Dla pięcioletniego Miłoszka Ogiegły z Sułkowic właściwie każdy dzień był walką – czasem o odrobinę większą sprawność, ale często również o życie. Tej ostatniej już nie wygrał…
Chłopczyk cierpiał na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe i padaczkę lekoodporną, miał też wodogłowie pokrwotoczne i encefalopatię, czyli trwałe uszkodzenie mózgu, nie wspominając już o innych problemach zdrowotnych. Miłoszek nie mówił, nie chodził, nie mógł nawet samodzielnie usiąść, ale dla swoich rodziców był dzieckiem wyjątkowym. Trzeba było bardzo dobrze go znać, by rozróżniać jego emocje, widzieć, kiedy się cieszy, a kiedy jest smutny. Jego mama i tata to potrafili, co dawało im poczucie szczególnego uprzywilejowania. Mieli bowiem możliwość „zerkania” w wewnętrzny świat dziecka innego od wszystkich. Więcej o chłopczyku pisaliśmy tutaj.
Na początku lipca Miłoszek trafił na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu z zachłystowym zapaleniem płuc. Dopiero w połowie miesiąca udało się go bez zagrożenia dla jego życia odłączyć od respiratora. Wydawało się, że z dnia na dzień będzie już coraz lepiej. Niestety, wczoraj wieczorem chłopiec zmarł…
Brak komentarzy