reklama
reklama

Amatorska Liga na Orliku. 15 kolejka

Sport, Wiadomości, 14.09.2016 11:00, a

Relacja z przebiegu piętnastej kolejki Amatorskiej Ligi Futbolowej rozgrywanej na Orliku w Nowej Wsi. Grają tam zespoły z Kęt, Andrychowa i okolic.

Amatorska Liga na Orliku. 15 kolejka

15. kolejka ALF

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium


8.09. 2016-09-09

KCP Team – Football Academy Andrychów 6:2

Po pierwszym gwizdku arbitra , kapitan FAA, Seweryn Łysoń, spróbował powtórzyć „szybki numerek” z meczu z włatcami, ale tym razem nic z tego nie wyszło, bo Wojtek Wiktor zachował czujność i nie dał się zaskoczyć. W 7 minucie pierwszego gola w tym spotkaniu, po ładnej, „klepanej” kontrze z Rafałem Janoszem, zdobył Adrian Majkuciński. W chwilę później Kamil Borak, trafił w słupek, a powracający do drużyny, po dłuższej przerwie, „weterani: Janosz i Pietrzykowski mocno mieszali na przedpolu andrychowian. Akademicy , którzy zaczęli mecz ostrożnie i wyraźnie defensywnie (na szpicy tkwił tylko Łysoń) odpowiedzieli bramką tegoż Łysonia w 11 minucie (pokonał Wiktora technicznym uderzeniem po „długim słupku”). Swoje szanse w tej połowie mieli jeszcze – w szeregach andrychowian: Damian Wieczorek, Dawid Gibas i Łysoń, a ekipie muzyków: Dominik Nycz, ale ich nie wykorzystali. FAA cały czas, konsekwentnie grało „piłką”, nie szarżowało, „ułańskich szarż” unikając jak ognia, a że KCP Team zastosowało podobną taktykę, trudno się dziwić, że do najciekawszych para-boiskowych wydarzeń między 12, a 24 minutą, zaliczyć by można było trafienie Wieczorka w willę Czyszczoniów (na szczęście bez naruszenia konstrukcji) oraz pojawienie się fan clubu akademików , a Miodońskiego Grzegorza szczególnie i jego zbiorowy, jedyny w tym meczu okrzyk zachwytu (cytuję: „oooo!!!”), po spontanicznej szarży swego ulubieńca.

W 24 minucie nieoczekiwanie deczko senna atmosfera meczu podniosła się , a to za sprawą rzutu karnego podyktowanego przez arbitra i zamienionego na bramkę przez Seweryna Łysonia (Wojtek Wiktor wyczuł intencje strzelca, rzucił się w „dobry róg”, piłki jednak nie zdołał wybić).

 

Druga połowa zaczęła się od spontanicznej konwersacji Mateusza Błasiaka z sędzią, za którą kapitan KCP Team został ukarany żółtym kartonikiem (ale jako , że przebywał poza boiskiem, murawę musiał opuścić jeden „czynnych” zawodników). Dziwna rzecz, akademicy zamiast w tej sytuacji wykorzystać liczebną przewagę grali tak, jakby to oni stracili gracza - wolniutko rozgrywając piłkę w tyłach, nie kwapiąc się zupełnie do przeprowadzenia jakiegoś dynamiczniejszego ataku.

W 32 po raz drugi pokazał się Majkuciński – uderzeniem z rzutu wolnego, z linii ”szesnastki”, pokonał Piotra Palucha.

Muzycy, wyraźnie podbudowani tym trafieniem, mocniej zaatakowali i na efekty nie trzeba było długo czekać - w 32 minucie Michał Pietrzykowski, precyzyjnym uderzeniem „z pazura” zaskoczył golkipera FAA, w 39 minucie z rzutu karnego czwarte „oczko” dołożył Dominik Nycz, w 41 minucie Borak „zatańczyła „szesnastce”, posadził obrońcę na trawniku i pewnie posłał piłkę do siatki, ostatnia bramka była dziełem „Majkiego”, który (po podaniu ze skrzydła od Boraka) uderzeniem z „piątego metra”, nie dał szans Paluchowi.

 

K3 - Oldboys Beskid Andrychów 4:2

Mecz zapowiadał się interesująco, bo naprzeciwko siebie stanęły dwa zespoły, które w tej edycji Ligi spisują się nadspodziewanie dobrze (weterani z Andrychowa, niemal od początku plasują się w ścisłej czołówce, K3, po słabszej pierwszej rundzie, terazurasta do miana rycerzy jesieni).

