Obecność dzikich zwierząt w mieście wciąż jeszcze dziwi niektórych, choć to zjawisko coraz częstsze. Jakiś czas temu sporym problemem były lisy, które śmiało kręciły się pomiędzy blokami na osiedlu Kopernika w Wadowicach, wyjadając karmę z misek wystawionych dla bezdomnych kotów. W Andrychowie powszechnym widokiem są sarny hasające tuż obok domów.
W Suchej Beskidzkiej wielkim utrapieniem były swego czasu dziki, które zapuszczały się do samego centrum tej miejscowości, biegały po ulicach, placu targowym, ryły w trawnikach. Odkądwładze miasta zainwestowały w pułapkę do ich wyławiania i wywożenia, problem znacznie się zmniejszył. Teraz częściej można w tym mieście spotkać sarny i jelenie. Te drugie chętnie spacerują po deptaku przy pasażu handlowym, znajdującym się wzdłuż ulicy Mickiewicza...
Obecność dzikiej zwierzyny w miastach wynika w dużym stopniu z postępującej urbanizacji. Miejscowości się rozrastają, zajmując tereny, które kiedyś były naturalnym siedliskiem zwierząt. Podczas tych przemian przecinane są też ich szlaki migracyjne. Sarny, lisy czy dziki postawione w takiej sytuacji, szybko adaptują się do nowych warunków. Odkrywają bowiem, że w pobliżu ludzkich siedzib zdecydowanie łatwiej jest o żywność...
Ze względu na obecność dzikiej zwierzyny w miastach, warto uważać na drogach, zwłaszcza nocą. Nawet w gęsto zabudowanej okolicy może się zdarzyć, że na jezdnię wbiegnie dzik czy sarna.
Foto: facebook / Gdzie stoją? Maków Podhalański, powiat suski
Brak komentarzy