reklama
reklama

Amatorska liga na Orliku. VII kolejka

Sport, Wiadomości, 18.05.2016 15:43, a

Relacja z przebiegu siódmej kolejki Amatorskiej Ligi Futbolowej rozgrywanej na Orliku w Nowej Wsi. Grają tam zespoły z Kęt, Andrychowa i okolic.

Amatorska liga na Orliku. VII kolejka

7. kolejka ALF

Orlik Nowa wieś, New Village Stadium

 

12.05.2016

 

Ultras Kęty – Niezniszczalni 8:0 (vo)

Plama na złotej puszczy.. Niezniszczalni, którzy dotychczas byli wzorem w temacie : przegrywać, a być niepokonanym (niezniszczalnym) pękli i legendę zniszczyli..

Stawili się w czwórkę. Kapitan Szumowski już ma - a będzie miał jeszcze większy! -ból głowy. Szczerze współczuję.

 

K3 – Football Academy Andrychów 6:4

Początek meczu chaotyczny. Tradycyjnie też pierwszą bramkę zdobyli akademicy – Daniel Wieczorek zakręcił obrońcą na prawym skrzydle, wrzucił piłkę na „piaty metr” , a tam dopadł ją szybki Jakub Sokołowski i nie dał szans Michałowi Wysoglądowi (swoją drogą , gdyby Wielki Statystyk, Artur Legień, stworzył kategorię: mistrzowie pierwszego kwadransa, FAA byłoby na samym „czubie”). W chwile później ten że sam Sokołowski, w asyście rywala Marcina Złockiego, popisał się nietypowym „rajdem” żonglując piłkę głową). Tym razem bez wymiernego efektu.

W pierwszym kwadransie andrychowianie mogli uciec księgarzom na kilka „oczek”, ale najpierw piłka, po kontrze Łysoń- Wieczorek, minimalnie minęła słupek, następnie po rajdzie Sokołowskiego w którym ten, mając już przed sobą tylko golkipera zdecydował się na podanie (niecelne) „poszła się paść” za boisko na koniec po uwalniającym wybiciu piłki z własnej „szesnastki” przez Seweryna Łysonia i wypadnięciu jej z rąk, bramkarza K3, wylądowała na.. poprzeczce. Niewykorzystane sytuacje oczywiście zemściły się. W 10 minucie z dystansu uderzył Wacek Faron i doprowadził do wyrównania.

W kolejnym fragmencie obie ekipy miały kilka okazji na zmianę rezultatu (nie miał dnia przy dogrywaniu ostatnich, otwierających drogę do bramki Sokołowski, z kolei księgarz Marcin Sporysz strzelił z dystansu, jednak piłka po odbiciu się od któregoś z obrońców i słupka, wyszła na aut bramkowy).

W 18 minucie na boisku zameldował się nowy nabytek akademików niewysoki, mocno zbudowany, z efektownym tatuażem na nodze, Michał Pająk. Nie obyło się bez logistycznych perturbacji, bo zawodnik, pewnie w debiutanckim ferworze, zapomniał wdziać właściwej koszulki i przez kilkanaście sekund, ze względu na „umaszczenie” bliskie czarnym koszulom, „robił za V kolumnę” w szeregach K3.

W tej samej minucie błąd komunikacyjny defensorów FAA i bramkarza Kamila Babińskiego wykorzystał Faron – lobem z „główki” posłał piłkę do siatki.

Jakiś bystrzak może się zastanawiał , dlaczego tyle czasu, ciut..ciut wyżej poświęciłem debiutantowi (nawet jak ma fajny tatuaż), teraz więc wyjaśniam. W 24 minucie Pająk, po akcji Łysonia, strzelił wyrównującą bramkę, a w pierwszej minucie drugiej odsłony „kropnął” z lewej flanki tak mocno i celnie, że Wysogląd znowu musiał wyciągać piłkę z siatki. To się nazywa debiut!

W 29 minucie Dawid Drobisz, wyróżniający się gracz FAA, świetnie wystartował do crossowego podania, dopadł piłkę, ale techniczny lob przeszedł nad poprzeczkę.

W tej samej jeszcze minucie księgarz Szymon Juras obsłużył dobrym podaniem Jakuba Hinza, napastnik czarnych koszul (szczęśliwy tata pewnie był jeszcze myślami przy pociesze) oddał strzał przewidywalny i za słaby.

W 31 minucie Łysoń znowu zagrał crossa do Sokołowskiego, a napastnik akademików, niemal identycznie jak kilka minut wcześniej Drobisz, posłał piłkę lobem nad poprzeczką.

W 33 minucie Szymon Juras „ powoził się” z piłką po szesnastce i oddał strzał , który być może bramkarza FAA obroniłby, ale na jego linii znalazł się Faron – napastnik księgarzy „piętką” zmienił kierunek i zaliczył kolejnego gola.

