Do tego tragicznego zdarzenia wracaliśmy kilkukrotnie. Za każdym razem prokuratura przekazywała nam, iż śledztwo jest w toku i ze względu na dobro postępowania nie można udzielać szerszych informacji na ten temat. Ostatnio sprawą zainteresował się ogólnopolski „Fakt”. Dowiedział się niewiele więcej niż my, kiedy o śledztwie pisaliśmy we wrześniu.
26-letnia atrakcyjna księgowa Izabela, która pochodziła z Tomic, ale mieszkała z mężem w Krakowie, miała zamiar 13 października ubiegłego roku odwiedzić rodziców. Tak przynajmniej mówiła mężowi. Zapowiedziała, że pojedzie do rodzinnej miejscowości zaraz po pracy i zatrzyma się tam na kilka dni. Był to piątek. Do Tomic nigdy nie dotarła, ale utrzymywała kontakt z bliskimi, więc z początku nikt nie miał powodów do niepokoju. W poniedziałek, 16 października około 17.00 była jeszcze dostępna na Messengerze. Później jednak znikła z sieci. Od tamtej pory jej telefon pozostawał wyłączony lub rozładowany. Zmarwiony mąż zgłosił jej zaginięcie i ruszyły poszukiwania.
Ostatecznie znaleziono ją, a właściwie jej ciało, w hotelu przy ulicy Grzybowskiej w Warszawie. Nikt nie wiedział, dlaczego tam pojechała i co się wydarzyło. Od początku było jednak jasne, że kobieta nie zginęła śmiercią naturalną. Wedle nieoficjalnych informacji, które wówczas podawały ogólnopolskie media, Izabela została uduszona, a jej ciało leżało w wannie. W kilka dni później, po otrzymaniu wyników sekcji zwłok, Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła, że do śmierci kobiety przyczyniły się osoby trzecie. Nie podała jednak żadnych dokładniejszych szczegółów.
Ilekroć później pytaliśmy o efekty postępowania w tej sprawie, za każdym razem dostawaliśmy bardzo enigmatyczną i lakoniczną odpowiedź. - Śledztwo trwa, jest prowadzone w sprawie, co oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów. Z uwagi na dobro postępowania nie udzielamy szerszych informacji – przekazał nam we wrześniu Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Ostatnio do sprawy postanowił powrócić także ogólnopolski „Fakt”, ale nie dowiedział się wiele więcej niż my w minionych miesiącach. - Nie udzielamy informacji w tej sprawie, mogę podkreślić jedynie, że śledztwo trwa, oczekujemy na uzyskanie niezbędnych opinii – powiedział „Faktowi” prokurator Piotr Antoni Skiba, uściślając, że należy się ich spodziewać nie wcześniej niż w lutym przyszłego roku. Dodał ponadto, iż jest to bardzo trudny przypadek, ale nie wyjaśnił, z jakiego powodu…
Brak komentarzy