Protest. Maszerowali dla zmarłej Izy

Wczoraj (6 listopada) przez wiele miast przeszły marsze pod hasłem "Ani jednej więcej”. Odbyły się również w Suchej Beskidzkiej i w Kętach. Protesty wywołała śmierć 30-letniej Izy w szpitalu w Pszczynie, do której – jak uważa wiele osób – nie doszłoby, gdyby nie wyrok Trybunału Konstytucyjnego zakazujący aborcji w Polsce.

Historia Izy wstrząsnęła całym krajem. We wrześniu kobieta trafiła do szpitala, gdy w 22 tygodniu odeszły jej wody płodowe. U jej nienarodzonego dziecka już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. W momencie, gdy ciężarna znalazła się w lecznicy, wiadomo już było, że maleństwo nie przeżyje, a życie matki jest zagrożone. Ale lekarze czekali, aż jego serce przestanie bić, zanim usuną płód z łona kobiety. Izabela zmarła z powodu wstrząsu septycznego.

Gdy informację o śmierci młodej kobiety nagłośniła Jolanta Budzowska, prawniczka reprezentująca rodzinę zmarłej, zaraz połączono to zdarzenie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, które zakazuje dokonywania aborcji z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Mimo masowych protestów, które przetoczyły się przez kraj, wyrok wszedł w życie po jego publikacji w styczniu 2021 r.

6 listopada rzesze ludzi dały wyraz oburzeniu tragedią, do której doszło w pszczyńskim szpitalu. Marsze "Ani jednej więcej!” odbyły się w wielu polskich miastach, w tym w Suchej Beskidzkiej”. Jego uczestnicy spotkali się na Rynku tego miasta, po czym przeszli z transparentami przed biura parlamentarzystów - senatora Andrzeja Pająka i posła Krzysztofa Kozika. Zapalili znicze przed drzwiami wejściowymi do nich.

Podobny protest odbył się w sobotę w Kętach.

Sucha Beskidzka

Foto: Facebook/A.Nizioł/E.Pytel