We wtorek (13.08) w magistracie w Kętach odbyła się sesja Rady Miejskiej w Kętach. Główny temat: budowa masztu telekomunikacyjnego sieci Orange między ulicą Stawową a Widokową w Malcu, przeciwko której to inwestycji protestują okoliczni mieszkańcy. Będzie lepszy zasięg tej sieci, ale ludzie nie są zachwyceni lokalizacją - blisko ich domów.
Budowa masztu rozpoczęła się pod koniec czerwca i dopiero wtedy mieszkańcy dowiedzieli się o tej inwestycji, a okazało się, że procedury z związku z planowaną budową trwały od 2018 roku! Mieszkańcy twierdzą, że nic nie wiedzieli o planach budowy masztu. Boją się o swoje zdrowie i tłumaczą, że maszt w sąsiedztwie obniży wartość ich nieruchomości. Sugerują, aby maszt powstał w innej lokalizacji.
Wtorkowa sesja zwołana na wniosek burmistrza gminy Kęty Marcina Śliwy, ale okazało się, że obrady w dużej części przebiegały pod znakiem „grillowania burmistrza" - przez przybyłych na obrady mieszkańców i część radnych.
Burmistrz przypomniał, że w 2018 roku firma telekomunikacyjna złożyła wniosek do UG Kęty o odrolnienie terenu, na którym miał stanąć maszt Orange. Burmistrz mówił, że gmina zrobiła wszystko, aby zablokować odrolnienie i de facto – całą inwestycję. - Sprawa odrolnienie tej działki toczyła się bardzo długo i jako gmina stoczyliśmy nierówną walkę z przepisami obowiązującymi w tym zakresie – mówił Marcin Śliwa.
Procedura trwała długo. Gmina nie zgodziła się na odrolnienie działki na wniosek inwestora. Firma złożyła odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W finale Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał decyzję, aby gmina ponownie rozpatrzyła sprawę. Ponownie wydana została decyzja odmowna. Ponownie sprawa trafiła do SKO.
- Od początku staliśmy na stanowisku, że sprawa odrolnienia gruntu trzeciej klasy to nie jest kompetencja gminy, a ministra rolnictwa – mówił burmistrz Kęt, który w poprzedniej kadencji był wiceburmistrzem.
Po wieloletnich „przepychankach” SKO w zastępstwie gminy wydało decyzję o odrolnieniu spornej działki. To dało „zielone światło” do starań inwestora o pozwolenie na budowę masztu, które wydało Starostwo Powiatowe w Oświęcimiu.
- To zakończyło naszą trzyletnią walkę, aby powstrzymać tę inwestycję – mówił burmistrz, zwracając uwagę że finalna decyzja została wydana bez udziału gminy.
Mieszkańcy uczestniczący we wtorkowych obradach nie byli wcale przekonani, że gmina zrobiła wszystko, aby zablokować tę inwestycję. Niektórzy mówcy zaczęli wskazywać na rzekome uchybienia władz gminy w tej sprawie. Dopytywali, dlaczego gmina nie odwołała się od ostatecznej decyzji (burmistrz wyjaśniał, że wówczas gmina nie była stroną w tej sprawie i nie mogła się odwołać).
Jeden z mieszkańców sugerował, aby powołać niezależnego eksperta, który przeanalizuje wszystkie dokumenty i ewentualnie „oczywiści władze gminy z zarzutów”, jakie pojawiają się w tej sprawie.
Burmistrz Marcin Śliwa podkreślał, że przepisy są tak skonstruowane, że gminy stoją na straconej pozycji w tego typu sytuacjach. Cytował słowa byłego wojewody małopolskiego Łukasza Kmity (PiS), który kilka lat temu w jednym z pism napisał:
(…) Jednocześnie wspomnę, że od lat realizowana jest przez rząd RP polityka intensywnego rozwoju cyfryzacji zarówno w skali kraju, jak również we współpracy międzynarodowej. Celem jest wypracowanie stabilnego rynku łączności telefonicznej i sieci telekomunikacyjnych”
Marcin Śliwa: - Przepisy ogólnokrajowe były tworzone tak, aby jak najbardziej ograniczać rolę samorządów i obywateli przy tego typu inwestycjach. Nie zgadzamy się na takie lokalizacje tego typu urządzeń. Jednak przepisy powodują, że w tego typu sporach prawnie jesteśmy totalnie bezsilni.
Podczas obrad mieszkańcy mówili także, że na działkę (na której powstaje maszt) wjeżdżają ciężkie samochody. Burmistrz odpowiadał, że zwróci się o nadzoru budowlanego, aby zbadał czy doszło do naruszenia prawa w tym zakresie.
Niektórzy radni, jak Marek Nycz, podważali w ogóle sens całego zamieszania. Radny zwracał uwagę, że 100 metrów od urzędu znajduje się nadajnik telekomunikacyjny, w sąsiedztwie miejsca zamieszkania radnego też takowy stoi, i nic się nie dzieje.
- Żadna z firma telekomunikacyjnych w Polsce nie pokazała do tej pory badań, jakie są efekty oddziaływania takiego nadajnika na ludzi – odpowiadał jeden z mieszkańców.
A inni mieszkańcy dodawali, że z powodu budowy masztu spadnie wartość ich nieruchomości.
Ostatecznie obrady Rady Miejskiej zakończyły się przyjęciem petycji mieszkańców (pod którą podpisało się pół tysiąca osób) oraz skierowaniem do ministra cyfryzacji petycji w sprawie „przywrócenie możliwości udziału społeczeństwa w postępowaniach administracyjnych dotyczących lokalizacji instalacji radiokomunikacyjnych emitujących promieniowanie elektromagnetyczne".
W petycji samorządowcy zwracają uwagę na konieczność zmiany przepisów - tak, aby gminy, mieszkańcy mieli możliwość udziału w postępowaniach przy okazji tego typu inwestycji.
A maszt Orange w Malcu? Konstrukcja już stoi, ale zdaniem lokalnych władz jego przyszłość nie jest jeszcze przesądzona. - Mamy nadzieję, że nie zostanie nigdy uruchomiony - mówił pod koniec obrad burmistrz Kęt.
Władze Kęt informują, że zgodnie z wnioskiem mieszkańców, skierowane zostało pismo do Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Oświęcimu o wstrzymanie budowy masztu.
Petycja mieszkańców
PETYCJA do ministra cyfryzacji
fasolio, 14.08.2024 06:59
kto się zgodził na nadajniki na kościelnej wieży na Lenartowicza i ile czarny na tym zarabia?
Jank Chanowski, 14.08.2024 03:34
Jeśli nadajnik nie to może budkę telefoniczna z funkcją kafejki internetowej ?