Firma chce zainwestować 70 mln, ale w Kętach to nie takie proste

Jedna z firm planuje nową inwestycję – na terenie Malca w gminie Kęty, na granicy z Osiekiem. Chce zainwestować w gminie Kęty 70 mln zł. Jest jednak problem, ponieważ aby rozpocząć prace potrzebne są zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego gminy. Chodzi o przekwalifikowanie należących do firmy terenów rolnych na przemysłowo-usługowe.

Wydawać by się mogło, że skoro wszędzie mówi się o uproszczeniu prawa i ułatwieniach dla inwestorów, nie powinno być problemu. Na prośbę firmy w połowie wakacji zwołana została sesja Rady Miejskiej podczas której podjęto uchwałę o przeprowadzenie zmian w studium i planie na wskazanych działkach. Firma zadeklarowała, że pokryje wszystkie koszty planistyczne, a te szacowane są na 80-90 tys. zł.

Już jednak wtedy na lokalnym opozycyjnym facebokowym profilu ikety zaczęły się mnożyć pytanie w stylu: a po co i dlaczego te zmiany?

Kilka tygodni później Urząd Wojewódzki zakwestionował poprawność lipcowej uchwały. Wydział Prawa i Nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego podał w wątpliwość spójność ustaleń planu w części tekstowej i graficznej tj. w związku z wyznaczeniem na rysunku granic opracowania obejmującego znacznie większy obszar niż działki wymienione w treści uchwały oraz określając przy tym ich przyszłe przeznaczenie.

Dlatego 5 września odbyła się kolejna sesja Rady Miejskiej podczas której uchwała została uchylona. Podczas wtorkowych obrad doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy władzami miasta a radnymi opozycyjnymi. Ci drudzy zarzucili władzom działanie niezgodne z prawem, zbyt dużą przychylność dla jednego inwestora, „podejrzaną” szybkość działania władz gminy w tej sprawie. Pytali też dlaczego gminni urzędnicy nie konsultują z innymi przedsiębiorcami ewentualnych zmian w planie pod nowe inwestycje i nie wychodzą im naprzeciw. I w ogóle, co co ten pośpiech?

Władze Kęt przyznały się do błędu i uchwała została uchylona. Wiceburmistrz Marcin Śliwa zwracał uwagę, gmina chciała wszystko przeprowadzić w sposób uproszczony. Mówił, że kwestia poziomu inwestycji w Polsce jest w stanie dosyć agonalnym, a kiedy władze gminy chcą szybko przeprowadzić zmiany wychodząc naprzeciw inwestorowi, który chce w gminie zainwestować 70 mln zł, to kładzie się kłody pod nogi.

- Nie wiedzieć czemu, zaczyna się tutaj przysłowiowo przyczepiać do przecinków. Stąd też nadzór wojewody wytknął nam błędy, które tak naprawdę są kosmetyczne, nie naruszają żadnego prawa – mówił wiceburmistrz. Zapowiedział, że uchwała o zmianie w planie wróci w zmienionej formie na uchwały ju za kilka tygodni. Pytał też: - Czy to źle że inwestor chce zainwestować w gminie Kęty? (…) Chcieliśmy aby przedsiębiorca mógł inwestować jak najszybciej, a nie wchodzić w długotrwałą procedurę zmian planu dla całej gminy – bronił się wiceburmistrz.

Opozycja triumfuje – bo wojewoda wytknął błędy kęckim władzom, a po całych obradach pozostaje smutny wizerunek Kęt, jako gminy w której inwestorzy nie mając co liczyć na szybkie wsparcie ze strony samorządu, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu coś się nie spodoba i doniesie gdzie trzeba.