Na budynku remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Kętach Podlesiu znajduje się syrena alarmowa, która ostrzega o zrzutach wody ze zbiornika w Czańcu. Jest to o tyle istotne, że w gorące dni mnóstwo osób wypoczywa na wysepkach na Sole. Po zrzucie wody 30 minut wystarczy, by zostały one całkowicie zalane. Gdy zatem syrena zawyje, należy szybko ewakuować się w bezpieczne miejsce. Ale są osoby, którym przeszkadza jej dźwięk...
Niedawno pisaliśmy o tym, że ogłoszone zostały konsultacje społeczne w sprawie przeniesienia syreny pod most drogowy nad Sołą, na ulicy Jana III Sobieskiego w Kętach. Skąd pomysł, by zmienić jej lokalizację? Zapytała o to podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kętach wiceprzewodnicząca Olga Onyszkiewicz.
Jak wyjaśnił burmistrz Marcin Śliwa, problem pojawił się po przeprowadzeniu remontu dachu na remizie OSP Kęty Podlesie. Wtedy zmieniono syrenę, a sygnał nowej okazał się bardzo uciążliwy dla mieszkańców znajdującego się w pobliżu osiedla Wrzosowego. Mało tego, dźwięk jest tak donośny, że doskonale słychać go w znacznie odleglejszych częściach miasta i to bynajmniej nie tylko nad rzeką. A ponieważ syrena nierzadko wyje nawet o godz. 1.00 w nocy, wyrywa wiele osób z głębokiego snu. Zaowocowało to licznymi apelami do Urzędu Gminy w Kętach, by jakoś rozwiązać problem.
- Bardzo długo korespondowaliśmy z Wodami Polskimi, by coś z tą syreną zrobić. Nie ma co ukrywać, że informacja o zrzutach wody z kaskady rzeki Soły jest potrzebna. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie zaryzykuje likwidacji syreny, bo co będzie, jeśli coś się stanie osobom przebywającym w korycie rzeki? Dlatego przez wiele lat szukaliśmy dla niej nowej lokalizacji. W tym momencie Starostwo Powiatowe w Oświęcimiu wyraziło zgodę na to to, by umieścić taką syrenę, ale o mniejszej mocy niż ta, która znajduje się na wieży remizy OSP, pod konstrukcją nośną mostu drogowego w ciągu ulicy Sobieskiego – wyjaśnił Marcin Śliwa.
Brak komentarzy