Niespodziewana śmierć Jarosława z Zebrzydowic okazała się szokiem nie tylko dla jego rodziny, ale również dla wszystkich znajomych. Mężczyzna był zdrowym, wysportowanym 48-latkiem, który nie palił papierosów i prowadził zdrowy tryb życia. Nikt nie przypuszczał, że może u niego dojść do zawału serca. Ale właśnie tak się stało.
Choć nie każdy zawał prowadzi do śmierci, w przypadku Jarka nie było happy endu. Mężczyzna zmarł, pozostawiając pogrążoną w rozpaczy rodzinę. Osierocił czwórkę dzieci – czternastoletnią Oliwię, o rok młodszego Szymona, sześcioletnią Blankę i pięcioletnią Lenę. Przyjaciele postanowili pomóc jego żonie Sabinie i zebrać trochę pieniędzy, które wprawdzie nie osuszą łez kobiety, ale przynajmniej pozwolą jej utrzymać dzieci.
„Tak nagle, niespodziewanie i bez wątpienia za wcześnie odszedł, zostawiając nas wszystkich pogrążonych w ogromnym smutku i żalu. Pytanie "dlaczego?" długo nie będzie dawało nam spokoju. Tak wspaniały, dobry i ciepły człowiek, pełen energii i humoru, odszedł na zawsze. W tym ciężkim dla nas wszystkich czasie, by choć trochę ulżyć żonie i dzieciom, by nie musieli myśleć, jak to dalej będzie, zakładamy tę zbiórkę” - napisała Mariola Musiał, organizatorka internetowej zrzutki.
Każdy, kto chciałby pomóc rodzinie Jarka, może to zrobić tutaj.
Brak komentarzy