Do zdarzenia, które mogło zakończyć się tragicznie, doszło w środę (18 maja) około 18.50, na jednym z przystanków w Rzykach. Około ośmioletni chłopiec zginąłby pod kołami samochodu, gdyby nie błyskawiczna reakcja kierowcy autobusu.
Nasza czytelniczka, która jechała wówczas autobusem linii nr 7 z Andrychowa do Rzyk zapewnia, że cała sytuacja wyglądała przerażająco. - W momencie, w którym kierowca wypuszczał pasażerów na przystanku, nagle wybiegł chłopiec, wprost na ulicę przed pędzące auto, które w tym momencie omijało autobus. Nie chcę nawet myśleć, jakby to się skończyło, gdyby nie refleks tego pana. Kierowca autobusu, gdy tylko zauważył całą sytuację, zaczął trąbić i dziecko w tym momencie się zatrzymało. Uważam, że temu panu należy się ogromna pochwała. Dzięki niemu wszystko skończyło się szczęśliwie, choć w pewnej dramatycznej chwili wydawało się, iż nie ma szans na taki finał – opowiada kobieta.
Skontaktowaliśmy się z panem Dawidem, który wówczas prowadził autobus. Mężczyzna skromnie twierdzi, że niewielka w tym całym zdarzeniu była jego zasługa. – Jak myślę, zadziałał tu splot kilku czynników. Wyglądało to tak, że ten chłopiec wysiadł z autobusu i gdy jeszcze wysadzałem innych pasażerów, wbiegł na jezdnię akurat w chwili, gdy auto omijało autobus. I rzeczywiście niewiele brakowało, by pod nie wpadł. To były ułamki sekund,. Jedyne co mogłem wtedy zrobić, to zatrąbić, ale sądzę, że nie tylko dlatego dziecku nic się nie stało. Kobieta za kierownicą auta osobowego gwałtownie przyhamowała, a wydaje mi się, że i chłopiec sam zauważył samochód. Moim zdaniem, reakcja całej trójki doprowadziła do szczęśliwego zakończenia – podkreśla kierowca autobusu.
znanywmiescie, 21.05.2022 06:27
No i bardzo dobrze.
Burakz wiejskiej , 20.05.2022 09:09
dla doświadczonych kierowców to reakcja odruchowa , podobnych sytuacji jest mnóstwo na drodze, brawa za refleks kierowcy