. Jeszcze dobrze nie opanowała wymowy polskich słówek, a już zaczęła używać angielskich...
Jej mama, która prowadzi aktywny tryb życia, doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo ruch jest potrzebny dla zdrowia. Robi wszystko, co w jej mocy, aby zapewnić go córeczce. Ale na razie nie ma mowy o tym, by dziewczynka mogła samodzielnie stawiać kroki. Jakiś czas temu Weronika dowiedziała się o tym, że istnieje niedostępne w naszym kraju urządzenie wspomagające chodzenie, które mogłoby w przypadku Wiki zdziałać cuda. To elektryczny chodzik Trexo, produkowany przez firmę z Kanady.
„Ruch i pionizacja daje niechodzącemu dziecku więcej niż tylko mobilność. To poprawa krążenia, lepsza praca jelit, mocniejsze serce, profilaktyka osadzania się kamieni w nerkach. Zdrowe dzieci same zapewniają sobie to wszystko poprzez ruch. Tym, które miały mniej szczęścia, można w tym nieco pomóc. Wierzę, że wspólnie uda nam się zakupić ten sprzęt i dać Wiki mobilność, której tak potrzebuje” - apeluje Weronika Lasek w opisie zbiórki pieniędzy na chodzik, którą założyła na portalu zrzutka.pl.
O dołożenie choć niewielkich kwot do zakupu tego sprzętu prosi również Artur Koman, tata Oliwierka, który przez kilka miesięcy był na ustach wszystkich mieszkańców powiatu wadowickiego. „Sprawiliście, że niemożliwe nie istnieje. Uczyniliście cud. Nigdy Wam tego nie zapomnimy i już do końca życia będziemy Wam wdzięczni. Ale nie mogliśmy przejść obojętnie obok historii dziewczynki, która dosłownie mieszka za naszym płotem” - napisał Artur Koman na Facebooku. - „Jeśli tylko istnieje cień szansy na samodzielność Wiktorii, to warto zrobić wszystko, aby miała szansę otrzymać drugie życie”.
Zbiórka na chodzik dla Wiki odbywa się tutaj.
Brak komentarzy