W 3 minucie Marcin Sporysz „urwał się” Grzegorzowi „Guliemu” Górce i czarne koty objęły prowadzenie 1:0. Beskid mógł niemal od razu powrócić do „stanu równowagi”, ale ani Łukasz Smaza(po dynamicznej akcji), ani Krzysztof Kopytko (w sytuacji stuprocentowej), nie zdołali pokonać Michała Wysogląda. W 5 minucie Szymon Juras wygrał bezpośrednie starcie z wysuniętym wysoko bramkarzem Markiem Kudłacikiem, jednak posłana technicznym lobem piłka poszybowała nad poprzeczką. W chwilę później o mały włos „samobója” nie zanotował Sebastian Pilarski ( futbolówka po jego niefortunnej interwencji odbiła się od słupka i wyszła w pole). W miare upływu czasu do głosu coraz wyraźniej zaczęli dochodzić andrychowianie, co z tego skoro nie potrafili tego przekuć na bramki (strzały Artura Babińskiego, Leszka Książka, Kopytki i bramkarza Kudłacika w świetnym stylu „kasował” Wysogląd albo.. skutecznie blokowali defensorzy K3)

„Nie chcieli” zdobyć bramki oldboje, zdobyli rywale - po zagraniu z rzutu rożnego atomowym uderzeniem zza linii „szesnastki”, z pierwszej piłki w sam róg, popisał się Szymon Juras (Kudłacik mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem, choć nie wiem czy przy tej sile kopnięcia nadążył).

W 23 kolejny „gwóźdź do trumny” wbił Szymon Sporysz - i tu też mieliśmy do czynienia golem z kategorii: „stadiony świata”. Pomocnik czarnych kotów niemal z połowy boiska posłał dynamicznego, opadającego „rogala” w samo okno bramki Beskidu

Druga odsłona zaczęła się od razu od dwóch akcji „Smazika”, wygranych po raz kolejny przez golkipera księgarzy oraz bramki obrońcy Grzegorza Mizery („Kucyk” z lewej flanki przymierzył w krótki róg i piłka wreszcie znalazła drogę do siatki).

Zawodnicy Beskidu zwietrzyli szansę, podkręcili tempo, a bramkarz Kudłacik zaczął tradycyjnie operować na środku boiska jako szósty zawodnik z pola. Oczywiście ta strategia wiązała się ze sporym ryzykiem, ale w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, andrychowianie w tym temacie mieli dziś więcej szczęścia ( przy kontrowaniu nie wykorzystali bowiem swoich szans: Adam Hawro i Mariusz Bułaś).

W 42 minucie mieliśmy znowu bramkę z cyklu; „stadiony świata”- tym razem to golkiper Beskidu, Marek Kudłacik, uderzył potężnie z ”pierwszej piłki”, z połowy boiska i futbolówka zatrzepotała w siatce K3.

Kontaktowy gol wyzwolił w starszych panach dodatkowe pokłady energii - zamknęli rywali w hokejowym zamku w ich strefie obronnej i „gryząc trawę” próbowali doprowadzić do wyrównania („setki” Smazy i Kopytki, minimalnie niecelne uderzenia Górki, słupek Andrzeja Górala). Mimo tak ambitnej i heroicznej wręcz postawy nie udało się. Co gorsze , w ostatniej minucie meczu, po „zabawie” w tyłach, piłkę przejął Hawro i ustalił ostatecznie wynik na 4:2 dla czarnych kotów.

 

9.09.2016

Desperado Team – Niezniszczalni 4:8

Niezniszczalni o początku meczu byli aktywniejsi. Szarpał Artur Harat i to on jako pierwszy wpisał się, w 5 minucie, na listę strzelców. W 6 minucie mogło być już 2:0 dla niebiesko-czarnych , ale Dwornik śmiałą interwencją nie tylko zapobiegł nieszczęściu, ale wybijając zmierzającą do siatki piłkę trafił nią w samo okienko… chałupy państwa Dziubków.

W 7 minucie, z szybkiej kontry, wyrównującego gola zdobył Łukasz Hałat i już do końca pierwszej połowy trwała bramkowa wymiana ( na trafienie Amadeusza Pasieki, ponownie odpowiedział Hałat, a na jego - po ładnym rozegraniu z „klepki” z Pasieką - ten , który zaczął czyli Harat).

Tuż po gwizdku arbitra wznawiającym grę po przerwie, zagraną z autu piłkę uderzył bez kombinowania Artur Gasidło i to było dobra decyzja - futbolówka, mimo rozpaczliwej interwencji Tomka Harężlaka, wtoczyła się do bramki. W 28 minucie Kamil Leśniak wyłoży Amadeuszowi Pasiece piłkę „jak na tacy”, ale napastnik niezniszczalnych nie zdołał pokonać bramkarza (”Amadeo” zrehabilitował się w chwilę później finalizując szybką kontrę „trzech na jednego”). W odpowiedzi napastnik Desperado Team, Łukasz Hałat zakręcił obrońcą zwodem „na Cruyffa” i wpakował piłkę do siatki na 5:3. Jednak niezniszczalni, mając „życiową szansę” na zwycięstwo, już jej z nóg nie wypuścili - na 6:3 bramkę strzelił Dominik Harężlak, a dwa ostatnie trafienia były autorstwa Artura Harata.