Czwartą bramkę Wacek zdobył finalizując akcję Sporysza (na „piątym metrze” dostawił tylko nogę do wrzuconej piłki).

Beniaminkowi udało się doprowadzić do wyrównania za sprawą Pilarczyka, ale po nim – też zgodnie z pewną tradycją – „powietrze” zaczęło wyraźnie z niego uchodzić, akademicy stanęli, a świetnie dysponowany tego wieczoru, Wacek Faron jeszcze dwa razy znalazł sposób na pokonanie bramkarza rywali.

Ps do alftricka zabrakło mu tylko dwóch oczek..

 

Desperado Team – Oldboys Beskid Andrychów 5:6

Oldboje Beskidu przystąpili do meczu bez Grzegorza Mizery, Leszka Książka oraz będącego ostatnio w znakomitej dyspozycji, bramkarza Marka Kudłacika (między słupkami zastąpił już dobrze znany z ALF-owych zmagań, Grzegorz Żydek). Desperado zagrali w najmocniejszym zestawie z wytrzaśniętym „znikąd” (?) napastnikiem Łukaszem Hałatem.

Początek spotkania w wykonaniu obu zespołów nerwowy. Pierwszą bramkę w 5 minucie, niesygnalizowanym strzałem ze „szpica” zdobył Łukasz Smaza (od razu wyrównać mógł Kamil Foryś, ale po jego uderzeniu z dystansu, piłka trafiła w słupek).

W 8 minucie gola dla niebieskich zdobył Łukasz Hałat (uderzenie nie było najsilniejsze, ale zasłonięty Żydek, spóźnił się z interwencją).Minutę później było już 2:1 dla andrychowian – Józef Ryłko wykonywał z połowy boiska rzut wolny, uderzył z przeciętna mocą, ale „bezpańska” piłkę, chytrze przepuścił między nogami napastnik Krzysztof Kopytko, czym kompletnie zmylił Tomka Hareżlaka. Do kolejnego wyrównania doprowadził szybki i zadziorny Hałat (zawodnik Desperado Team dawał się cały czas mocno we znaki defensorom Beskidu)

W 20 minucie oldboje wyprowadzili kontrę 3 na 1, ale „Smazik” fatalnie zagrał ostatnią piłkę do jednego z partnerów i okazja na odskoczenie umknęła bezpowrotnie. W rewanżu , do sporego wysiłku, zmusili Żydka napastnicy niebieskich, ale w dwóch, bardzo trudnych sytuacjach, bramkarz Beskidu zachował się wyśmienicie. Końcówka pierwszej odsłony była szczególnie emocjonująca – w 22 minucie piłka po uderzeniu Smazy i rykoszecie wpadła do bramki , później , po jednym ze starć zaiskrzyło między „Smazikiem”, a Karolem Wójcikiem (tylko podziwiać filigranowego andrychowianina, bo choć walczak z niego niekiepski to przystawić się do budzącego już samym wyglądem respekt, obrońcy niebieskich, to był nie lada wyczyn! zresztą po obustronnych „zygnięciach” andrychowianin próbował się z rywalem ułożyć, ale rywal– ni huhu – pozostał na te gesty zimny jak głaz, co poirytowany „Smazik” skwitował: „nie przeprosisz źle.. przeprosisz.. też źle”) i na koniec Hałat , po akcji Pawła Niedzieli, zdobył trzeciego gola (klasyczny hat trick).

Druga połowa zaczęła się od akcji Smazy , po której Kopytko trafił w słupek (oldboje, bez „rozgrywającego” bramkarza Kudlacika, zastosowali inny, mniej finezyjny wariant: długie, prostopadłe podania albo crossy na aktywnych – właśnie – Smazę i Kopytkę).

W 31 minucie czwórkową(!) akcję wykończył Łukasz „Fadromka” Lachendro i było 4:3 dla czerwono-białych. Później, przez kilka minut mieliśmy sporo twardej walki (mocne pojedynki - bark w bark, noga w nogę, klata w klatę - Kamila Forysia z Józkiem Ryłko czy Sebastianem Pilarskim), ale bez żadnych zdobyczy bramkowych (niewykorzystane sytuacje Smazy, Lachendry i Górki).

W 40 minucie błąd popełnił Ryłko i Andrzej Żebro skorzystał z prezentu strzelając czwartą bramkę dla swego zespołu. Andrychowianie błyskawicznie odpowiedzieli golem Smazy (Kopytko zgrał piłkę głową, a Łukasz uderzył z woleja, nie do obrony).

Na dwie minuty przed końcem spotkania Żebro odwdzięczył się za wcześniejsze ,podanie, otwierające drogę do bramki, asystentowi Niedzieli i teraz to on piłkę podał, a Niedziela umieścił j ą w siatce.

