reklama
reklama

Tragiczny finał wakacji w Grecji. 'Musieliśmy radzić sobie sami'

Na sygnale, Wiadomości, 25.07.2018 07:15, red
Wadowicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przyczyn tragicznej śmierci turystów z gminy Wadowice w Grecji.
Tragiczny finał wakacji w Grecji. 'Musieliśmy radzić sobie sami'
Jak już informowaliśmy, do tragedii doszło w poniedziałek (23.07) wieczorem w miejscowości Mati, niedaleko Aten.

To tam na wakacyjnym wypoczynku przebywała rodzina z Wysokiej k. Wadowic. Do Grecji pojechali z biurem podróży Grecos, a zakwaterowani byli w czterogwiazdkowym hotelu Ramada.


foto: travelplanet.pl

W poniedziałkowy wieczór również w okolicach hotelu pojawił się ogień. Jak wynika ze wstępnych relacji, w hotelu ludzie zaczęli panikować. Nie wiedzieli, gdzie mają uciekać. Na miejscu nie było służb ratowniczych. Przystąpiono do ewakuacji hotelu, która była przeprowadzana bez nadzoru służb ratowniczych.

Do ewakuacji wykorzystano dwie 10-osobowe łodzie. Mieszkanka Wysokiej razem z 9-letnim synem wsiedli się do jednej z łodzi, która miała dopłynąć w bezpieczne miejsce – z dala od pożaru. Niestety, nie dopłynęła. Łódź z nieznanych powodów zatonęła, wszyscy się utopili.

"Żona z dzieckiem wsiadła do łodzi, ja nie zmieściłem się. Widziałem jak odpływają. Byłem szczęśliwy, że się uratują" - mówi w rozmowie z TVP Info mieszkaniec Wysokiej, mąż i ojciec tragicznie zmarłych z Wysokiej. Z jego relacji wynika, że turyści, a było ich ok. 400, musieli radzić sobie sami.

Tak wspomina całą sytuację: "Nie poinformowano nas o zagrożeniu pożarem. Wyszedłem z hotelu, patrzę, a już w powietrzu unoszą się płonące strzępy. Spytałem na recepcji, co się dzieje, a pracownik powiedział: „Nic, nic, nic”. Mówię, że się pali. Cały hotel zaczął się palić. Kazano nam uciekać w ostatniej chwili. Nie było zorganizowanej ewakuacji. Wszyscy uciekali w popłochu. Pomocy żadnej nie było. Pomoc dopiero przyszła po trzech godzinach, już po pożarze, jak się uspokoiło – mówił w rozmowie z TVP.

Proszę o pomoc władze Polski. Nie wiem, co mam dalej robić. Zostaliśmy tu sami. Grecy nie znają angielskiego, stąd problemy w komunikacji” - apeluje mężczyzna w rozmowie z Gazetą Krakowską. Do załatwienia są m.in. formalności związane ze sprowadzeniem zwłok do Polski.

W trawiących od kilku dni Grecję pożarach zginęło już ponad 70 osób. Sytuacja jest dramatyczna. Pożary pojawiają się w różnych rejonach i są bardzo duże. Niektórzy sugerują, że wiele z tych pożarów to były podpalenia – po to aby uwolnić zadrzewione tereny pod nowe inwestycje. Sytuacja wymyka się jednak spod kontroli. Temperatura jest bardzo wysoka, jest sucho, wieje silny wiatr, a opady deszczu na razie nie są przewidywane.

Dokładne przyczyny pożarów będą dopiero wyjaśniane przez greckie służby. Przyczynę śmierci mieszkanki Wysokiej i jej syna chce także poznać Prokuratura Rejonowa z Wadowic, która z urzędu wszczęła śledztwo sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci matki i syna. W tej sprawie będzie współpracować z greckimi śledczymi.


reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

szpp, 25.07.2018 11:07

gdyby tam byli nasi strażacy to nie byłoby żadnych pożarów