Mieszkańcy osiedli mieszkaniowych w Andrychowie, zwłaszcza przy ulicy Lenartowicza, zgłaszają coraz więcej przypadków obecności szczurów w okolicach bloków. Problem ten coraz częściej wiązany jest z praktyką dokarmiania bezdomnych kotów.
Zaniepokojenie wyraziła jedna z mieszkanek ulicy Lenartowicza, która opisała sytuację w swoim otoczeniu: - Tak się kończy dokarmianie kotów na ulicy Lenartowicza. Smród w klatkach schodowych, bo koty są wpuszczane do piwnicy jak jest zimno. Wychodzę z dzieckiem do przedszkola, a przed klatką szczury. Jak mają koty łapać szczury, jak mają taki catering na talerzach? Proszę, aby spółdzielnia coś z tym zrobiła - mówi nam mieszkanka i przesyła zdjęcia.
Sprawa budzi emocje nie tylko ze względu na obawy związane z gryzoniami, ale również przez napięcia pomiędzy osobami dokarmiającymi koty a tymi, którzy postrzegają tę praktykę jako przyczynę eskalacji problemu sanitarnego.
Według specjalistów z zakresu ochrony środowiska i weterynarii, niekontrolowane dokarmianie kotów może przyciągać również inne zwierzęta - w tym właśnie szczury. Pozostawiane na zewnątrz resztki jedzenia często stają się łatwo dostępnym źródłem pożywienia dla gryzoni, które szybko się rozmnażają i potrafią zadomowić się w pobliżu bloków mieszkalnych.
foto: nadesłane
buli, 25.04.2025 22:11
w dzisiejszych czasach trzeba być specjalistą żeby to stwierdzić... Totalne szambo!!!
cath, 25.04.2025 18:39
Spółdzielnia nie pomoże jeśli ludzie nie zmądrzeją.Niekiedy można zauważyć dokarmianie bezpośrednio z okna nawet z 3-4 pietra.Mozna tylko współczuć tym co mieszkają poniżej bo część leci na ich parapety.