Sprawę zwolnionej, przez przez wójta Lanckorony Tadeusza Łopatę (PiS), znanej i lubianej tamtejszej dyrektorki ośrodka kultury Anny Kani, opisywaliśmy kilka dni temu tutaj: link
Do zwolnienia doszło dnia na dzień, a powodem miało być przekroczenie uprawnień przy organizacji Jarmarku Bożonarodzeniowego podczas festiwalu Anioł w Miasteczku, na który – jak zaznacza – dostała zgodę oraz podczas kwietniowej akcji szycia maseczek dla seniorów i mieszkańców gminy Lanckorona.
Według wójta gminy Lanckorona Tadeusza Łopaty dyrektorka GOK zleciła swym podwładnym to zadanie w czasie pracy, a nie mieściło się to w kompetencjach GOK.
W obronie dyrektorki stanęli mieszkańcy, którzy zorganizowali zbiórkę podpisów pod petycję z żądaniem przywrócenia Anny Kani do pracy: https://www.petycjeonline.com/protest_przeciwko_odwoaniu_dyrektora_gok_w_lanckoronie
Pod petycją podpisało się już 470 osób!
Czy sama zainteresowana jest zaskoczona takim pozytywnym odzewem?
- Obecnie jestem na 3 miesięcznym okresie wypowiedzenia. Moją intencją w prywatnym wpisie o na FB nie było rozpętanie lanckorońskiej afery maseczkowej, poinformowałam w nim o moim zwolnieniu. Pozytywna reakcja społeczności lokalnej przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Pracowałam wśród wspaniałych ludzi. Miałam w GOKu cudowna ekipę. W tym momencie moja sprawa będzie już toczyć się w sądzie pracy. Będę czekać na sprawiedliwy wyrok w sprawie. Nie chciałabym dalej drążyć tematu, czuje sie skrzywdzona i poniżona treścią tego wypowiedzenia, bo byłam oddanym i solidnym pracownikiem, co nie zmienia faktu, że pracodawca ma również swoje prawa. I zdecydował o takiej formie mojego zwolnienia. - mówi nam Anna Kania.
Brak komentarzy