Wszystko zaczęło się niewinnie – od zapalenia ucha. Zdawało się, że po kilku, najpóźniej kilkunastu dniach Kubuś wyzdrowieje i znów będzie cieszył rodziców swoimi figlami. Tak się jednak nie stało. Stan dziecka pogarszał się z dnia na dzień, a jego życie zawisło na włosku… Największe zagrożenie już minęło, ale stan chłopca wciąż jest ciężki.
Czteroletni obecnie Kubuś Serwin z Kleczy Dolnej nigdy nie był chorowitym dzieckiem. Rozpierała go energia, wszędzie go było pełno. W jednej chwili wszystko się zmieniło…
- Kubuś dostał zapalenia ucha, udaliśmy się z nim do lekarza, otrzymał leki. Przecież tak się dzieje u małych dzieci. Niestety stan zdrowia synka się nie poprawiał, wręcz było coraz gorzej. Kiedy zaczął omdlewać i wymiotować, udaliśmy się na pomoc doraźną. Stamtąd skierowali nas na oddział pediatryczny w Wadowicach – relacjonuje jego mama, Karolina Serwin.
Po upływie kilku dni Kubuś zaczął majaczyć. - W szpitalu lekarze powiedzieli, że to może być ropień mózgu! Pojechaliśmy do Prokocimia na neurochirurgię, a następnego dnia pod wieczór synek dostał drgawek. Później wszystko potoczyło się tak szybko… Kubuś trafił na oddział intensywnej terapii, gdzie specjaliści walczyli o jego życie. Nie rozumieliśmy, co się dzieje i dlaczego to spotkało nasze dziecko – mówi drżącym głosem pani Karolina.
Ostatecznie zdiagnozowano u chłopczyka masywną zakrzepicę układu żylnego wewnątrzczaszkowego, zator i zakrzep tętnic nóg. - Po kilku tygodniach ciężkiej walki, gdy pojawiła się martwica, lekarze wprost powiedzieli, że muszą amputować nogi Kubusia. Stawką stało się jego życie! Baliśmy się, że nasz skarbek umrze! – nie ukrywa łez Karolina Serwin.
Kubuś nadal przebywa w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie - Prokocimiu, choć minęło już wiele miesięcy od dnia, kiedy tam trafił. Leży na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, bowiem jego stan wciąż określany jest jako ciężki, choć stabilny. Ale rodzice widzą, że jest już dużo lepiej
- Synek rozpoczął rehabilitację, widzimy już uśmiech na jego twarzy, co koi nasze serca i działa jak plaster na wszystkie rany po ciosach zadanych nam przez okrutny los. Nie wiemy, co przyniesie najbliższa przyszłość. Przed nami jeszcze długa i trudna droga. Dziś naszym największym marzeniem jest, aby Kubuś mógł wrócić do domu – wyznaje mama chłopczyka.
Gdy to się stanie, rodziców czterolatka będą jednak czekały ogromne koszty. Kubusiowi trzeba będzie kupić protezy nóg i zadbać o jego rehabilitację. Malec będzie od nowa uczył się chodzenia.
- Dodatkowo musimy zapewnić Kubusiowi odpowiednie warunki mieszkaniowe, dostosowane do jego nowych potrzeb. Przed nami intensywny czas, który będzie wymagał siły, determinacji, a także ogromnych środków finansowych. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Pomóżcie nam wygrać tę nierówną walkę! – apelują.
Zbiórka na zakup protez, sprzętu medycznego, rehabilitację Kubusia i przebudowę domu odbywa się na stronie Fundacji Siepomaga – TUTAJ.
Brak komentarzy