W dzisiejszych czasach, gdy większość dzieci odwożona jest do szkół i przedszkoli prywatnymi samochodami, problemy z parkowaniem przy placówkach oświatowych są zjawiskiem powszechnym. Borykają się z nim również rodzice uczniów i przedszkolaków z Zespołu Szkół w Roczynach, gdzie miejsc postojowych przy szkole jest naprawdę niewiele.
Pół biedy, gdy chodzi o starszego ucznia. Osoba odwożąca go do szkoły może zatrzymać się na chwilę gdziekolwiek, bo takie dziecko resztę trasy pokona już samodzielnie. Ale co w przypadku malców z przedszkola czy najmłodszych klas podstawówki, które trzeba odprowadzić do samych drzwi placówki? Ich rodzice, z braku innych możliwości, parkują wzdłuż wąskiej ulicy Szkolnej, utrudniając innym przejazd. Niejeden kierowca już naraził się z tego powodu na mandat.
Niektórzy zostawiają też auta na parkingu marketu, który znajduje się bardzo blisko Zespołu Szkół w Roczynach - po drugiej stronie ulicy Bielskiej. Ale tamtejsze miejsca postojowe przeznaczone są wyłącznie dla klientów sklepu i rodzice dzieci po powrocie do samochodów nieraz zastawali za wycieraczkami karteczki z informacją, że samochód może zostać odholowany na koszt właściciela…
W takiej sytuacji dyrektor szkoły Andrzej Kojder zaproponował rodzicom i nauczycielom, aby podpisali petycję z apelem o przekształcenie w jednokierunkową ulicy Szkolnej, od jej skrzyżowania z ulicą Bielską w kierunku ulicy Księdza Nowaka. Dzięki temu zaprkowane samochody nie blokowałyby ruchu na wąskiej drodze. Petycja ma wkrótce trafić do burmistrz Andrychowa Beaty Smolec.
Okazuje się jednak, że sprawa budzi spore kontrowersje. – Petycja do mnie jeszcze nie dotarła, ale już przyszli mieszkańcy, którzy nie chcą tam ulicy jednokierunkowej, a także tacy, którzy mówią, że może być jednokierunkowa, ale nie od Bielskiej w dół, tylko od drugiej strony w kierunku Bielskiej… A najlepiej, żeby nie wprowadzać żadnych zmian w organizacji ruchu, bo lepszy byłby parking. Każdy kij ma dwa końce. Jest to na pewno problem, który musi zostać rozwiązany. Również pani sołtys interweniowała w tej sprawie, ale przedstawiała sytuację w ten sposób, że temat ciągnie się od lat – mówi burmistrz Beata Smolec.
Jak podkreśla, poczeka na petycję i wtedy będzie się zastanawiała, co zrobić. – Identyczna sytuacja, a może nawet jeszcze gorsza, jest w Sułkowicach Łęgu, jednak tam na razie żadnego konfliktu nie ma i mam nadzieję, że nie będzie. Sama tam woziłam dzieci, więc wiem, jak to wygląda – podkreśla pani burmistrza.
kamil, 16.10.2024 17:23
czyli zostanie po staremu