Cześć! Mam na imię Marcelinka, urodziłam się 7 lipca 2019 r. i jestem kochaną księżniczką mamusi i tatusia. Chciałabym Wam przedstawić krótką historię mojego życia.
Mając 18 tygodni i będąc jeszcze w brzuszku musiałam pożegnać się z moją małą bliźniaczą siostrzyczką. Razem z nią snułyśmy plany i marzenia o wspaniałym świecie, który na nas czekał. W kolejnych tygodniach podczas badania prenatalnego lekarz zdiagnozował u mnie agenezję ciała modzelowatego, czyli brak połączenia między dwoma półkulami mózgu. W jednym z krakowskich szpitali podsłyszałam pewną rozmowę dwóch lekarzy, którzy stwierdzili, że moje życie nie ma sensu. Właśnie wtedy przekonałam się o wspaniałej miłości moich rodziców, którzy pozwolili mi żyć, zrezygnowali z dotychczasowych planów i marzeń. Kolejne miesiące spędziłam wspólnie z mamusią na licznych wizytach i kontrolach lekarskich. Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany czas – spotkanie z moimi wspaniałymi rodzicami. Podczas narodzin panowało duże zamieszanie. Lekarze dali mi do zrozumienia, że będę żyła bardzo krótko - godzinę, może dwie a oprócz tego zdiagnozowali u mnie skrajne małogłowie. W trzeciej dobie zostałam przewieziona na oddział intensywnej terapii, aby walczyć o życie. Byłam tam aż miesiąc, rodzice mogli spędzać ze mną tylko 3 godziny dziennie. Stwierdzono u mnie znacznego stopnia małomózgowie z uproszczonym bruzdowaniem półkul mózgu, całkowitą agenezję ciała modzelowatego oraz napady padaczkowe.
Wiecie co, nie potrafię jeszcze mówić ani siedzieć, jednak mamusia mówi że kiedyś mi się uda, tylko muszę dużo, ale to dużo ćwiczyć. Bardzo tego nie lubię, ponieważ kosztuje mnie to dużo wysiłku i prawie za każdym razem płaczę. Rano i wieczorem muszę pić specjalne lekarstwa, które powstrzymują moje napady padaczkowe. Chciałabym przestać je zażywać, ponieważ przez nie jestem apatyczna. Tatuś dowiedział się, że można było by je zastąpić alternatywnym leczeniem, ale do tego potrzebny jest dobry specjalista. Najbardziej lubię się przytulać i bawić z moją starszą siostrzyczką Julcią. Mój uśmiech jest największym prezentem jakim mogę obdarować moją rodzinę. Dzięki mnie możecie zobaczyć, że do szczęścia nie potrzeba wiele, a wiara czyni cuda.
Mój rozwój psychoruchowy jest znacznie opóźniony, dlatego potrzebuję specjalnego sprzętu, intensywnej rehabilitacji oraz leczenia.
Dziękuję Wam za pomoc w spełnianiu moich marzeń ❤
Pozdrawiam Marcelinka
Brak komentarzy