Zaginięcie domowego pupila zawsze jest smutnym przeżyciem dla jego właścicieli. Nie inaczej było w przypadku kota Filemona z Kęt, który na początku października gdzieś przepadł, o czym pisaliśmy tutaj.
Zwierzak codziennie wychodził z domu, ale nigdy się od niego zbytnio nie oddalał. Wystarczyło wyjść na podwórko i go zawołać, by zaraz się pojawił. Ale pewnego dnia nie wrócił. Nie pomogły nawoływania ani poszukiwania w całej okolicy.
W końcu jednak Filemon się odnalazł. - Wrócił wystraszony, chudziutki i bardzo za nami stęskniony. Niesamowicie się łasił i nie odstępował nas na krok. Patrzył na nas z takim żalem, aż się serce krajało. Popłakałam się ze szczęścia, że już jest z nami, cały i bezpieczny – opowiada ze łzami w oczach jego właścicielka Martyna. - Serdecznie dziękuję za pomoc w poszukiwaniach czytelnikom mamNewsa.pl. Mnóstwo ludzi udostępniało artykuł, to wspaniałe.
Brak komentarzy