Kilka dni temu (13 lutego) w Skawinkach koło Lanckorony doszło do pożaru, o którym wówczas pisaliśmy. Ogień rozgorzał w drewnianym domu. Spłonęły bale podtrzymujące całą jego konstrukcję. Nie obeszło się też bez ofiar śmiertelnych. Zginęły dwie świnki morskie – mali ulubieńcy rodziny.
Gdy wybuchł pożar, w domu nikogo nie było. - Wróciłam z pracy około szóstej rano i wtedy zobaczyłam ogień – relacjonuje Edyta Labiszak-Stasik. Roztrzęsiona kobieta od razu wezwała straż pożarną. Choć budynek znajduje się w trudno dostępnym terenie, pomoc szybko przybyła. Ale ogień zdążył już spowodować ogromne zniszczenia.
- Rozprzestrzenił się od dołu do poddasza. Spalone są bale podtrzymujące całą konstrukcję domu, który obecnie nie nadaje się do tego, by nadal w nim mieszkać. Niestety, sami z mężem nie jesteśmy w stanie go odbudować – podkreśla Edyta Labiszak-Stasik, apelując o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Ona i jej mąż potrzebują też wielu przedmiotów codziennego użytku. Nie zostało im prawie nic...
Kobieta założyła zbiórkę pieniędzy na portalu zrzutka.pl, licząc na to, że znajdą się ludzie, którzy zechcą wpłacić na nią chociażby po kilka złotych. Odbywa się ona tutaj.
Brak komentarzy