reklama
reklama

Tak było w Chinach. Relacja z wyprawy

Sport, Wiadomości, 30.05.2016 08:00, NEWSY CZYTELNIKÓW
Tomasz Sordyl z Andrychowa w tym roku ponownie miał okazję reprezentować Polskę na dwóch pierwszych edycjach Pucharu Świata 2016 we wspinaczce sportowej na czas.
Tak było w Chinach. Relacja z wyprawy

Zobaczcie relację z dalekiej wyprawy, autorstwa Tomka Sordyla.

 

Sezon otworzyły Chiny  imprezami w Chongqing i Nanjing. Tegoroczny wyjazd do Chin miał jednak nieco odmienny charakter niż poprzedni.



Pierwszą myślą jaka nasunęła mi się gdy został zatwierdzony oficjalny kalendarz było pytanie: „Dlaczego nie mogą zorganizować zawodów w innym miejscu?”. Chiny są miejscem dosyć odległym, bilety mimo wszystko nie są tanie, a przede wszystkim, już tam byłem. Lecąc zastanawiałem się czego jeszcze mogę nauczyć się lub doświadczyć w tym miejscu. Tym bardziej, że pierwsze zawody odbywały się nawet w „tym samym” mieście. Wydawało mi się, że nie ma tam czegoś co w owym momencie by mnie pociągało do ponownego odwiedzenia go. Zwłaszcza, że wiedziałem, że nie jestem obecnie gotowy na mierzenie się z czołówką światową. Szybko okazało się jednak, że byłem w błędzie ale o tym później.

 

Postanowiłem jednak korzystając z szansy jaka się pojawiła potraktować te zawody bardziej treningowo. To znaczy sprawdzić czy uda mi się stworzyć optymalne nastawienie i warunki do startu przed zawodami oraz podczas ich trwania. Zmieniłem też niedawno jeden element i chciałem go dobrze wykonać. Zauważyłem bowiem, że poprzednie wyjazdy miały duże zabarwienie turystyczne nawet przed startami. Chciałem więc pojechać na zawody.
Już w samolocie zacząłem więc pracować na jak najlepszym przygotowaniem fizycznym i mentalnym, odpowiednio śpiąc, regularnie wstając by trochę się porozciągać i poruszać oraz stale się nawadniając. A było nad czym pracować. Podczas 20-sto godzinnej podróży, miałem 2 przesiadki, w Amsterdamie i w Xiamen, a najdłuższy lot trwał 12 godzin.

 


Gdy dotarłem na miejsce, chciałem odpowiednio zaadoptować się do zmiany strefy czasowej (6 godzin) a także trzymać się jedzenia które dodatkowo pozytywnie wpłynie na moją formę. Ostatnie tygodnie przed wyjazdem były bardzo intensywne pod względem treningowym. Zdarzało się, że robiłem do 9 zróżnicowanych treningów w tygodniu, z czego niektóre przekraczały czas 3 godzin. Również na miejscu chciałem utrzymać odpowiednie pobudzenie i przygotowanie organizmu stymulując go lżejszymi sesjami treningowymi.


Przyszedł czas pierwszych zawodów. W Chongqing „jak zawsze” było gorąco, wilgotno i duszno. Zawody zostały rozdzielone na dwa dni w porządku: Sobota – praktyki, treningowe biegi na przetestowanie ściany, Niedziela – eliminacje i finały. Równolegle rozgrywały się również zawody w bulderingu. W strefie dobrze się rozgrzałem (być może trochę za dużo) i czułem się dobrze. W całych jednak przygotowaniach zapomniałem, że czasem mogą przydarzyć nam się rzeczy nie planowane, jak na przykład złapanie liny, która za wolno wybrana dostaje się między palce utrudniając kontynuację biegu. Tak też przydarzyło mi się tym razem i jakoś wybiło mnie to z rytmu, co przełożyło się również na drugi bieg eliminacyjny. Ostatecznie zająłem 28. Miejsce.

Wyniki Polskiej Kadry Narodowej - Chongqing:
Czasówki:
Klaudia Buczek – 2. Miejsce
Aleksandra Rudzińśka – 3. Miejsce
Marcin Dzieński – 4. Miejsce
Edyta Ropek – 6. Miejsce
Anna Brożek – 14. Miejsce
Michał Lewicki – 19. Miejsce
Bouldering:
Andrzej Mecherzyński – Wiktor – 21. Miejsce
Katarzyna Ekwińska – 25. Miejsce
Jakub Jodłowski – 31. Miejsce


Po zawodach udaliśmy się do Cikiqou, starej części miasta, gdzie po zejściu z głównej turystycznej trasy, zobaczyłem jak mieszka duża część ludzi w Chinach, poznałem pewnego artystę w jego pracowni, trafiłem nad rzekę i do wyciszonej kawiarni „Non Such” z widokiem na całe zamieszanie na dole. Dzień później skorzystaliśmy z możliwości treningu na ścianie, podobnie jak wielu zawodników z innych krajów.

 

 


Następnego dnia kontynuowaliśmy trasę Pucharową udając się do Nanjing – byłej stolicy Chin. Tam czekała mnie niemiła niespodzianka. Okazało się, że hotel który wraz z zawodnikiem z Kazachstanu zarezerwowaliśmy nie przyjmuje obcokrajowców ( Wynika to prawdopodobnie z braku możliwości zarejestrowania nie-Chińczyka w systemie, czasem da się rozwiązać problem udając się z pracownikiem obiektu, na posterunek policyjny, spotkałem się z tym wcześniej również w Pekinie).
Trzeba było więc znaleźć inne miejsce.


Udało się, znalazłem lepszy hotel, w podobnej cenie, nieopodal Nanjing University of Technology. Na obiektach uczelni mogłem realizować treningi przygotowane na ten okres. Mało brakowało a za sprawą jednego z prowadzących zajęcia odbyłoby się spotkanie z tamtejszymi studentami. Zostałem zaprowadzony do rektora w celu ustalenia terminu. Ostatecznie jednak do spotkania nie doszło ze względu na termin, który mi nie odpowiadał.
Podczas spotkania organizacyjnego dowiedzieliśmy się, że ze względu na niepewne warunki pogodowe, całe zawody zostaną rozegrane pierwszego dnia. Nie była to dla mnie dobra informacja. Właśnie wróciłem z treningu, po którym miałem mieć niemal całą sobotę na odpoczynek. W dodatku chciałem wystartować również w zawodach typu Boulder Masters. Ostatecznie tak też zrobiłem, i jestem pewien, ze była to dobra decyzja. Mimo to jednak gdy rozpoczął się Puchar, odczuwałem lekkie zmęczenie, brakowało mi tej świeżości i mocy z Chongqing. W Nankin uplasowałem się na 24. Pozycji. W zawodach Masters – 20.

 

Wyniki Polskiej Kadry Narodowej - Nanjing:
Czasówki:
Marcin Dzieński – 3. Miejsce
Aleksandra Rudzińska – 4. Miejsce
Klaudia Buczek – 7. Miejsce
Anna Brożek – 14. Miejsce
Michał Lewicki – 18. Miejsce
Boulder Masters:
Aleksandra Przybysz – 3. Miejsce


Pod tym linkiem można obejrzeć relację z zawodów w Nanjing:http://v.qq.com/page/w/0/k/w0199zl5i4k.html
Oraz krótki klip:
http://v.qq.com/boke/page/z/0/b/z0198p4cogb.html


Na obu edycjach udało mi się poprawnie wykonać zaplanowany element. Myślę, że stworzyłem też dobre warunki startu, co również jest dla mnie sukcesem. Nie jestem do końca zadowolony z zajętego miejsca ale tym razem udało mi się w trakcie zawodów na tym nie skupiać, przenosząc uwagę na konkretny cel. Po zawodach miałem okazję poznać trochę lepiej innych zawodników, z czego również się cieszę.


W niedzielę wieczorem udało mi się uczestniczyć w katolickiej mszy świętej prowadzonej po angielsku, co było dobrym zakończeniem części sportowej. Następnego dnia na wspinaczy czekało nie lada wyzwanie. Organizatorzy wypłacili wprawdzie nagrody, jednak pieniądze zostały przekazane w gotówce lokalnej waluty. I tak trzeba było chodząc od banku do banku wymienić juany na euro, które jest dla nas bardziej użyteczne. Problemem były limity maksymalnych kwot wypłacanych jednorazowo w placówkach bankowych co sprawiło, że w niektórych przypadkach trwało to niemal cały dzień.


II Część wyjazdu
W poniedziałek udaliśmy się do Suzhou, miasta zwanego Wenecją Wschodu. Wybrałem je licząc, że skoro jest zbudowane na 24 wodnych kanałach nie będzie tam wielu, wieżowców i drapaczy chmur. Na nasze szczęście okazało się, że przewidywania się sprawdziły. I mogliśmy obejrzeć z jednej strony malownicze chińskie miasto na wodzie, a z drugiej, w miejscach mniej turystycznych również domy mieszkańców tych okolic czy uliczny targ z żółwiami, szczurzymi głowami, wielkimi cukiniami?, przypominającymi podłużne arbuzy i masą innych specjałów kuchni chińskiej. Tam też udaliśmy się na wieczorny rejs, mając po obu stronach pięknie oświetlone azjatyckie budowle. Dzień zakończyliśmy kolacją za którą częściowo zapłaciliśmy w złotówkach. Następnego dnia udaliśmy się jeszcze na Wzgórze Tygrysa (Tiger Hill), gdzie dzięki opisom, można było wyobrazić sobie jak wyglądało życie ówczesnych mieszkańców tego miejsca.


