Rafał Gołda z Zatora jeszcze jako młody chłopak stracił nogę w czasie wypadku w kopalni, w której od niedawna pracował. Choć musiało to być dla niego straszne doświadczenie, nie pozwolił, by na długo odebrało mu radość życia. Szybko znalazł nowe pasje i cele. Od tamtej pory aż do niedawna żył szczęśliwie, czując się człowiekiem spełnionym. Ale pewnej lipcowej nocy zdarzyło się nieszczęście...
- Mój tata to człowiek, który zawsze pokonywał przeciwności losu z niezmierną determinacją. Stracił nogę, ale nie stracił ducha. Nigdy się nie poddawał, zawsze szukał nowych źródeł radości i sensu życia. Jego miłość do motoryzacji oraz wędkarstwo stały się nowymi pasjami, które przynosiły mu siłę oraz motywację do działania – zapewnia córka pana Rafała, Patrycja Gołda z Wadowic.
W wolnym czasie mężczyzna na całe godziny zamykał się w garażu, doskonaląc tam swoje umiejętności. Albo wybierał się na ryby. Marzył o tym, że kiedyś będzie wędkował razem ze swoim wnuczkiem, który obecnie ma 7 lat. - Chciał przekazać mu swą wiedzę i pokazać świat, który kochał, ale nie zdążył – martwi się pani Patrycja.
- Choroba dała o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie – we śnie, kiedy tata odpoczywał po dniu pełnym pracy. To wtedy w jego głowie pękł tętniak. Kiedy jego partnerka weszła do pokoju, tata leżał już na podłodze, całkowicie nieprzytomny. Wtedy nie byliśmy świadomi, że najgorsze miało dopiero nadejść... - wspomina córka Rafała Gołdy.
Do pęknięcia tętniaka doszło 22 lipca. Gdy pan Rafał trafił do szpitala, przez pierwsze dni trwała walka o jego życie na oddziale intensywnej terapii. - Drżeliśmy o jego przyszłość. Nie mogliśmy sami nic zrobić, pozostało nam czekać i modlić się... - opowiada pani Patrycja.
Zagrożenie życia minęło, ale wesoły i pełen nieposkromionej energii mężczyzna stał się wrakiem człowieka. Leży bezwładnie na łóżku i nie wiadomo nawet, czy poznaje swoich bliskich. - Otwiera oczy, ale nie daje żadnych znaków. Gdy mówimy do niego i pytamy o coś, prosząc, żeby mrugnął na znak, że rozumie, to nie ma żadnej reakcji – wyjawia ze smutkiem córka pana Rafała.
Mimo to kobieta nie traci nadziei na jego powrót do sprawności. Jeszcze w tym tygodniu mężczyzna ma trafić do Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej VOTUM, które zajmuje się rehabilitacją pacjentów w ciężkich przypadkach. Niestety, pobyt w nim jest bardzo kosztowny. Jego rodzina nie jest w stanie uzbierać pieniędzy nawet na paromiesięczny pobyt pana Rafała w placówce. A nie wiadomo, jak długo mężczyzna będzie musiał tam pozostać...
- Tata ma dla kogo żyć – cała rodzina codziennie czeka na wieści o jego zdrowiu oraz modli się o jego powrót do domu. Najmniejsza wpłata może zapewnić mu najlepszą opiekę medyczną i rehabilitację. Wsparcie finansowe jest teraz kluczowe, aby tata mógł wrócić do domu oraz swojego wnuka, z którym marzy o wspólnych chwilach nad jeziorem – apeluje o pomoc pani Patrycja.
Zbiórka na rehabilitację Rafała Gołdy trwa TUTAJ.
Foto: Patrycja Gołda
Brak komentarzy