Czwartą bramkę dla ekipy Tomka Harężlaka zdobył w w 42 minucie meczu Łukasz Hałat.

Czapka z głowy przed niezniszczalnymi , bo dokonali rzeczy wielkiej; w kilka dni po totalnej katastrofie, po której niejeden z zawodników zawiesiłby korki na kołku albo popełnił honorowe sepuku, podnieśli się i po raz pierwszy w tym sezonie zgarnęli trzy punkty.Brawo!

 

Kojoty – Mistrzowie Osiedla 5:3

To miał być dla stada meczem na przełamanie i takim rzeczywiście był ( styl i forma to już oddzielna kwestia). Mistrzowie Osiedla nie mieli takich dylematów – dla nich były to kolejne, ligowe zawody w których można wygrać, przegrać albo zremisować.

Jak to u kojotów ostatnimi czasy bywa, nerwowo było już przed meczem, bo pojawił się problem logistyczno-taktyczny: kto zagra w ataku , a kto w pomocy? (ostatecznie na szpicę desygnowano Mateusza Majdę, do drugiej linii Pawła Puchałę i jak pokazał początkowy fragment meczu, był to strzał w dziesiątkę, bo „Majdzik” zdobył szybko dwie bramki; w pierwszej minucie uderzeniem z dystansu i w siódmej, z najbliższej odległości. W 12 minucie pokazał się, nie widziany na New Village Stadium bodaj od roku, Łukasz „Gerd Miller” Ludwikowski - najpierw groźnie uderzył nogą, a za chwilę postraszył rywali minimalnie niecelną „główką”. Do trzech razy sztuka? Nie ! do czterech.. bo za trzecim razem. napastnik Mistrzów Osiedla, po zagraniu od Tomasza Lacha, z metra, trafił w Piotra Wróbla Dopiero kolejna próba zakończyła się sukcesem, „Miller” ograł sprytnie jednego z obrońców kojotów i płaskim uderzeniem z dystansu pokonał bramkarza.

W końcówce pierwszej połowy dwie świetne sytuacje na zdobycie bramek miał Mateusz Majda, ale „snajperskie powietrze” wyraźnie z niego uszło, bo w obu przepadkach, w bezpośrednich konfrontacjach z Rafałem Kiszczakiem, bramkarzem andrychowian, przegrał.

Druga odsłona zaczęła się od gola zdobytego strzałem z dystansu przez aktywnego (ależ on ma „parę”!) Arka Orlickiego i dwóch niewykorzystanych - sekunda po sekundzie - okazji Pawła Sołtysiaka ( z trzech metrów posłał piłkę w bramkarza, a dobitkę nad poprzeczkę).

W 34minucie „odżył” Majda i ładną, zespołową kontrę z „klepki” zakończył celnym trafieniem. Mistrzowie Osiedla odpowiedzieli 5 minut później bramką Alana Matusiaka. W 38 minucie w doskonałej sytuacji „sam na sam” znalazł się Tomasz Dudek, ale Kiszczak – po raz kolejny – nie dał się pokonać. W 41 minucie techniczną „wkrętką” popisał się Orlicki i zapisał drugie „oczko” na swoim koncie.

Na 5 minut przed końcem spotkania, w walce o piłkę, doszło do starcia pomiędzy bardzo impulsywnym i otwartym w wyrażaniu opinii, bramkarzem Kiszczakiem i mniej impulsywnym i zdecydowanie mniej otwartym w wyrażaniu opinii, pomocnikiem Pawłem Puchałą. Starcie przeniosło się błyskawicznie na poziom werbalny , a że ani jeden, ani drugi nie przejawiali woli kompromisu spór musiał rozstrzygnąć arbiter. I arbiter rozstrzygnął – na ławkę wysłał Puchałe, bo jak podał w uzasadnieniu: wyraz „gówno” obrażał byt bliżej niespersonifikowany, natomiast „pajac” jak najbardziej uderzał w adwersarza pomocnika kojotów.

W48 minucie Ludwikowski ( najjaśniejszy punkt w obozie andrychowian) zagrał piłkę do Lacha i kapitan osiedlowców zmniejszył rozmiary porażki.

Stado pewnie sięgnęło po trzy punkty- czy przełamało kryzys? Trudno powiedzieć. Pożyjemy… zobaczymy.. tym bardziej, że w tej potyczce zabrakło w jego szeregach kilku podstawowych zawodników..

 

Oldboys Niwa – Włatcy Stadionuf mecz przełożony

 

Paweł Kłaput

 

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl oraz na stronie ALF na Facebooku.

 

 

 

 

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama