reklama
reklama

Kobieta pełna niespodzianek

Kultura - Rozrywka, MAGAZYN, Wiadomości, Rozmowy przy kawie, 14.06.2022 20:45, eł

Zaskakuje zarówno życiu, jak i w swojej twórczości.

Kobieta pełna niespodzianek

Joanna Szarańska z Przytkowic w gminie Kalwaria Zebrzydowska to typowa dziewczyna z sąsiedztwa. Ciepła, życzliwa, bezpretensjonalna, z szerokim uśmiechem na twarzy, ceniąca sobie życie na wsi i kochająca zwierzęta. Zwykła żona i matka, która na co dzień boryka się z niezwykłymi problemami, bo jej córeczka Milenka jest dzieckiem autystycznym. Kobieta, która dziewięć razy podchodziła do egzaminu na prawo jazdy, ale nadal go nie zdała. Lecz to także osoba, o której śmiało można powiedzieć, że jest sławna.

Jej nazwisko znane jest w całym kraju. Można je zobaczyć na półkach największych księgarni, w ogólnopolskich gazetach, magazynach i innych mediach. Joanna Szarańska jest bowiem pisarką, która ma już na koncie 20 wydanych drukiem powieści, a prócz tego trochę opowiadań w antologiach zawierających utwory różnych autorów. Zaczynała od komedii kryminalnych, pisze też książki obyczajowe – niektóre nastawione na to, by rozbawić czytelnika, inne skłaniające do refleksji, a nawet zastanowienia się nad własnym życiem. Tych ostatnich nie czyta się tak łatwo, jak jej komediowych dzieł, ale na pewno pozostają one w pamięci na dłużej i pozostawiają w niej trwały ślad.

Z Joanną Szarańską rozmawia Edyta Łepkowska.

E.Ł.: - Na początku swojej kariery mówiła Pani, że chociaż przed przystąpieniem do pisania ma Pani gotowy zarys fabuły, to później rozwija się ona w nieoczekiwany sposób. Bohaterowie powstającej książki zaczynają niejako żyć własnym życiem i wymykają się spod kontroli. Czy nadal tak jest?

Joanna Szarańska: - Przy tych poważniejszych książkach bardziej trzymam się planu, choć nigdy całkiem ściśle. Wiele się może zdarzyć, jeśli w czasie pisania zmienię zdanie, wymyślę coś ciekawszego albo wcześniejszy pomysł zacznie się kłócić z jakąś koncepcją. Ale staram się jednak tworzyć plan, żeby to wszystko miało ręce i nogi, i układało się dla czytelnika w logiczną całość. Widzę też, że jestem dla siebie coraz bardziej wymagająca. Czasami napisanie sceny, gdy nie jestem z niej zadowolona, jest koszmarem. Będę ją męczyć i szturchać, dopóki nie dojdę do wniosku, że jest rzeczywiście taka, jak powinna być. Zarówno pod względem językowym, fabularnym, jak i bohaterów, żeby byli oni realni, pełnokrwiści, a zarazem nieprzerysowani. W książkach obyczajowych jest to trudniejsze, trzeba lepiej oddać emocje, lepiej opisać codzienność.


E.Ł.: - Napisanie której powieści sprawiło Pani najwięcej trudności?

Joanna Szarańska: - Pod względem emocjonalnym na pewno „Popołudni na Miodowej”, bo porusza ona wątek bardzo mi bliski, czyli dziecka autystycznego. Natomiast pod względem wysiłkowym wszystkie te, które pisałam w czasie pandemii, kiedy musiałam pogodzić naukę zdalną Milenki z moją pracą. Wtedy po prostu organizm już się buntował. Oczy bolały, głowa bolała, bo ileż można siedzieć przed komputerem? Wstawałam o piątej i pracowałam nad książką. Później, w czasie lekcji musiałam cały czas siedzieć przy Milence, pilnować, żeby notowała i skupiała się na nauce. Bo ona jest dzieckiem wymagającym, łatwo się rozprasza. Pełniłam poniekąd rolę nauczyciela wspomagającego. Nawet na wuefie z nią ćwiczyłam. Gdy kończyłyśmy zajęcia szkolne, pasowało znów popracować nad książką, a potem jeszcze odrabiać lekcje z Milenką. Więc byłam bardzo zmęczona i rzeczywiście źle wspominam ten okres. Ale udało się, przetrwałyśmy.

