Beskid nad przepaścią. Zarząd podał się do dymisji. Co dalej?

W poniedziałek (4.04)  wieczorem odbyło się zebranie sprawozdawcze w AKS Beskid Andrychów, podczas którego podsumowany został miniony rok. Pod względem finansów – bez zarzutów. W 2015 roku pierwszy od kilku lat Beskid wypracował zysk – ponad 40 ty. zł. Dla porównania, 2014r. zakończył się stratą w wysokości 33 tys. zł, a we wcześniejszych latach było jeszcze gorzej. Zarząd Beskidu pod kierownictwem prezesa Krzysztofa Kokoszki wyprostował finanse klubu.

W zeszłym roku Beskid dysponował budżetem w wysokości 521 tys. zł, w tym 280 tys. stanowiła dotacja z kasy miasta, z reszta to fundusze pozyskane z innych źródeł – głównie pieniądze z Klubu Stu, od sponsorów.

W zeszłym roku Beskid mógł się pochwalić zawodnikami w każdej grupie wiekowej. Wizytówką klubu są wystepujący w trzeciej lidze seniorzy, ale w tym sezonie zespół gra fatalnie i skazany jest na spadek. To poniekąd planowe rozwiązanie – klubu nie będzie stać na grę w nowej, obejmującej cztery województwa III lidze w nowym sezonie.

Sprawozdanie finansowe pozytywnie oceniła komisja rewizyjna. Jej przedstawiciel Kazimierz Walus podczas przemówienia wskazał jedynie na kilka innych mankametów. Zwrócił m.in. uwagę, że sprzęt sportowy, jakim dysponują zawodnicy Beskidu, jest często bardzo stary, niektóre stroje zostały zakupione 8-10 lat temu. Brakuje także sprzętu dla młodzieży Beskidu. Tak nie powinnio być w klubie trzecioligowym, który jest wizytówką Andrychowa.

Ogólny wydźwięk oceny zarządu Beskidu w 2015 roku był pozytywny. Mimo to niemal cały zarząd klubu złożył rezygnację – prezes Krzysztof Kokoszka, wiceprezes Jan Witkowski, Marcin Widlarz, Sławimir Czywilis oraz Halina Świderska.

To konsekwencja iskrzącego się od kilku miesięcy konfliktu na linii władze Beskidu a niektórzy kibice, tzw. ultrasi. 

Kierownictwo klubu zdecydowało, że miarka się przebrała. Dość mają prostackich ataków i wyzwisk kierowanych pod ich adresem przez ultrasów. Ataki nasiliły się zwłaszcza w ostatnich tygodniach, na co zwracają uwagę nawet inni kibice oglądający dwa ostatnie mecze Beskidu. W kierunku prezesa Kokoszki i wiceprezesa Witkowskiego z trybuny ultrasów płynął potok wyzwisk i obelg.

O co chodzi ultrasom? Zarzucają kierownictwo klubu (zwłaszcza wspomnianemu prezesowi i wiceprezesowi) „autorytarne rządy i powodowanie konfliktów”, które – ich zdaniem – powodują liczne odejścia zawodników z klubu, ale również rezygnacje działaczy. Kibice twierdzą, że szefowie Beskidu stworzyli w klubie „atmosferę strachu”, co ma się przejawiać rzekomym zakazem wydanym młodszym zawodnikom a dotyczącym dopingowania pierwszej drużyny. Seniorom zaś zabroniono po meczu podejścia do trybuny ultrasów, aby podziękować im za doping. Wreszcie ultrasi za skandaliczny uważają regulamin, który obowiązuje ostatnio na stadionie. Zażądali wprost, aby prezes i wicprezes zrezygnowali ze stanowisk.

Kibice długo nie musieli czekać na odpowiedź. Wkrótce podczas zebrania rezygnacje przedstawieli nie tylko prezesi, ale i pozostali członkowie zarządu. W zebraniu uczestniczyło kilkunastu kibiców. Od prezesów usłyszeli wprost: bierzcie sprawy w swoje ręce, skoro nie podoba się wam, jak klub działa w ostatnich latach, to teraz możecie objąć nad nim stery i sami odowodnić swoją wartość.

Co dalej? W poniedziałek nie udało się znaleźć rozwiązania. Przedstawiciele kibiców dostali ofertę zgłoszenia przedstawicieli do nowego zarządu, który w swoim gronie wybierze prezesa. Nie przedstawicieli jednak kandydatur.

Po poniedziałkowych rezygnacjach andrychowski klub znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Wobec braku kandydatur do nowego zarządu zdecydowano, że na razie rezygnacje członków zarządu nie zostaną przyjęte. Ich przyjęcie w tej chwili oznacza bowiem kuratora w Beskidzie (nie wiadomo kiedy takowy zostałby powołany przez starostę wadowickiego), nie wspominając o wstrzymaniu finansowania klubu przez urząd i Klub Stu i innych problemach organizacyjnych związanych z uczestnictwem drużyn Beskidu w rozgrywkach. Przepisy stanowią wyraźnie: zarząd klubu musi być.

Ostatecznie zdecydowano, że zebranie zostanie przerwane. Druga część odbędzie się w terminie do 30 kwietnia. Do tego czasu obie strony mają „zawiesić broń” i spróbować osiągnąć porozumienie i ewentualnie znaleźć osoby do nowego zarządu Beskidu.