reklama
reklama

Pełna sala na Janowym Teatrze w kinie Beskid

Kultura - Rozrywka, Wiadomości, 18.06.2017 12:50, DK
W piątek i sobotę (16-17.06) w kinie parafialnym Beskid w Andrychowie odbyły się dwa widowiska pt „Polska dziś woła nas”.
Pełna sala na Janowym Teatrze w kinie Beskid

"To widowisko o młodych ludziach, którzy autentycznie żyli wartościami „Bóg, Honor, Ojczyzna (…). Ponieważ byli niezłomni w swoich postawach – czerwona zaraza reżimu komunistycznego jaka rozlała się po naszym kraju po 1945 roku za główny cel obrała ich zagładę” - czytamy w zapowiedzi spektaklu.


Blisko dwugodzinny spektakl publiczność przeżywała przy pełnej sali, zabrakło nawet miejsc stojących. Świetna gra aktorska amatorów z „JaNowy TEATR”, wspaniałe dekoracje oraz kostiumy potęgowały wrażenia.

JaNowy TEATR swoje sztuki przygotowuje w oparciu o religię chrześcijańską. Ich patronem jest św. Jan Paweł II.

Więcej informacji na temat grupy „JaNowy TEATR” oraz samego spektaklu znajdziecie państwo na profilu facebookowym  facebook.com/janowyteatr

 

reklama

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

AntyLeming, 19.06.2017 20:52

Komentarz usunięty przez autora.

tomacik, 19.06.2017 16:34

Widzę że jak maks nie umie odpowiedzieć merytorycznie (zresztą nie tylko on) to zaraz używa impertynencji w stosunku do oponenta. A może postawić się wiedzowo do tych co mają inne niż Wy zdanie?

AntyLeming, 19.06.2017 09:44

Komentarz usunięty przez autora.

aleocochodzi, 18.06.2017 22:01

Wolfgang ty ruskij, ale imię takie giermanckije.

Maksymilian, 18.06.2017 20:26

wolfgang;Twoje wypociny to brednie jakby po nadużyciu.

wolfgang, 18.06.2017 19:25

Prezes Kaczyński i jego ludzie od dłuższego czasu reinterpretują naukę Chrystusa w duchu PiS. Porzucają też wszelkie europejskie, cywilizacyjne standardy moralne. PiS-owska sprawiedliwość jest niesprawiedliwością; „pamięć o zmarłych” – pogardą dla nich; „żałoba” to propagandowy spektakl; „miłość do bliźniego” – nienawiścią wobec obcych. Gdy PiS kłamie, to twierdzi, że mówi prawdę, a gdy demontuje demokrację, to twierdzi, że ją wzmacnia; patriotyzm rozumie jako przemoc nacjonalistów; gdy mówi o historii, ma na myśli manipulację pamięcią; gdy głosi solidarność europejską, to chce brać i nic nie dawać. Wreszcie, gdy mówi o katolicyzmie, to ma na myśli pusty rytuał w służbie partii i ks. Rydzyka. Bo prawdziwą religią jest dziś w Polsce nihilizm moralny. Dla rządzących nie istnieją żadne granice, świętości, standardy moralne, których nie można by poświęcić do wzmocnienia władzy. Jarosław Kaczyński już dawno temu się zorientował, ile można zyskać, gdy unieważni się normy moralne i chrześcijańskie. Jeszcze w kampanii wyborczej wzniecał strach i odrazę w stosunku do uciekających przed wojną syryjskich uchodźców. Nie zawahał się wtedy sięgnąć do języka nazistowskiej propagandy, która przedstawiała Żydów jako nosicieli chorób i pasożytów. Tacy też byli w oczach katolika Kaczyńskiego uchodźcy. Stali się nosicielami terroru, a garstka, którą mielibyśmy przyjąć, zagrożeniem dla naszej tożsamości, bezpieczeństwa i wartości. W imię dobra własnej partii Kaczyńskiemu udało się ich zdehumanizować. Przestali być naszymi bliźnimi, a ich cierpienie, bezradność i śmierć miały jedną funkcję – produkowanie polskiego strachu. Bo gdy obywateli się wystarczająco nastraszy, wtedy łatwo grać rolę męża opatrznościowego i chronić ich przed zagrożeniem, które samemu się wytworzyło. PiS w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wykorzystywał tragedię smoleńską do wzmacniania mitów założycielskich własnej partii – nie było chyba w dziejach katastrofy lotniczej, która obrosłaby w taką liczbę kłamstw i politycznych manipulacji, a pamięć o ofiarach nigdy nie była tak bezlitośnie wykorzystywana w celach propagandowych. Każdy atak terrorystyczny na świecie służył PiS wyłącznie do siania nienawiści i wzmacniania „zbawczego” wizerunku partii. Głoszone przez Europę chrześcijańskie zasady tolerancji, miłości i troski wobec bliźnich były pogardliwie nazywane „poprawnością polityczną”, a wzmacnianie unijnej solidarności określane jako „Europa na kolanach”. Ta pokrętna i izolująca Polskę z przestrzeni zjednoczonej Europy polityka wydaje się nie mieć żadnych granic. Ostatnio kolejne moralne tabu złamała premier Szydło, przemawiając w Auschwitz. Twierdziła tam, że obóz zagłady to „wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić bezpieczeństwo i życie swoich obywateli”. Nie! Auschwitz to wielka lekcja tego, co może się stać, gdy będziemy dzielić ludzi na swoich i obcych. Gdy „broniąc” własnych obywateli, oskarżymy innych o przenoszenie chorób i pasożytów. Gdy zapomnimy, że każdy człowiek jest bliźnim i że nie ma lepszych i gorszych nacji. Żydzi, którzy ginęli w Auschwitz, zagrażali ponoć bezpieczeństwu narodu niemieckiego, dlatego naziści organizowali „ostateczne rozwiązanie”. Premier Szydło z pewnością odcina się od ideologii nazizmu, ale w miejscu, gdzie znajdują się prochy milionów ofiar partii, która chciała bronić swojego kraju przed żydowskim zagrożeniem, załatwiała partykularne, polityczne interesy swojej partii. To przejaw skrajnego nihilizmu. Jak mówił Marek Edelman: „Bądźmy czujni. Zło może urosnąć”. I rośnie. Kto sieje wiatr, zbiera burze. Jeśli nie powstrzymamy tego szaleństwa, za dwa lata Polska może się stać wyizolowanym z Europy, rasistowskim skansenem neofaszyzmu. Państwem słabym, pogardzanym przez wszystkich przyzwoitych ludzi. Wtedy adekwatne okażą się słowa piosenki czeskiego barda Karela Kryla: „Nie, nie jesteśmy na kolanach! Ryjemy mordą w ziemi!”. Jarosław Kaczyński już dawno temu się zorientował, ile można zyskać, gdy unieważni się normy moralne i chrześcijańskie. To niewątpliwie twardy orzech do zgryzienia dla Kościoła. Oto prof. Jacek Leociak z Polskiej Akademii Nauk poprosił kard. Kazmierza Nycza, arcybiskupa metropolitę warszawskiego, o "wykładnię teologiczną i pastoralną" miesięcznic smoleńskich. Chciał dowiedzieć się, czy uroczystości te mają charakter religijny. Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów cyfrowej Wyborczej Pytanie ważne, bo część zatrzymanych podczas blokady miesięcznicy odpowie właśnie za „złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego”. Ale nie tylko dlatego – „aktem religijnym” miesięcznice oficjalnie nazywają już przecież politycy PiS. Tak zrobił ostatnio choćby szef MSWiA Mariusz Błaszczak w Radiu ZET.  Co w tej sytuacji zrobił przedstawiciel Kościoła? „Uprzejmie informuję, że nie jesteśmy kompetentni odpowiedzieć na pana pytanie, ponieważ archidiecezja warszawska ani żadna z jej instytucji czy parafii nie była i nie jest organizatorem marszu” – odpisał profesorowi rzecznik archidiecezji warszawskiej. Na pierwszy rzut oka unik zdumiewający, bo któż jak nie Kościół może ocenić, czy coś jest aktem religijnym? Ale nie dziwię się. Przyjrzyjmy się przez chwilę tym rzekomym „aktom religijnym”. Tak, są tam księża, jest krzyż. Ale to właśnie obok niego – gdy prezydentem był jeszcze Bronisław Komorowski – jeden z duchownych, ks. Stanisław Małkowski, odprawiał egzorcyzmy, żeby pałac „opuściły złe duchy”. To w tym samym miejscu Jarosław Kaczyński od lat uprawia politykę, wskazuje wrogów, co rusz ogłasza „zbliżanie się do prawdy”, „także tej, która jest w grobach”. To tam swoich przeciwników oskarża o to, że są „wrogami Polski”, zaś róże, z którymi przychodzą kontrmanifestanci, nazywa symbolem „skrajnej głupoty i skrajnej nienawiści”. To również tam prezydent Andrzej Duda robi wywody na temat „jakości państwa i jego władzy”, za czasów której doszło do katastrofy. Twierdzi, że to „kwestia sprawiedliwości w tym znaczeniu, w jakim powinien się zająć wymiar sprawiedliwości i organy ścigania, i państwowe służby”. Gdyby Kościół stwierdził, że miesięcznice to akt religijny, przyznałby, że są nim również: polityka uprawiana na grobach, oskarżenia przeciwników o zdradę, sianie podziałów. Twierdząc z kolei, że łączenie tego z religią to samozwańcze działania PiS, poszedłby z partią władzy na wojnę. A po co? Pod koniec roku znów trafi do Sejmu obywatelski projekt ustawy zaostrzający prawo aborcyjne. Biskupi już namaścili ten pomysł i mają szansę na wspólne stanowisko w tej kwestii z obozem władzy. W jednym z wywiadów Kaczyński dał już przecież tego rodzaju projektowi zielone światło. Choć więc zachowanie Kościoła jest zrozumiałe, to zarazem niepokoi. Bo w sprawach bezpośrednio związanych z religią i wiernymi Kościół milczy. Gdy chodzi zaś o stanowienie prawa dotyczącego wszystkich obywateli – a więc również tych niepodzielających nauki Kościoła katolickiego albo przeciwnych czynieniu z doktryn religijnych prawa stanowionego – słychać nie tylko głos Kościoła, ale też niekiedy wręcz jego krzyk.

