Trzyipółletni obecnie Józio Czarny z Makowa Podhalańskiego jest najmłodszym wolontariuszem w Kole PCK w Lachowicach. A zaczął w nim działać już roku temu! Mimo tak młodego wieku, malec nie jest bynajmniej tylko maskotką dorosłych wolontariuszy. Chłopczyk gorliwie stara się pomagać im w czasie prowadzonych przez nich akcji i działań.
A to poda herbatę czy sok starszej pani, a to wyprowadzi na zewnątrz pieska niepełnosprawnej osoby czy przyniesie jej do kuchni gałązki na rozpałkę. Robiąc to, po części naśladuje dorosłych, ale nie tylko. Sam niekiedy potrafi wyczuć, co powinien zrobić.
Prezes Koła PCK w Lachowicach Grzegorz Krawczyk z rozrzewnieniem wspomina wydarzenie z lipca ubiegłego roku, gdy wolontariusze odwiedzili jedną z podopiecznych koła, 94-letnią panią Walerię.
– Staruszce upadła laska. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Józio już był przy niej. Schylił się, podniósł laskę i z troską podał ją pani Walerii. Nie zrobił tego, bo ktoś go poprosił – po prostu zauważył, że starsza pani potrzebuje pomocy i spontanicznie ruszył na ratunek. Ta sytuacja wzruszyła nas wszystkich – opowiada pan Grzegorz.
Mama chłopczyka Agnieszka Czarny przyznaje z uśmiechem: - Józio jest bardzo empatycznym chłopcem. Zawsze się wszystkim chce z innymi dzielić. Gdy na przykład ma jednego cukierka, to nigdy sam go nie zje. Połowę daje najmłodszej ze swoich trzech starszych sióstr. Jest taką naszą małą perełką.
W lachowickim Kole PCK działa również tata Józia, Dominik Czarny, z zawodu policjant. Ale to nie on zachęcał synka do pomocy w wolontariacie. Chłopczyk sam się do tego garnął, choć jeszcze nie wiedział, na czym to wszystko polega.
Czym skorupka za młodu nasiąknie...
- Synek bardzo polubił Grzesia Krawczyka. Gdy ten podjeżdżał przed nasz dom karetką, żeby zabrać męża, Józio zawsze z radością go witał. No i tak się w sumie jakoś stało, że zaczęli go ze sobą zabierać. Bo gdy wzięli go raz, to kiedy potem Józio widział, że Grzesiu podjeżdża, biegł po buty i kurtkę, żeby z nimi jechać. I wręcz płakał, jeśli nie chcieli go zabrać – opowiada mama Józia.
Pani Agnieszka uważa, że chęć Józia do pomocy to po części wynik jego wrodzonej empatii, ale również wpływu Grzegorza Krawczyka. - To jest tak pozytywny człowiek, że po prostu nie da się go nie lubić. I ma taki wpływ na młodych ludzi, że gdy tylko powie, że potrzeba wolontariuszy, bo robią jakąś zbiórkę czy organizują inną formę pomocy, to ta młodzież nigdy mu nie odmawia – mówi kobieta.
- Grzesiu przyciąga do siebie ludzi swoją dobrocią, otwartym sercem i takim bardzo miłym sposobem bycia. Myślę, że Józio też to wyczuł i dlatego tak go uwielbia. Ale to jest bardzo fajne, gdy dziecko tak od małego przyucza się do pomocy innym i wyrasta w takim środowisku, bo później będzie mu to wszystko przychodziło w naturalny sposób – podkreśla pani Agnieszka.
Lekcja człowieczeństwa od trzyipółlatka
Z kolei Grzegorz Krawczyk uważa, iż Józia bynajmniej nie trzeba uczyć pomagania ludziom, bo chłopiec ma w sobie naturalną dobroć.
Jego zdaniem, malec jest jedną z tych osób, które nie potrzebują próśb ani zachęt, by wyciągnąć do kogoś pomocną dłoń. Robią to odruchowo, z potrzeby serca.
- Józio często bierze udział w akcjach pomocowych na rękach swego taty albo siedząc na jego ramionach. Ale nie jest tylko biernym obserwatorem. Chce pomagać tak samo, jak dorośli. Małe rączki, które dopiero uczą się świata, już potrafią wyciągnąć się do tych, którzy tego potrzebują. A jego serce jest tak wielkie, że mógłby nim obdarować wielu ludzi – twierdzi prezes Koła PCK w Lachowicach.
Jak podkreśla, czasem nie trzeba wielkich czynów, by komuś poprawić dzień. Często wystarczy uśmiech lub drobny gest. – Gdy Józio pojawia się wśród seniorów, chwyci kogoś za rękę, przytuli się albo po prostu spojrzy tymi jasnymi oczkami, ich twarze się rozjaśniają, znika z nich smutek. Jest w jego oczach tyle ciepła, tyle serdeczności, że każda osoba, którą spotka, od razu czuje się choć odrobinę lepiej – zapewnia Grzegorz Krawczyk.
Dodaje, że dziecięca empatia Józia jest dla innych największą lekcją człowieczeństwa. – Ten mały chłopiec jest dla nas wszystkich niezwykłym darem. Uczy nas, że serce nie zna wieku. Nie trzeba być dorosłym, silnym ani doświadczonym, by dawać dobro. Wystarczy być wrażliwym i wyciągnąć rękę do drugiego człowieka – mówi.
Foto: Facebook/Grzegorz Krawczyk
Brak komentarzy