E.Ł.: - Ile czasu dziennie poświęca Pani na pisanie?

Joanna Szarańska: - Najpierw godzinkę od piątej do szóstej, a potem, jak Milenka jest w szkole, to jeszcze dwie lub trzy. Prócz tego, oczywiście, muszę poświęcić trochę czasu na media społecznościowe, na promocję. Czasami po południu zabieram laptopa do ogródka i coś tam jeszcze „dłubię”. Często mam różne pomysły, które chciałabym zrealizować, więc je notuję i powstają w ten sposób zalążki kolejnych książek.

E.Ł.: - Czyli to nie jest tak, że gdy ma Pani wenę twórczą, to pisze od rana do wieczora?

Joanna Szarańska: - Nie mogę sobie na to pozwolić, bo wiadomo, Milenkę trzeba odprowadzić do szkoły i przyprowadzić z powrotem do domu, trzeba jej też poświęcać sporo czasu i uwagi. Stawiam na systematyczną pracę. Wyznaczyłam sobie limit znaków na dzień i tego się trzymam. Bo mam w sobie pierwiastek lenia i jeżeli wiem, że mam jeszcze dużo czasu na oddanie książki, to bez trudu znajdę coś innego do roboty, pozwolę sobie na to, żeby coś mnie odrywało od pisania. Ale, jeżeli wiem, że mam napisać tyle i tyle, potrafię się tego trzymać. Ten mój limit to 10 000 znaków. Oczywiście, w sytuacjach wyjątkowych, gdy na przykład Milenka jest chora, mogę go zmniejszyć. Ważne, żeby treści przybywało.

E.Ł.: - Ale na pewno napisanie tych 10 000 znaków niekiedy zajmuje więcej, a innym razem znacznie mniej czasu?

Joanna Szarańska: - Tak. Czasami jakaś scena przychodzi mi z wielką łatwością, bo wręcz sama układa mi się w głowie, widzę ją oczyma wyobraźni. Zazwyczaj, gdy już kończyłam książkę i nie mogłam się doczekać finału, to pisałam do oporu. Najczęściej zdarzało się to w niedzielę, gdy mąż gotował obiad i zajmował się Milenką. Wtedy potrafiłam napisać w ciągu jednego dnia 50-60 tysięcy znaków. Robiłam to z lekkością i przyjemnością, nie było to męczące, bo do przodu pchała mnie adrenalina, ciekawość, jak ta historia się skończy. Ale zwykle nie przekraczam dziennego limitu, a w międzyczasie, robiąc coś w domu, układam sobie w głowie dalszy ciąg fabuły. Tak jakbym odtwarzała sobie film z udziałem moich bohaterów. To bardzo pomaga.

E.Ł.: - Nad jaką książką pracuje Pani teraz?

Joanna Szarańska: - Kończę kolejną powieść bożonarodzeniową. Będzie ona inna od moich dotychczasowych książek świątecznych, które były bardzo lekkie, można powiedzieć, że familijne. Ta nie będzie też związana z żadną serią. Znajdą się w niej historie różnych ludzi, oglądane tak jakby oczami kolędników. A zatem, ta powieść również czasem akcji będzie się różniła od poprzednich bożonarodzeniowych, w których bohaterowie zawsze byli w ferworze przedświątecznych przygotowań. Tym razem będzie to książka poświąteczna, startująca w czasie, kiedy w obchód ruszają kolędnicy. Dwa lata temu po raz pierwszy kolędowałam z naszą radą rodziców, chodziłam po domach, śpiewałam. I właśnie to zainspirowało mnie do napisania tej historii. Będzie to bardzo życiowa opowieść, bardziej do popłakania niż do śmiechu. Znowu trochę zaskoczę czytelników. Mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewają, nie odwrócą się ode mnie.

E.Ł.: - Nie będzie to jedyna niespodzianka, którą zafundowała Pani czytelnikom. Pierwszy tom cyklu „Na Miodowej” niektórych wręcz zszokował.

