Zdarza się, że Alanek Bialik z Wadowic jest wcieleniem dziecięcej słodyczy. Radosnym, roześmianym, skłonnym do psot i zabawy. Ale często zdarzają mu się napady niepohamowanej złości, w czasie których staje się niebezpieczny dla siebie i innych. Zwłaszcza dla swej młodszej siostrzyczki Amelki. Do tego dochodzą stany lękowe…
Mama Alanka, Katarzyna Kowalska długo nie wiedziała, co powoduje te ataki. Wprawdzie chłopczykowi stawiano różne diagnozy, ale większość z nich okazywała się po jakimś czasie błędna. W końcu wyszło na jaw, że malec cierpi na zespół O'Donnell-Luria-Rodan.
To bardzo rzadkie zaburzenie, charakteryzujące się między innymi opóźnieniem rozwoju i mowy oraz niepełnosprawnością intelektualną. Często występuje przy nim autyzm. Dzieci z tym zaburzeniem miewają też napady, niedociśnienie tętnicze i różne nieprawidłowości jelitowo-żołądkowe. Zespół O'Donnell-Luria-Rodan jest jeszcze słabo zbadany, ponieważ po raz pierwszy został opisany dopiero w 2019 roku.
- Dni są ciężkie, noce jeszcze trudniejsze. Alanek w dzień boi się nawet znanych dźwięków, na przykład szczekania psa... A gdy przychodzi pora spania, przeraża go dosłownie wszystko! Nocą synek budzi się z płaczem. W ciągu dnia nierzadko popada w agresję, która trwa do dwóch godzin. Wtedy jest nagły wrzask, płacz, bicie, kopanie. Alanek robi krzywdę sobie, ale też otoczeniu – opowiada Katarzyna Kowalska. Okazało się również, że chłopiec ma alergię pokarmową i musi przejść na dietę wolną od składników, które go uczulają.
Z powodu tych wszystkich problemów Alanek cały czas musi być pod opieką różnych lekarzy specjalistów, potrzebuje też rehabilitacji i dalszej diagnostyki. Większość z tego słono kosztuje. Założona na potrzeby chłopca zbiórka na portalu siepomaga.pl dobiega już końca, a tymczasem do jej sukcesu wciąż brakuje ponad 15 tys. zł. Kto chciałby pomóc pani Katarzynie w walce o zdrowie Alanka, może to zrobić tutaj.
buli, 17.07.2024 12:42
Na wstępie podkreślę że trzeba pomagać ale takich zbiórek jest coraz więcej a nie rząd pakuje nasze pieniądze i nas Polaków w jakąś wojenkę a Polacy muszą organizować zbiórki tego typu. Mają nas za bydło!