igor327, 18.06.2017 17:58

cytując doktora Strosmajera - gdyby głupota miała skrzydła taki wolfgang z abcabc lataliby niczym gołębice;-)))

wolfgang, 18.06.2017 14:50

"Po ch** samolotom skrzydła". Chor. Bardoń w krótkich, żołnierskich słowach skwitował rewelacje podkomisji Macierewicza.

AntyLeming, 18.06.2017 14:33

Komentarz usunięty przez autora.

AntyLeming, 18.06.2017 14:29

Komentarz usunięty przez autora.

wolfgang, 18.06.2017 14:23

" Od czasów kiedy minister sprawiedliwości w rządzie Bieruta - Henryk Świątkowski, wuj Marii K. odebrał dom na Żoliborzu rodzinie Lisa-Kuli i podarował go rodzicom Jarosława i Lecha wiadomo było, że to rodzina stalinowska. Przyjaźń rodziny z Romanem Kryże, który skazał na śmierć Witolda Pileckiego tylko to potwierdziła. Przyjaźń z rodzina Kryże trwa. Andrzej Kryże - syn Romana został wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Jarosława. Jarosława i Andrzeja Kryże łączy nienawiść do wolnej Polski i demokracji. Andrzej Kryże skazał w czasach PRL Bronisława Komorowskiego na trzy lata więzienia. Sukces opito w domu na Żoliborzu. Jarosław - nieźle wyszkolony agent KGB (obecnie FSB) zorganizował kilka partii, podjął wiele prób i wreszcie stał się prymusem Putina. Jako pierwszy z jego agentów objął władzę. Kolejny sukces to zwycięstwo Trumpa. Można powiedzieć, że III wojna światowa zaczęła się od dwóch zwycięstw wyborczych w Polsce. Zastanawiam się, ile krwi będziemy musieli utoczyć, żeby wysłać rosyjskich szpionów-nazistów do więzień. A krew jesteśmy gotowi oddać. Aktywnych opozycjonistów z czasów komuny jest kilkaset tysięcy. Jesteśmy na emeryturach, nie mamy obowiązków i nie chcemy umrzeć leżąc w łóżku, obsr..ni i w pieluchach. Znów wywalczymy wolność. Ale nie dla odmóżdżonych gnojków którzy głosowali na anarchistę kukisa. Wywalczymy ją, żeby umrzeć w wolnym kraju. "