Joanna Szarańska: - Wydanie tej powieści wiązało się dla mnie z dużym stresem, bo jednak było to coś zupełnie innego. Taka poważniejsza Szarańska, wrażliwsza dusza. Ta powieść wymagała odsłonięcia się przed czytelnikiem, pokazania mojego wnętrza. Na szczęście spotkała się z pozytywnym przyjęciem. Są różni czytelnicy. Tacy, którzy wolą mnie w wydaniu komediowym i tacy, którzy chętniej sięgają po te emocjonalne książki. Dlatego powieści do śmiechu przeplatam tymi poważniejszymi. Dla mnie jest to o tyle dobre, że książkę, która niesie z sobą mnóstwo negatywnych i trudnych emocji, jak na przykład „Noce na Miodowej 4”, muszę potem odchorować. Nie, to złe słowo. Może nie tyle odchorować, co odpocząć od takiej tematyki. Komedia jest świetnym przerywnikiem. Ma działanie terapeutyczne nie tylko dla czytelnika, ale i dla autora.

E.Ł.: - Skąd Pani czerpie inspiracje? Już wiem, że do napisania kolejnej bożonarodzeniowej książki zainspirowało Panią kolędowanie z radą rodziców. A do innych?

Joanna Szarańska: - Różnie. Ale przeważnie są to inspiracje z życia wzięte. Na przykład scenę z pisarzem wyciągającym rękę przez płot do psa, który prawie odgryza mu palce, zaczerpnęłam z mojej własnej przygody. Ja też popełniłam podobny błąd. Wyciągnęłam dłoń do psa sąsiada, który jest bardzo przyjazny i chciał się bawić. Tak mi przejechał zębem po palcach, że je wręcz rozorał. Potem sobie pomyślałam: „Głupia babo, zarabiasz na życie pisaniem i prawą rękę wyciągasz do psa?”. Ale nie jest tak, że wykorzystuję historie znajomych czy rodziny. Czasem słyszę o różnych zdarzeniach i sytuacjach, dotyczących osób, których nie znam. Dzięki temu, że inspiracje czerpię z życia, moje powieści są bardziej naturalne, wiarygodne. W „Nocach na Miodowej” pisałam o zdradzie małżeńskiej. Nie poruszałam tego tematu w rozmowie z żadną przyjaciółką ani tym bardziej czytelniczką. A po lekturze książki napisały do mnie przynajmniej trzy dziewczyny, które w głównej bohaterce zobaczyły siebie. Dla nich ta powieść była bardzo emocjonalna, trochę oczyszczająca, jednak trudna, bo zetknęły się w niej z czymś, co kiedyś same przeżyły. To chyba najlepiej pokazuje, jakie realne i życiowe są te historie.

E.Ł.: - A skąd w cyklu, który nazywam „zwierzęcym” („Na tropie miłości”), wzięła się alpaka? We wcześniejszych tomach był pies i kot, ale alpaka nie jest przecież typowym domowym zwierzakiem.

Joanna Szarańska: - Było mi potrzebne zwierzę, które będzie swobodnie hasać. Od początku miałam pomysł, żeby babcia Trudzia zabrała bliźnięta – diablęta na wakacje do pensjonatu. Przy okazji chciałam zrobić przyjemność swoim czytelnikom (i sobie też) i wrócić do Lipówki, miejscowości z serii „Kronika pechowych wypadków”. I potrzebowałam zwierzaka, który będzie sobie dobrze radził w ogródku, ale też poza nim. Zastanawiałam się nad kozą, bo moja mama hodowała kozy, więc wiem, jakie to ciekawskie i towarzyskie zwierzęta. Jedna z nich chodziła za moim wujkiem do sklepu spożywczego i bez najmniejszego skrępowania pakowała się do środka. Zrywała i zjadała też pranie ze sznurka, tak jak Kosma z mojej powieści. Ale kozy są dosyć złośliwe, a ja potrzebowałam zwierzaka, który będzie zarówno w dzieciach, jak i dorosłych wzbudzał bardzo ciepłe uczucia. A alpaki są bardzo przytulne i nawet coraz częściej zaczyna się wykorzystywać ich terapeutyczne działanie w zajęciach z niepełnosprawnymi dziećmi.

E.Ł.: - Wiem, że Pani sama ma kilka zwierzaków. Ile i jakich?

