Takiej sytuacji w Andrychowie jeszcze nie było. W środę (18.04) przed południem jedna z mieszkanek podjechała na plac Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej przy ulicy Krakowskiej i powiedziała, że samochodzie ma pojemnik z substancją niewiadomego pochodzenia, która potencjalnie może być niebezpieczna. Pojemnik znalazła w domu, a może on pochodzić z jednego z zakładów metalurgicznych.
Teren został zabezpieczony, ewakuowano ludzi z apteki, sklepu i Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej. Sprawdzono i zabezpieczono także dom mieszkanki, która przywiozła pojemnik. Po południu na miejsce przyjechał Samodzielny Pododdział Antyterrorystyczny Policji z Krakowa.
Pod szczególnym nadzorem pojemnik został zapakowany do specjalnego samochodu i pod eskortą policji, straży i pogotowia ratunkowego na sygnałach wywieziony z Andrychowa.
Skąd takie środki ostrożności i cała akcja -. Nie do końca wiedzieliśmy z jaką substancją mamy do czynienia - mówi komendant powiatowy PSP w Wadowicach bryg. mgr Paweł Kwarciak.
Tak o całej wielogodzinnej akcji opowiada komendant powiatowy.
Zobaczcie nagranie.
Relacja z całej wielogodzinnej akcji w Andrychowie:
Nostradamus, 18.04.2018 18:36
Trzeba było tak ostrożnie postępować bo jakby pierdykło to kto by za to odpowiadał ? Wtedy byśmy psioczyli że strażakom wybuchło a kobiecie nie :)
szpp, 18.04.2018 18:12
masakra tyle zamieszania p[rzez takie coś. nawet nie wiadomo co tam było
budowniczy, 18.04.2018 15:54
Kobieta chciała dobrze a zrobiło się zamieszanie jakby 2 tonową bombę przywiozła. Na pół dnia jej samochód zarekwirowali a ona sama będzie pewnie przesłuchiwana. Następnym razem wypieprzy do lasu i nikomu nie powie. Czy nie był to za duży cyrk jak na pojemnik szczelnie zamknięty?