Sprawa wyszła na jaw dzięki facebookowej stronie Pod Klasztorem i Zamkiem. Jej autor zrelacjonował pokrótce to, co ksiądz Jacek z Opactwa Benedyktynów w Tyńcu miał głosić w czasie niesławnego kazania. Ponoć duchowny twierdził między innymi, że wojnę na Ukrainie wywołali Amerykanie, którzy teraz próbują zrzucić winę na Rosjan. Miał też przestrzegać polskie kobiety przed goszczącymi w naszym kraju Ukrainkami, które – jak mówił - zaraz zaczną uwodzić i odbijać im mężów. Autor relacji nie uczestniczył osobiście w kontrowersyjnych rekolekcjach. Powtarzał tylko zasłyszane od wiernych informacje. Pisaliśmy o tym tutaj.
Stanowisko w tej sprawie zajęło Opactwo Benedyktynów w Tyńcu, do którego przynależy zakonnik:
W głoszeniu chrześcijańskiego orędzia nie ma nigdy miejsca na tworzenie podziałów, utrwalanie uprzedzeń czy głoszenie teorii spiskowych. Od początku wojny za wschodnią granicą opactwo wspiera tych, którzy cierpią z powodu niczym niesprowokowanego ataku Rosji na Ukrainę: schronienie oraz pomoc materialną w naszym klasztorze znalazły dziesiątki uchodźców z Ukrainy. Głoszenie fałszywych teorii na temat wojny, wskutek której cierpią też benedyktyni i benedyktynki we Lwowie i Żytomierzu, jest niedopuszczalne i nie oddaje szacunku należnego ofiarom tejże wojny. Po zbadaniu sprawy, opactwo dołoży starań, by działalność kaznodziejska mnichów tynieckich nie budziła więcej zastrzeżeń tego rodzaju” - napisało opactwo.
Po zawiadomieniu złożonym przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych sprawą zajęła się prokuratura. Była ona prowadzona pod kątem nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym, znieważenia przedstawicieli mniejszości ukraińskiej oraz pochwały wojny napastniczej.
Jak informuje "Gazeta Krakowska", zakonnik został przesłuchany w tej sprawie w prokuraturze w charakterze świadka. Przekonywał śledczych, że jego słowa były jedynie "moralną przestrogą przed napływem imigrantów ukraińskich w związku z ich sytuacją narodową" i nie podburzał nikogo do nienawiści wobec narodu ukraińskiego.
Sprawa została ostatecznie umorzona przez prokuraturę rejonową w Krakowie, która - jak relacjonuje gazeta - uznała, że mówienie o wywołaniu wojny w Ukrainie przez Amerykanów, choć jest nieakceptowalne i kłamliwe, to nie można za takie poglądy karać.
Brak komentarzy