Joanna Szarańska: - Trzy koty i jednego psa. To takie moje towarzystwo do pisania, które zawsze potrafi upomnieć się o swoje. Gdy w czasie pandemii miałam spotkanie autorskie na Skypie, to w samym środku jeden z kotów zaczął szorować łapkami po oknie. Musiałam przeprosić czytelników, zrobić małą przerwę, żeby go wpuścić do środka. Kiedy wszedł do domu, wpakował mi się na kolana. Śmialiśmy się, że ma parcie na szkło, bo machał kitą do kamerki. Potem się położył i zasnął, ale przyszedł drugi kot. I tak siedzę, rozmawiam, odpowiadam na pytania, a tu nagle Molinka łapę z pazurami boleśnie wbija mi w nogę... Zostawiłam im pełne miski, żeby nie zawracały mi gitary w czasie spotkania, ale widocznie przez godzinę chrupki już zwietrzały. Koty są bardzo absorbujące, muszą rządzić, decydować, rozstawiać ludzi po kątach. Ale nie wyobrażam sobie domu bez nich. Bez psa też. I te moje zwierzaki też są dla mnie dużą inspiracją. Kotka imieniem Cholera z moich powieści to cała Molinka. Wszystkie te zachowania, drzemki w rondlach, szafkach – takie kryjówki uwielbia właśnie Molinka. Gdzie ten kot nie spał! Kiedyś znaleźliśmy ją nawet w koszu od kosiarki

E.Ł.: - A jak Pani mąż Grzegorz czuje się z taką sławną żoną u boku? Jest dumny?

Joanna Szarańska: - Jest. Udostępnia okładki moich książek, zachęca do ich czytania, chwali się mną w pracy. Tylko my tego nie traktujemy jako czegoś wyjątkowego. Dla nas to jest takie normalne. Ale rzeczywiście jest ze mnie dumny, Milenka też. Zawsze, gdy jest jakaś impreza w szkole, jestem na nią zapraszana jako lokalna atrakcja. Wtedy dzieci pytają, czy to prawda, że napisałam tę czy inną książkę. „Całą?” – dziwią się. Albo któreś mi mówi: „Moja mama ma pani książki. Nawet czytała”.

E.Ł.: - Czym jest dla Pani pisanie?

Joanna Szarańska: - Możliwością, by spełniać się zawodowo, mimo że ze względu na Milenkę nie mogę chodzić do typowej pracy. Ale jest też dla mnie odskocznią, światem, w którym mogę sobie pozwolić na całkowitą beztroskę. To jest coś pięknego, że mogę wykreować świat, w którym wszystko jest takie, jakie chciałabym, by było. Sprawuję nad nim kontrolę. To ładuje mi akumulatory, dzięki czemu mam więcej siły, energii i cierpliwości, by radzić sobie z opieką nad Milenką, planowaniem jej terapii, objeżdżaniem z nią wszystkich niezbędnych miejsc. Bardzo pozytywną energią napełniają mnie też spotkania z czytelnikami. Nic mi nie zastąpi tego, że mogę sobie z nimi pogadać, pośmiać się, pożartować.

E.Ł.: - Jakie ma Pani plany na przyszłość?

Joanna Szarańska: - Chciałabym napisać coś podobnego do cyklu „Na Miodowej”, ale osadzonego w wiejskiej społeczności i bardziej humorystycznego. Taką ciepłą historię w stylu Fannie Flagg. Chodzi mi też po głowie kolejna świąteczna komedia obyczajowa, w rodzaju „Czterech płatków śniegu”. Uwielbiam pisać bożonarodzeniowe książki. To jest dla mnie niesamowicie relaksujące. Co prawda, jeśli piszę je w święta, to akurat wielkanocne. Tak się bowiem składa, że robię to wiosną. Dlatego teraz słucham kolęd i myślę o śniegu, choć za oknem jest upał. Kusi mnie też napisanie kryminału z prawdziwego zdarzenia. Pisałam jeden, gdy jeszcze robiłam to tylko do szuflady. Marzyłam wtedy, że będę kiedyś autorką powieści kryminalnych

KONKURS

Dla naszych czytelników mamy trzy egzemplarze najnowszej powieści Joanny Szarańskiej, zatytułowanej „Noce na Miodowej 4”, wszystkie opatrzone autografem autorki. Otrzymają je osoby, które jako pierwsze prawidłowo odpowiedzą na pytanie: Jaki tytuł nosi poprzednia powieść Joanny Szarańskiej? Podpowiedź dostępna jest tutaj. Na odpowiedzi czekamy do 21 czerwca. Prosimy, aby wysłać je e-mailem na adres: [email protected]

Każda powinna zawierać imię i nazwisko nadawcy, nazwę miejscowości, w której mieszka oraz klauzulę „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez mamNewsa.pl w celach konkursowych”. Zgoda ta jest niezbędna, abyśmy po zakończeniu konkursu mogli opublikować listę zwycięzców.


Foto: Edyta Łepkowska

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy