Do niedawna Fabianek Skrzyp z Mucharza był dzieckiem, o jakim się mówi, że jest niczym żywe srebro. Pełnym energii i będącym niemal bez przerwy w ruchu. Chłopiec uwielbiał pływać i jeździć na rowerku. Przy tym był wesoły i prawie nigdy nie marudził. Ale to wszystko zmieniło się po operacji, którą musiał przejść. Teraz malec nie chodzi ani nie mówi, a jego powrót do sprawności może trwać długie lata...
Kaszel u kilkuletniego dziecka może być objawem niegroźnej infekcji. Z początku wydawało się, że tak jest właśnie w przypadku Fabianka z Mucharza. Szybko jednak okazało się, że to coś poważniejszego. Chłopiec zaczął gorączkować, a zwykłe leki przeciwgorączkowe nie były w stanie obniżyć jego temperatury. Nie pomógł też przepisany antybiotyk. Stan malca gwałtownie się pogarszał i w końcu Fabian trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Mimo wszystko uznano tam, że nie ma potrzeby, by zatrzymać chłopca w szpitalu.
Mamy chłopca to nie uspokoiło, więc następnego dnia ponownie zabrała Fabianka do lekarza. - Okazało się wtedy, że Fabian ma zapalenie płuc. Dostaliśmy skierowanie do szpitala. Tam synek otrzymał antybiotyk i leki przeciwgorączkowe. Ale jego stan nadal się nie poprawiał. Był już bardzo ciężki, gdy wykryto u niego nadmierną ilość płynu w lewej jamie opłucnej. Wtedy przewieziono Fabianka do Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce-Zdroju – relacjonuje Barbara Skrzyp, mama chłopca.
Umieszczono go na oddziale intensywnej terapii i założono mu dren, aby usunąć zgromadzoną w jamie opłucnej ropę. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. - Usłyszeliśmy, że z powodu ropniaka opłucnej konieczna jest dekortykacja lewego płuca. Niestety, pech nas nie opuszczał… W trakcie operacji u Fabianka doszło do zatrzymania akcji serca i trzeba było wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej... - opowiada mama.
Tak zaczęły się miesiące pełne niepewności i nadziei pojawiającej się na przemian z rozpaczą. - Nie wiedzieliśmy, czy nasz synek się obudzi i w jakim stanie będzie. Po kilku próbach udało się, ale trwało to bardzo długo. Patrzyłam na moje cierpiące dziecko i nie mogłam mu pomóc, byłam zupełnie bezradna. Dla mnie, jako matki, która jeszcze nie tak dawno nosiła go pod sercem, to doświadczenie było jak droga krzyżowa. Droga krzyżowa, która trwa nadal, ponieważ nasz synek obecnie nie chodzi, nie mówi i ma spastyczność rączek – wyznaje kobieta.
Rodzice sześciolatka zamierzają oddać ostatni grosz, by ich synek odzyskał utracone beztroskie dzieciństwo. Niestety, to za mało. Ich oszczędności są zbyt skromne, by wystarczyły na długotrwałą intensywną rehabilitację, której potrzebuje Fabianek. Dlatego Fundacja Pomóc Więcej wraz z grupą wolontariuszy pod nazwą Armia Pomocy Dzieciom chcą im pomóc zebrać pieniądze na ten cel. Założyli zrzutkę na potrzeby Fabianka, która odbywa się TUTAJ.
suchy, 04.06.2024 22:38
SOR w jakim szpitalu? MamNewsa - dlaczego nie podrążycie tematu z tym szpitalem? To już kolejna opisywana przez Was historia z odesłaniem chorego przez SOR do domu co się w rezultacie kończyło bardzo źle lub tragicznie. Fabiankowi życzę szybkiego powrotu do pełnego zdrowia.