Kolejnym punktem był Szanghaj, chyba najbardziej międzynarodowe miasto w Chinach. Tam, mieszkając w akademiku u Milcho, znajomego Bułgara poznanego w Luksemburgu, zobaczyłem jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc na Ziemi – The Bund, poznałem wiele ciekawych ludzi, jak np.: Sprzedawcę cygar z Kuby, brytyjskiego kulturystę uczącego tam angielskiego czy rosyjskiego barmana. Tam też w ramach projektu AWF Channel nagraliśmy wywiady z ludźmi sprawdzając ich wiedzę o Polsce (wyniki wkrótce). Miałem też okazję wspinać się w skałach Parku oraz targować ceny produktów nawet do 10%! ich początkowej wartości schodząc z 800 do 80 juanów za „oryginalne” marki w tzw.: „Fake Market”.


W poszukiwaniu chińskiej kultury dotarłem również do starszych części miasta: Tianzifang i Qibao.
Do Polski wróciłem przez Paryż. Najpierw dwie godziny siedzieliśmy w samolocie oczekując pozwolenia na start. Później wszystko poszło już bez zakłóceń, chociaż nie bez niespodzianek, jaką niewątpliwie był azjata, który w odpowiedzi na moje próby kontaktu z nim po angielsku lub chińsku, nieśmiało powiedział: „Ale ja mówię po polsku.” Nie spodziewałem się tego zwłaszcza, że przez ostatnie 3 tygodnie, czasem trudno było znaleźć osobę mówiącą chociaż po angielsku a co dopiero w naszym, drugim najtrudniejszym językiem świata , wywiązała się z tego całkiem ciekawa rozmowa.


Podsumowania
Ten wyjazd był inny niż zeszłoroczny. Na pewno jednak nie był, jak mi się mogło wydawać na początku – bezowocny. Czułem, że mam wpływ na większość wydarzeń i sytuacji, które mnie spotkały. Wiem już jak funkcjonuje się w Chinach a zdobyte doświadczenia bardzo pomogły mi szybko stworzyć optymalne warunki treningowe. Do tego stopnia, że będąc w Szanghaju, czułem się niemalże tak jakbym był w Krakowie, gdzie obecnie mieszkam i studiuję.


Prawdziwie zdałem sobie sprawę z faktu, iż prawie wszystkie miejsca na Ziemi, jak egzotyczne by się nie wydawały, stanowią czyjąś codzienność. Bardzo często tęskniąc za czymś odległym, nie potrafimy doceniać tego co nas otacza. Zamiast dostrzec piękno i bogactwo kulturowe chociażby Polski często dajemy kierować swoją uwagę na politykę, afery, korki i inne negatywne aspekty, na które często nie mamy nawet wpływu, wpadając w wir konsumpcji, wzajemnej rywalizacji i niechęci.


Spotkałem ludzi dla których normą jest wypad na Filipiny, Indonezję czy do Wietnamu lub Australii. Podobnie czasem jak dla nas wyjazd na Słowację do Niemiec lub Czech.


Po poprzednim wyjeździe wydawało mi się, że muszę się przestawić na powrót do Polski. Takie zawieszenie trwało prawie 2 tygodnie. Tym razem nie do końca miałem możliwość zbyt długiego braku akcji i pomyślałem, że właściwie „przestawianie się” jest czymś trochę wyimaginowanym. Przecież bez względu na to czy byłem tam czy tu, byłem TU, w miejscu, w którym obecnie przebywałem. Może poza zmianą strefy czasowej, ale tu wystarczyło tylko wyregulować spanie.


Ostatnim spostrzeżeniem jakie chciałbym tu poruszyć jest to dokonane już w warszawskim metrze – jedynej takiej linii w Polsce. Nagłówki gazet trzymanych przez ludzi głośno krzyczały o ważnych sprawach i aferach polskiej i europejskiej sceny politycznej. W większości nie były to jednak informacje a wzajemne ataki i pomówienia. Może część z podawanych tam informacji ma jakieś znaczenie dla naszego otoczenia jednak warto czasami zastanowić się, czy powinniśmy pozwolić by tak małe sprawy wpływały na nasze życie. Dla zobrazowania, plan linii metra w Szanghaju.


Gratuluję wszystkim zawodnikom włożonej pracy i osiągniętych wyników.
Chciałbym też podziękować trenerowi Marcinowi Krawczykowi za wspólną pracę nad wynikiem, Klaudii Buczek za ułożenie i pomoc w prowadzeniu diety, Polskiemu Związkowi Alpinizmu za umożliwienie realizacji wyjazdu, pośrednikowi wizowemu Aina Travel za sprawną realizację kwestii wizowych, osobom, które towarzyszyły mi podczas tego wyjazdu, rodzinie oraz wszystkim, którzy w jakiś sposób wspierali przedsięwzięcie.

 

TOMEK SORDYL

 

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama