reklama
reklama

Wyprawa dla Karolinki. Ekipa z Andrychowa przekroczyła już granicę z Ukrainą [FOTO]

MAGAZYN, Wiadomości, 30.08.2021 09:28, DK
Warunki na trasie są bardzo trudne.
Wyprawa dla Karolinki. Ekipa z Andrychowa przekroczyła już granicę z Ukrainą [FOTO]

Krzysztof Tomiak, Rafał Zalewski, Tomasz Poraj, Kuba Rajda postanowili pomóc małej Karoilice w Roczyn. Panowie na szlak wyruszyli w piątek (27.08). Do przebycia mają około 350 km. Trasa jest krótsza niż w ubiegłym roku (518 km), ale o wiele trudniejsza. Muszą zabrać ze sobą nawet petardy hukowe - mające odstraszać dziką zwierzynę. Przejdą wytyczoną przez siebie trasą. Nie będzie szlaku, nie będzie zabudowań. Teren jest wymagający, trudniejszy niż w ubiegłym roku i bardzo niebezpieczny

Karolinka potrzebuje 100 000 zł i właśnie taką kwotę dzielna ekipa postara się zebrać. Możecie im w tym pomóc. Odwiedźcie stronę https://zrzutka.pl/c2avvu

Przeczytajcie krótką relację Kuby Rajdy z pierwszych dni wyprawy:

Do Sianek czyli Miejsca docelowego skąd zaczynaliśmy szlak, dostaliśmy się w miarę sprawnie. Do granicy dojechaliśmy samochodem a już po stronie ukraińskiej, do miejscowości Sambor tam 2 godz. czekania na pociąg.

Pociągiem 3 godziny i około 23.00 jesteśmy w siankach.

Tam grupa Ok 12 żołnierzy ukraińskich nas zauważa i znowu mamy kontrolę .Ze względu na brak jakiegokolwiek miejsca do spania, rozkładamy się w poczekalni na stacji kolejowej, tam śpimy i rano koło siódmej ruszamy na szlak.

Cały dzień nam idzie fajnie i w miarę sprawnie. Rozbijamy namioty pod najwyższym szczytem Bieszczad czyli górą Pikuy. No i w nocy stało się- obfity deszcz, który czasem mieliśmy wrażenie że zamienia się w grad. Rano w deszczu przyszło nam składać. Cały sprzęt namioty śpiwory Itp i niestety deszcz towarzyszy nam praktycznie przez cały dzień. Szlak był bardzo mocno błotnisty i pełny wody. Czasami nawet nie było możliwości przejść.

Przy zejściu do wioski, na mapach widzieliśmy mały strumyczek, który spokojnie można było przejść, niestety przez deszcze mały strumyczek urósł w dość dużą rzekę i nie było wyjścia, trzeba się było przez nią przeprawić. Ogólnie mega ciężki dzień. Cali mokrzy i zrezygnowani doszliśmy do wsi Zhupany

To jak Ukraińska wieś różni się od naszej jest bardzo przytłaczające. Nie ma mowy tutaj o gazie w domu, drogi są szutrowe i dziurawe . Po prostu nie ma tu asfaltowych dróg

Pytaliśmy paru osób o możliwość wysuszenia się i ewentualnego noclegu, niestety bez skutku.

Nie dziwię się, bo wyglądaliśmy słabo żeby nas brać do domu :)

Wpadliśmy na pomysł żeby podejść do księdza greckokatolickiego na plebanię i poprosić o pomoc i taką otrzymaliśmy. Ksiądz zaprosił do siebie do domu, poznał nas ze swoją żoną i synem, zrobił herbatę, kawę, poczęstował kanapkami i ciastem, wykonał kilka telefonów i załatwił nam suszenie i nocleg w którym obecnie przebywamy

Nie udało się dzisiaj zrobić tyle ile chcieliśmy kilometrów, ale w tym terenie o więcej raczej nie było szans.

Dziś się naładujemy na pewno, dobrze zjemy i jutro kończymy grzbiet wododziałowy i wchodzimy w Pasmo połoniny Borżawskiej.










reklama

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy