Mieszkańcy bloku przy ulicy Lenartowicza 18 w Andrychowie boją się o swoje życie. W mieszkaniach regularnie pojawia się czad. Trudno zliczyć, ile razy pisaliśmy o związanych z tym interwencjach straży pożarnej. Do ostatniej doszło w piątek, 26 lipca. A groźne dla zdrowia stężenie tlenku węgla zdarza się tam co jakiś czas od prawie dwóch lat!
W ubiegłym roku po interwencjach mieszkańców Andrychowska Spółdzielnia Mieszkaniowa wykonała przebudowę nasady kominowej oraz ociepliła całą konstrukcję komina w celu wyeliminowania efektu wychłodzenia kanałów wentylacyjnych. Ale niczego to nie zmieniło. Prezes zarządu ASM Tomasz Mikołajek informował nas w grudniu, że przyczyną problemów z czadem jest niewystarczający dopływ świeżego powietrza do lokali w trakcie użytkowania urządzeń gazowych. Zapewniał, iż przewody kominowe, zarówno spalinowe jak i wentylacyjne są drożne. Dzisiaj (29 lipca) kominiarze po raz kolejny je skontrolowali. – Stwierdzili, jak zawsze, że wszystko jest OK, komin ciągnie, jest drożność – mówi z goryczą jeden z mieszkańców.
W budynku woda jest ogrzewana piecykami gazowymi zamontowanymi w mieszkaniach. Wiele osób używa też gazowych kuchenek. Spółdzielnia zaleciła mieszkańcom, by w czasie kąpieli czy gotowania uchylali okna lub wyposażyli je w tak zwane nawietrzaki lub nawiewniki. – Stosujemy się do tych zaleceń, ale nic to nie daje, oprócz tego, że w kuchni w zimie mieliśmy nieraz tylko dziesięć stopni... Nasze niespełna trzyletnie dziecko już dwa razy trafiło do szpitala z powodu przeciągów w mieszkaniu. A w spółdzielni uparcie twierdzą, że zamykamy okna. Choć nawet sąsiedzi z bloku obok dziwią się, dlaczego zawsze mamy je otwarte – mówi mężczyzna mieszkający przy Lenartowicza 18.
Kierowniczka działu technicznego ASM jakiś czas temu zapewniła mieszkańców, że do końca kwietnia wyspecjalizowana firma z Kęt przeprowadzi w bloku prace, które powinny rozwiązać problem. Nic takiego się nie wydarzyło. Dzisiaj zdesperowani mieszkańcy usłyszeli, że może dojdzie do tego w sierpniu... - Gdy ostatnio ulatniał się czad, pracownik spółdzielni wygadał się, że nadal trwają negocjacje z tą firmą, bo podobno to bardzo droga usługa. Więc oni sobie negocjują, a my siedzimy na bombie zegarowej lub raczej… czadowej. I to już prawie dwa lata. Tak długo nie potrafią rozwiązać tego problemu! – denerwuje się jeden z mieszkańców. - Dzisiaj zakomunikowaliśmy, że nie będziemy płacić czynszu aż do czasu rozwiązania problemu.
Jak dodaje mężczyzna, był u nich pracownik firmy, która instaluje nawietrzniki, ale stwierdził, że ich zamontowanie niczego nie zmieni, bo problemem nie jest brak dopływu powietrza. I zapewne miał rację, skoro czad atakuje nawet latem, gdy okna są cały czas nie tylko uchylone, ale wręcz szeroko otwarte… - Mamy wyremontowane mieszkanie i piecyk Junkers, który poleciła nam spółdzielnia i zresztą sama też zamontowała. Problemem są kominy, które choć drożne, to wykonane są w starej technologii, która dawno powinna być wycofana. To słowa kominiarzy, nie moje – podkreśla mieszkaniec.
Do tematu powrócimy, gdy otrzymamy odpowiedź na wysłane e-mailem do prezesa ASM pytania w tej sprawie.
Foto: nadesłane
Raven, 29.07.2024 18:52
Na Włókniarzy to samo. U nas 850 ppm, po wielu interewencjach pracownik spółdzielni przychodzi i stwierdza w kominie ciąg wsteczny. Na następny dzień przychodzi kominiarz z rana kiedy temperatura jest jeszcze niska i stwierdza, że ciąg jest prawidłowy i wszystko jest w porządku. Sytuacja zatem nie zaistniała, a kominiarz twierdzi, że taka jest specyfika tego rodzaju wentylacji, nie używać piecyków kiedy jest ciepło, albo zmienić sobie ogrzewanie na elektryczne. Problem rozwiązany. Ciężko już o taki mentalny skansen jak w ASM, a przykładów mógłbym mnożyć wiele.
tomcomp, 29.07.2024 18:09
Zarząd Spółdzielni pewnie potraktuje sprawę poważnie wtedy gdy dojdzie do śmierci jakiegoś mieszkańca. Brak słów.