reklama
reklama

Dramatyczny wyścig z czasem. Stawką jest życie Nadii

MAGAZYN, Wiadomości, 17.02.2022 16:50, eł
Dramatyczny wyścig z czasem. Stawką jest życie Nadii

Gdy buzię Nadii rozświetla uśmiech, wydaje się, że cały świat cieszy się razem z nią. Ale dziewczynka ma coraz mniej powodów do radości. Wprawdzie nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak poważna jest wada jej serca i do czego może ona doprowadzić, lecz smuci ją izolacja od innych dzieci. Nadia łaknie towarzystwa rówieśników i marzy o tym, by mogła razem z nimi chodzić do szkoły...

Nadia Hołubowska z Żywca przyszła na świat jako wcześniak, w dodatku z wrodzoną wadą serca. Gdy miała zaledwie półtora roczku, przeszła operację, bez której ten ważny organ nie mógłby prawidłowo funkcjonować. - Miałam nadzieję, że po niej będzie już wszystko dobrze. Ale w cztery lat później zaczęły się pojawiać kolejne problemy. Wkrótce się okazało, że Nadia musi przejść kolejną ratującą życie operację. Trzeba jej między innymi wymienić lewą zastawkę płucną na tak zwaną biologiczną i odblokować zrośniętą tętnicę. Ale od polskich lekarzy usłyszałam, iż sam zabieg będzie bardzo ryzykowny. Nadia ma tylko 20 procent szans na jego przeżycie, ponieważ oprócz wady serca ma też inne problemy zdrowotne - cukrzycę, niedoczynność tarczycy oraz niewydolność zewnątrzwydzielniczą trzustki – mówi mama dziewczynki, Natalia Spenst.

Zrozpaczona kobieta zaczęła szukać kliniki, który podejmie się przeprowadzenia operacji i zrobi to w taki sposób, by rzeczywiście uratować jej córeczkę. Kontaktowała się z wieloma w Europie, między innymi w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i Włoszech, zanim dostała namiary na szpital w Stanach Zjednoczonych - Boston Children's Hospital. Dopiero tamtejsi lekarze dali jej nadzieję na to, że dziewczynka przeżyje. Ale koszty pobytu i zabiegu w tej placówce (łącznie z przelotem tam i z powrotem) są ogromne – wynoszą ponad 1,4 mln zł! Dzięki zorganizowanym do tej pory zbiórkom i akcjom charytatywnym udało się zebrać większą część tej kwoty. Ale brakuje jeszcze około 250 tys. zł, a czasu na zebranie tych pieniędzy zostało już bardzo mało. Aby Nadia mogła 24 kwietnia polecieć do Bostonu, jej mama musi do końca lutego zdobyć brakujące ćwierć miliona.

- Bardzo dużo ludzi pomogło nam do tej pory, dostaliśmy też konkretne wsparcie od władz Żywca. Ale nie ma już czasu, by zorganizować kolejne kiermasze czy imprezy. Możemy liczyć tylko na dobrą wolę tych osób, które zechcą wpłacić jakieś kwoty na internetową zbiórkę. To teraz jedyna szansa na to, by ocalić życie Nadii – z płaczem podkreśla Natalia Spenst.

Ośmioletnia obecnie Nadia z pewnością nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, ale widać, że z dnia na dzień staje się coraz smutniejsza. Męczy ją całe zamieszanie wokół niej, a przede wszystkim daje się jej we znaki przymusowa izolacja od innych dzieci. Dziewczynka łaknie ich towarzystwa, ale ze względu na stan zdrowia nie wolno jej chodzić do szkoły nawet w tych okresach, gdy dla jej zdrowych rówieśników jest to możliwe. - Nadia ma nauczanie indywidualne w domu i jest z tego powodu bardzo nieszczęśliwa. Gdy zawożę ją do szkoły na gimnastykę korekcyjną czy zajęcia rehabilitacyjne, to po prostu tryska radością. Nie może się tych chwil doczekać. Za każdym razem chce tam jechać jak najszybciej – wyjawia mama Nadii.

Dopóki jednak dziewczynka nie przejdzie operacji w Bostonie, nie będzie mogła chodzić do szkoły i spędzać czasu z rówieśnikami. A o tym, co się stanie, jeśli do tego zabiegu nie dojdzie, Natalia Spenst boi się nawet myśleć...

Zbiórka na ratowanie życia dziewczynki odbywa się tutaj.



reklama

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy