Jak już pisaliśmy (tutaj), w Szkole Podstawowej nr 1 im. Jana Pawła II w Wadowicach doszło do bulwersującej dla całej kadry sytuacji. Burmistrz miasta Bartosz Kaliński próbował nakłonić dyrektora podstawówki do odwołania wicedyrektorki. Nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni murem stanęli w jej obronie. Napisali pismo do włodarza Wadowic, w którym wyrazili ostry sprzeciw przeciwko jego działaniom.
Andrychowianka Anna Małecka wicedyrektorem SP nr 1 w Wadowicach jest od zaledwie roku. Została powołana na to stanowisko, gdy konkurs na dyrektora placówki wygrał Bartłomiej Sołtysiewicz. Kiedy niedawno szef placówki otrzymał polecenie, by ją odwołać, zrezygnował z dalszego kierowania szkołą. Wkrótce po naszym artykule również Anna Małecka złożyła rezygnację ze stanowiska. Oczywiście, obydwoje będą pracować jeszcze do końca okresu wypowiedzenia.
Wicedyrektorka nie dowiedziała się oficjalnie, co sprawiło, że podpadła włodarzowi miasta. - Do dziś nie otrzymałam żadnej informacji, jaki popełniłam błąd – powiedziała kilka dni temu w rozmowie z Onetem, który też zainteresował się tą sprawą. Jej zdaniem, sprawa ma podłoże polityczne, o czym też pisaliśmy w naszym poprzednim artykule.
Mąż Anny Małeckiej Zbigniew był wiceprzewodniczącym Rady Powiatu w Wadowicach w czasach, gdy Bartosz Kaliński zasiadał w fotelu starosty. Obydwaj należeli do PiS, ale mimo to doszło między nimi do ostrego konfliktu (niesnaski między politykami tej partii nie są wcale rzadkością). Doprowadziła do niego tak zwana „afera taśmowa”. Zbigniew Małecki został posądzony, że nagrał posiedzenie klubu PiS w Radzie Powiatu z zamiarem przekazania go w niepowołane ręce. On sam twierdził, iż rejestracji dokonał zupełnie kto inny, zaś nagranie upublicznił sam Bartosz Kaliński. Koniec końców Małeckiego wyrzucono z klubu, a następnie także odwołano z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Powiatu.
W obronie Anny Małeckiej najpierw stanęli nauczyciele i pozostali pracownicy szkoły. Teraz również Rada Rodziców z „jedynki” napisała pismo, w którym domaga się, aby andrychowianka nadal pełniła funkcję dyrektorki. „Nie będziemy tolerować takich metod decyzyjnych włodarza miasta. My, jako rodzice, też mamy prawo głosu, prawo wyrażania opinii w tych jakże ważnych sprawach, które dotyczą naszych dzieci uczących się w tej szkole. Przecież to młode pokolenie będzie naszą przyszłością i ich dobro każdy z nas stawia na pierwszym miejscu. Wyrażamy opinię, że wybór dyrekcji: pana dyrektora Bartłomieja Sołtysiewicza i zastępcy dyrektora pani Anny Małeckiej dokonany rok temu (…) powinien trwać do końca ich pięcioletniej kadencji. (…) Stanowczo mówimy NIE nieprofesjonalnym decyzjom urzędu. Prosimy o interwencję” - apelują rodzice do radnych, do których skierowali swoje pismo (całą jego treść publikujemy pod artykułem”.
Radny Mateusz Klinowski uważa, że choć w Radzie Miejskiej w Wadowicach zasiadają nauczycielki, a także byłe dyrektorki lokalnych szkół, rodzice uczniów SP nr 1 nie powinni specjalnie liczyć na ich wsparcie.
„Panie bowiem należą do PiS i wcześniej już pomagały Bartoszowi Kalińskiemu pacyfikować inne szkoły. Przykładowo, Anna Pławny, krewna Beaty Szydło, dostała pracę w pacyfikowanej szkole SP nr 2. Syn Ludwiki Tkacz piastował w UM Wadowice szerzej w Polsce nieznane stanowisko dyrektora biura burmistrza. Maria Zadora zaś ma stanowisko wiceprzewodniczącej Rady i bezrefleksyjnie podpisze się pod wszystkim, co jej PiS podsunie. Wadowice to dzisiaj prywatny, partyjny folwark zarządzany przez osoby niekompetentne i pozbawione oporów moralnych” - napisał Mateusz Klinowski na swojej facebookowej stronie.
Brak komentarzy