Jerzy Rojek, były działacz NSZZ Solidarność, znany był w powiecie wadowickim szczególnie mieszkańcom gmin Kalwaria Zebrzydowska i Lanckorona. Ale ostatnimi czasy mieszkał w Wysokiej. Zmarł w wieku 69 lat, przeżywszy te dekady w sposób ciekawy, barwny, w zgodzie z własnymi zasadami.
Pochodził z Katowic, gdzie przepracował wiele lat w hucie żelaza Baildon. To tam związał się z Solidarnością, dla której aktywnie działał. W czasie stanu wojennego trafił do więzienia za roznoszenie ulotek. Gdy zamieszkał w kalwaryjskiej gminie, szybko stało się o nim głośno na jej terenie. Był bowiem osobą, która nie potrafiła pogodzić się z tym, co było sprzeczne z jego sumieniem i poglądami. Stale zatem podejmował różne działania, którymi nierzadko ściągał na siebie niemałe kłopoty.
Między innymi złożył w prokuraturze donos na burmistrza Kalwarii Zebrzydowskiej, zarzucając mu, że naraził zdrowie mieszkańców, zezwalając na składowanie odpadów na wysypisku w Zebrzydowicach. Wsławił się również skutecznymi staraniami o usunięcie z kalwaryjskiego Rynku wzniesionego w 1962 roku pomnika, ustawionego tam, by upamiętnić walki o Polskę Ludową. Jerzy Rojek założył też Obywatelską Organizację Strażniczą Watchdog, zajmującą się - w dużym skrócie - obserwowaniem poczynań władz w naszym kraju.
Ostatnimi czasy mieszkał w Wysokiej w gminie Wadowice. Zmarł w piątek (9 września) przed północą, po nieszczęśliwym wypadku, którzy przydarzył mu się tego samego dnia rankiem. Odpadło wówczas koło z jego wózka inwalidzkiego, przez co Jerzy Rojek spadł z werandy.
Foto: Facebook/Piotr Łysy Łoś Żak
Brak komentarzy