Cmentarz żydowski przy ulicy Żwirki i Wigury w Andrychowie jest ważnym elementem dziedzictwa kulturowego i historycznego miasta. Niestety, kirkut wygląda fatalnie. Ogrodzenie z siatki jest pogięte i poprzechylane, niektóre macewy są poprzewracane, wiele z nich doszczętnie zarosło bluszczem, pomiędzy nimi leżą śmieci, z drzew spadają uschłe konary.
Kirkut w Andrychowie pochodzi z pierwszej połowy XIX w. i ma dużą wartość zabytkową. Zachowało się na nim około 200 macew. Ale stan cmentarza sprawia, że na jego widok ściska się serce.
Nikt tam nie kosi trawy, więc rośnie ona bez żadnych ograniczeń. Nie ma jej tylko w tych miejscach, gdzie panoszy się zimozielony bluszcz. Wspina się on po drzewach i macewach, z których wiele jest już kompletnie spod niego niewidocznych, pokrył też spore połacie podłoża. Kirkut otacza zniszczone ogrodzenie z siatki, a także rozpadający się mur. Zdarza się, że ludzie wrzucają na teren cmentarza śmieci, których później nie ma kto uprzątnąć. Rosnące na nim stare drzewa są już częściowo uschnięte, toteż w czasie wichur ich konary łamią się jak zapałki.
Nie jest to bynajmniej jedyny tak zaniedbany cmentarz żydowski w Polsce. Niektóre są w jeszcze gorszym stanie, na przykład kirkut w Chęcinach koło Kielc. Jednak tamten znajduje się poza miastem, praktycznie w lesie, toteż trudno na niego trafić przypadkiem. Tymczasem ten w Andrychowie leży przy ruchliwej ulicy Żwirki i Wigury, w pobliżu osiedla mieszkaniowego. Codziennie obok niego przechodzi i przejeżdża mnóstwo ludzi.
Kirkut w Andrychowie jest własnością Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej, która jednak niespecjalnie przejmuje się jego losem.
– Mamy pozwolenie na wycinkę drzew, a co do jakichś większych nakładów, to dopóki nie zostanie zakończona sprawa restytucji naszego mienia w Andrychowie, z której moglibyśmy pozyskać środki na utrzymanie tego cmentarza, to będzie on wyglądał tak, jak wygląda – informuje Dorota Wiewióra, przewodnicząca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej.
Chodzi o uzyskanie zadośćuczynienia za mienie przedwojennej gminy żydowskiej w Andrychowie, które po II wojnie światowej zostało przejęte przez Skarb Państwa. Postępowanie w tej sprawie toczy się przed przed Komisją Regulacyjną do Spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich
– Jest obecnie na etapie wskazywania mienia zastępczego, które – naszym zdaniem – nie jest w żaden sposób adekwatne do tego, które gmina żydowska pozostawiła po sobie – podkreśla Dorota Wiewióra. – Dopóki ta sprawa się nie zakończy, nie będziemy mieli środków na remont cmentarza. Chyba że mieszkańcy jakoś zaangażują się w ten problem, zorganizują zbiórkę publiczną. Przecież tam leżą osoby, które pozostawiły coś po sobie w Andrychowie.
bycol, 06.08.2021 10:52
bezczelność przerastająca szczyty Himalajów. Jakież to nieruchomości "pozostawiła po sobie" gmina żydowska?
Jeremiasz, 05.08.2021 12:21
Hucpa! Hucpa! Hucpa! Mentalność plemienna.
Jan_Korba, 05.08.2021 08:17
Pytanie zadane w tytule jest pytaniem retorycznym. Odpowiadać powinna gmina wyznaniowa. Po co tam się pchać i coś robić, skoro jakiekolwiek prace na cmentarzu wymagają (kosztownego) nadzoru rabinicznego. A przy obecnej sytuacji, zawsze się znajdzie jakiś mieszkaniec Brooklynu, komu prace na cmentarzu nie będą się podobały i rozpęta aferę, że Polacy znów niszczą cmentarz żydowski.
VADER, 05.08.2021 00:27
To boli, tam spoczywają po śmierci ludzie i żal że świat o nich zapomniał tu na tym "łez padole"...