Desperados Team zwietrzyli realną szansę na ugranie punktów (Hałat szarpał lewym skrzydłem, w środku szarpała reszta niebieskich, a kapitan Harężlak mobilizował całokształt enigmatycznym hasłem : „Każdy gościa teraz!”) , ale nie udało się. W ostatniej minucie kapitalną akcję na „trzy klepki” przez połowę boiska przeprowadzili: Pilarski, Kopytko i Górka (celnym strzałem wykończył ją ten ostatni).

 

 

13 .05.2016

Włatcy Stadionuf - Andrychów FC

Do AFC powrócił snajper wyborowy Kamil „Koza” Kozłowski, ale mecz rozpoczął od..intensywnej rozgrzewki w roli rezerwowego.

Spotkanie od samego początku toczyło się w szybkim, żywym tempie, ale ułańskiej fantazji tam nie uświadczyłeś - oba zespoły uprawiały wyrachowany, czujny futbol z pełnym zabezpieczeniem tyłów (groźne sytuacje strzeleckie udało się w tym okresie stworzyć tylko Pawłowi Seratowiczowi, Michałowi Wróblewskiemu i Grzegorzowi Cholewce). W1 2 minucie na boisku zameldował się Kozłowski i już w jednej z pierwszych akcji, przysporzył sporo problemów Mateuszowi Gawędzie (uderzona przez niego piłka wylądowała ostatecznie na słupku)

W 18 minucie z dystansu uderzył Michał Kubacka i mistrz ALF objął prowadzenie.

Minutę później niebezpiecznie strzelił Kozłowski, „Bono” nie dał się zaskoczyć. Próbowali jeszcze „ugryźć „ z dystansu Cholewka i Stuglik , ale też bez powodzenia.

Druga połowa przebiegała w podobnym klimacie jak pierwsza czyli dalej mieliśmy sporo szybkiej, żywej i twardej - takiej na „pograniczu prawa” -gry. Z każdą minutą zresztą coraz twardszej.

W 31 minucie po uderzeniu Przemysława Stuglika, golkiper kotłów nie zdołał utrzymać piłki w rękach, doskoczył do niej Kozłowski i ..było już 2:0 dla Andrychów FC. Nie minęła minuta, a mogło być już 3:0 – wykorzystując potężną niefrasobliwość linii obronnej rywali (jakby się naraz pod ziemię zapadli!) Cholewka „urwał się” samotnie z połowy boiska , ale w sytuacji sam na sam z „Bono” (chyba dopadła go sprinterska zadyszka) oddał strzał, który bramkarzowi włatcuf krzywdy nijak nie mógł zrobić.

Temperatura na murawie zaczęła się podnosić - zaiskrzyło i to mocno, między Kubacką, a Seratowiczem oraz Jakubem Fabią , a za faul na Michale Wróblewskim, któryś z zawodników AFC ( nie zanotowałem, który) złapał żółty kartonik.

Iskrzyć zaczęło też wśród samych włatcuf. bo przegrywając 0:2, piłka, niektórzy z ich graczy, zamiast pchać się z piłką w pole karne jasnoniebieskich, wycofywali ją , zupełnie bez sensu, do tyłu (irytowało to szczególnie Rafała Makowskiego).

Tak czy inaczej włatcy stadionuf, za sprawą braci Makowskich: Rafała i Szymona (wcielili się w role „ciągnących lokomotywę”), zaczęli przyciskać – po rzucie rożnym, z linii bramkowej , piłkę wybił Adam Zwieńczak, niebezpieczny strzał „Młodszego Kreta” obronił Grzegorz Bryzek, a uderzenie dołem Seratowicza przeszło na centymetry obok słupka. Andrychowianie odpowiedzieli kontrą duetu: Kubacka – Kozłowski zakończoną strzałem nad poprzeczkę.

W 44 minucie groźnej kontuzji uległ Jeremiasz „Jerry” Piesko, a w 45 minucie arbiter zawodów, za faul bramkarza Mateusza Gawędy na Michale Kubacce, podyktował rzut karny , który czerwono-czarnych, a już ich kapitana, Artura Legienia szczególnie, doprowadził do stanu wrzenia i reakcji wykraczających nawet poza - jakże „liberalny” - ALF-owy savoir vivre

„Wapno” na bramkę zamienił sam poszkodowany. I w tym momencie było po meczu.

PS bramkarz AFC , Grzegorz Bryzek, w trzecim z kolei meczu zachował czyste konto. Niecodzienny wyczyn. Gratulacje!

 

Pozostałe mecze odbędą się w innym terminie.

 

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl oraz na stronie ALF na Facebooku.

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama